czwartek, 28 lutego 2019

Drugi


      Narzuciłaś na siebie jego czarną  bluzę z Jordana, podciągając suwak aż pod samą szyję. Przymknęłaś powieki, wdychając do nozdrzy zapach jakim przesiąknięte było ubranie. Z nikłym uśmiechem na ustach kołysałaś biodrami do utworu wydobywającego się  z  twojego niezawodnego białego Huaweia i pierwsze co się  zdecydowałaś uczynić w centrum mieszkania to przyrządzić kawę dla ciebie oraz twojego przybysza. W duszy dziękowałaś Kozubowi, który podarował ci na 20-ste urodziny ekspres, z którego wylewnie korzystałaś, a szczególnie podczas piątkowych wieczorów, gdy zdarzyło ci się  nadrabiać materiał z poprzedniego weekendu zajęć, aby przygotować się do kolejnego wypełnionego szkoleniem się  w kierunku psychologa. Dzięki swojej przyszłej pracy potrafiłaś wysłuchać Mateusza w każdej sprawie i pomóc mu radzić sobie z targającymi nim emocjami, gdy jego zespół ponosił porażki długą serią. Doskonale pamiętałaś jak cieszyłaś się, gdy po raz pierwszy się przed tobą otworzył. Nastąpiło to po przegranym boju z Jastrzębskim Węglem o piątą lokatę ubiegłego sezonu. Wyciągnęłaś go wówczas do twojej ulubionej kawiarni w centrum miasta, ale widząc jego kamienny wyraz twarzy uznałaś, że przyda mu się coś zdecydowanie mocniejszego i faktycznie, kiedy tylko upił kilka łyków drinka jego usta jakby zostały odkluczone i wypuszczały słowa z zadziwiającą szybkością, jakby zabrano mu możliwość  mówienia na rok czy dwa lata. Po powrocie do zacisza jego rzeszowskiego mieszkania, które wynajął w tajemnicy przed rodzicami, abyście mieli odrobinę prywatności głaskałaś dłonią jego miękkie włosy i co jakiś czas obdarowywałaś jego spierzchnięte usta czułymi pocałunkami, chcąc odciągnąć go myślami od polegnięcia w rzeszowskim Podpromiu. Mimowolnie kąciki twoich ust wydęły się ku górze na te obrazy przywołane przez twój umysł. Nigdy nie byłaś jakaś przesadnie sentymentalna, ale jeżeli chodziło o siatkarza, który przyszedł na świat trzynastego czerwca to było zupełnie inaczej. Ktoś mógł cię  wyrwać z łóżka w środku nocy, przerywając wędrówkę po krainie Morfeusza, a ty mogłaś mu wyśpiewać wszystko jak zawodowy wokalista. Datę  pierwszego spotkania, datę  pierwszej randki, jego numer telefonu, datę  pierwszego pocałunku, datę  nocy inaugurującej wasze namiętne uniesienia. Mogłaś to wyrecytować niczym cały alfabet, niczym tekst słuchanej od tygodni piosenki, na którą złapałaś przysłowiową  „zajawkę”. W pewien sposób byłaś z tego dumna. A przede wszystkim byłaś dumna z niego. Zawodnika Asseco Resovii Rzeszów, w którego słowniku nie istniało takie pojęcie jak przeszkoda. Już niejednokrotnie drżałaś przed telewizorem czy też za samymi bandami boiska, obserwując jego heroiczną postawę, gdy lądował za banerami reklamowymi. Gdy się  za nimi znajdował twoje serce biło znacznie szybciej niż podczas nie jednej namiętnej nocy jaką z nim przeżyłaś. Wykonywałaś okrężne ruchy łyżeczką, obijając się  nią o ścianki wysokiej szklanki. Oblizałaś ją  i zaśmiałaś się  dźwięcznie na krajobraz jaki się  przed tobą rozciągnął. Masłowski prezentował się  jakby przechodził kaca kategorii piątej a może i nawet dziesiątej, a przecież jedynym spożytym przez was alkoholem ostatniej nocy był kolorowy drink przygotowany przez niego samego. Ty czułaś się wyśmienicie po wczorajszych rozkoszach płynących z  przenocowania go. Przeczesywał smukłymi palcami włosy, przekraczając próg kuchni z grymasem na opalonej twarzy. Jego ciało okryte było jedynie bokserkami, których wczoraj tak śpiesznie chciałaś się  pozbyć , dzięki czemu mogłaś od samego poranka sycić oczy widokami jego coraz bardziej nabierającego mięśni torsu. Opadł z hukiem na krzesło przy niewielkim stole i podparł głowę na ramieniu utkwiwszy wzrok w twojej sylwetce.

-A ty co? Wlałeś sobie za dużo wódki do drinka?-zagadałaś, nie mogąc przejść obojętnie wobec jego stanu.

Posłał ci jedynie lodowate spojrzenie, ale momentalnie przeistoczyło się  ono w bardziej przyjazne, gdy przed jego skromną osobą  postawiłaś kubek z czarną jak smoła cieczą. Momentalnie poderwał się  do pozycji stojącej i oplótł ramiona wokół twojego pasa, przylegając do ciebie plecami. Musnął w podzięce ustami twój policzek, a ty skrzywiłaś się delikatnie, gdy swoim zarostem podrażnił go delikatnie. Wywróciłaś podirytowana oczami, gdy z diabelskim błyskiem w oku potarł swoją twarzą o twój policzek, tym samym wywołując u ciebie przeszywające twoją delikatną skórę nieprzyjemne uczucie pieczenia.

-Maślak, do cholery! Wiesz, że tego nie znoszę!-podniosłaś ton, patrząc na niego wymownie.

-Musiałem się  jakoś odwdzięczyć za twoje piękne powitanie. –kąciki jego ust musnęły wyżyny.

-Nienawidzę cię. –burknęłaś ze splecionymi na piersiach ramionami.

-Ach, tak?-wychrypiał do twojego ucha.

Jego wargi spoczęły na twoim karku, a ty pośpiesznie chwyciłaś się  krawędzi stołu, aby nie upaść pod wpływem tej niespodziewanej pieszczoty jaką cię obdarował. Wzdrygnęłaś się na pierwszy kontakt jego warg z twoją skórą, a twoje kolana momentalnie zmiękły, zmysły się  wyostrzyły. Nie zamierzałaś mu tak łatwo ulec, ale twoje ciało było zbyt słabe. Przymknęłaś powieki i westchnęłaś głęboko. Nawet nie zauważyłaś, kiedy libero ujął w swoje dłonie twoje pośladki, a twoje łydki skrzyżował za plecami, odrywając cię od podłoża. Upuścił cię  delikatnie na kant stołu, a ty zadarłaś na niego spojrzenie, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Kawa ci wystygnie.- spostrzegłaś trafnie.

-Zrobię  sobie nową.-odparł, chwytając za suwak swojej bluzy, która pokrywała twoje ciało.

-Nie ma tak dobrze, Masłowski.-pogroziłaś mu palcem i zeskoczyłaś z drewnianego mebla.- Zbieraj się.  Z tego co wiem lekko po południu masz zarezerwowany kort.-oświadczyłaś z lekkim uśmiechem.-Dawno cię  w tenisa nie pokonałam. – dopiłaś swój kofeinowy napój do końca.

-Ho ho!  Nawet nie licz, że to się  zmieni, maleńka.-rzekł pewny siebie.


***

Oparty nonszalancko o ogrodzenie kortu przyglądałeś się  jak szeroki uśmiech rozświetla kuszące usta brunetki, gdy na horyzoncie pojawił się  rozgrywający. Momentalnie oplotła ramionami jego klatkę piersiową i skryła twarz przy materiale jego koszulki. Łukasz uraczył cię  jedynie roześmianym spojrzeniem i przytulił do siebie mocno twoją dziewczynę, która najwidoczniej zdążyła się  za nim porządnie stęsknić.  To głównie dzięki niemu ją  poznałeś, dlatego nie urządzałeś im wyrzutów o zbyt wylewne powitanie. Nie miałeś  najmniejszych powodów do zazdrości o ich relację. Nie jednokrotnie także słyszałeś z ust bruneta jak Aneta, z którą się  przyjaźnił opowiadała mu o tym jak Wojciechowska wielokrotnie podkreślała ważną  rolę  jaką  Grabowska odegrała w waszej obecnej relacji. To głównie ona przekonywała twoją ukochaną do kolejnej okazji zobaczenia się  z tobą  twarzą w twarz po tym feralnym wypadku jaki miał miejsce w Piekiełku. Studentka psychologii była niezwykle zaparta i nie miała najmniejszej ochoty na oglądanie cię  po tym jak zwyzywałeś ją solidnie przy zgrai ludzi. Ty jednak nie odpuszczałeś  i zabiegałeś o nią. Od samego początku było w niej coś co cię  urzekło.  Może to ten urok osobisty, który niezaprzeczalnie posiadała, a może temperament o jakim dała znać już podczas tej sytuacji w klubie. Nie potrafiłeś przejść obok niej obojętnie.  Nie potrafiłeś się pogodzić z myślą, że to jedna z tych osób, na które napotykasz się  raz, a później już nie jest ci dane ich spotkać. Dzięki Kozubowi zdobyłeś jej numer telefonu i tak rozpoczęły się  twoje zaloty, zmagania, aby ją zdobyć, oczarować, rozkochać, uwieść. Na twoje szczęście Mateuszu udało ci się to. Otrzymałeś uderzenie piłką w ramie i natychmiast powróciłeś duchem do siatkarza oraz dziewczyny. Posłałeś im łagodny uśmiech, aby nie dać poznać, że odpłynąłeś statkiem myśli gdzieś daleko od Rzeszowa, choć oni to zauważyli i mocniej ścisnąłeś dłoń  na rakiecie. Widziałeś jak Blanka odrzuca pukle ciemnych włosów związane w kucyku za plecy i okręca się  na pięcie, odchodząc od Uksiego , który miał dzisiaj wam towarzyszyć na korcie i pełnić rolę  sędziego. Rozwarłeś lekko usta, gdy ponownie zdecydowała się usunąć  włosy z twarzy i mimowolnie uśmiechnąłeś się  na ten gest. Była piękna, a skąpana promykami marcowego słońca jeszcze piękniejsza. Jej ciemniejsza karnacja idealnie współgrała z długimi, ciemnobrązowymi włosami sięgającymi troszkę za ramiona, a miodowe, złociste oczy emanowały taką energią, radością jakiej w życiu jeszcze nie widziałeś u żadnej innej osoby. Usta miała pełne, zawsze w odcieniu słabego różu okazyjnie krwistej czerwieni, ale jakże aksamitne i uzależniające. Na skutek dużego czasu jaki poświęcała bieganiu na dystansie wiosny i lata oraz ćwiartki jesieni posiadała wyrzeźbione, długie nogi, bowiem jej wzrost o jeden centymetr przekraczał metr siedemdziesiąt, ale niejednokrotnie wspinała się na palce, by skraść pocałunek z twoich ust. Jej brzuch zachwycał płaskością, a wcięcie w talii było niemalże idealne. Jednak najbardziej przez ciebie lubianą cechą w jej wyglądzie były kobiece atuty, które teraz uwydatniały przylegające spodenki oraz dopasowany krótki top. Nie raz przekonałeś się o jędrności jej pośladek czy biustu, który rozmiarem przyciągał wzrok nie jednego mężczyzny.  

-Przecież to jest niemożliwe, panie sędzio! Tam był aut!-wydzierałeś się oburzony, spoglądając ukradkiem na dumną twarz brunetki.

-Słuchaj no Masłowski. Proszę mi tu nie pierdolić, bo ja ślepy jeszcze nie jestem. –rzucił rozgrywający miejscowego klubu, posyłając oczko twojej partnerce.

-Widziałem!

-No i co z tego, że widziałeś? Po to masz oczy.

-Czym cię przekupiła?

-Niczym.

-A tak serio?

-Ptysiem. –przyznał się Kozub.

-Tylko jednym?- zadarłeś zdziwiony brwi.

- To i tak zdecydowanie za dużo kalorii.-odpowiedziała ci Wojciechowska.

-Ależ ja posiadam sposób na doskonałe spalanie kalorii i nie są to treningi u Cretu.-objąłeś ramieniem Blankę, uśmiechając się do niej porozumiewawczo.-Tobie jednak Pusia nie wróżę szybkiego odnalezienia takiego sposobu, a raczej chętnej do niego.

-Pójdę do burdelu i każda będzie chętna.-wzruszył ramionami rozgrywający.

Cała wasza trójka parsknęła głośnym śmiechem.

-Matko! Demoralizujesz mi kumpla!-zarzuciła ci 20-latka i uderzyła z pięści w ramie.

- Nie muszę. Kowalski już to zrobił w Będzinie.-zaśmiałeś się.

✭✭✭

Witam! ^^
Na miły i mam nadzieję udany początek weekendu dla Was wrzucam kolejną część losów Blanki i Mateusza, ale niebawem grono bohaterów się powiększy ;) Oczekujcie cierpliwie! Na razie jest błogo, sielankowo, ale kiedy czar przyśnie... Ten rozdział jest trochę taki o niczym, ale jeśli mnie już znacznie od dłuższego czasu z wcześniejszych historii to wiecie, że dopiero się rozkręcam i tu się jeszcze sporo zadzieje! Gwarantuje Wam to! :D Całuję i do zobaczenia w kolejnym tygodniu ;* 
PS: Proszę dajcie cynk w komentarzu czy się Wam podoba czy nie :3

4 komentarze:

  1. Mateuszowi bardzo szybko przeszedł ten kac haha :D Wystarczył widok kawy, a przede wszystkim widok Blanki i wszystko przeszło jak ręką odjął :D Aż by się chciało, żeby to było takie proste haha :D
    Jak widać Blanka już podczas tego niefortunnego pierwszego spotkania wywarła na Mateuszu spore wrażenie :) Wszystko to doprowadziło do tego, że usilnie próbował się z nią skontaktować i te próby bardzo mu się opłaciły. Teraz żyje w szczęśliwym związku ze swoją ukochaną ^^ Czy można chcieć czegoś więcej? Ale oczywiście znając Ciebie zbyt różowo na pewno tutaj nie będzie, więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
    "-Czym cię przekupiła?
    -Niczym.
    -A tak serio?
    -Ptysiem." - po przeczytaniu tej wymiany zdań chichrałam się jak głupia haha :D Rozwalił mnie ten ptyś :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Typowy facet, który chcę spełnić swoje zachcianki :D
      Zaangażowanie popłaciło ich szczęściem ;3
      Niebawem znajdzie się coś co wyskoczy jak Filip z konopi XD
      Hahah XD Cieszę się, że Cię rozbawiłam :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. No cóż ptyś wygrał ten rozdział i szczerze narobiłaś mi ochoty XDD Biedny Mateuszek w samotności by nie wyleczył tego kaca, ale dobrze że ma przy sobie ukochaną dziewczynę, z którą żyje mu się naprawdę dobrze, ale ale ja pamiętam, co było w epilogu. Pewnie sielanka szybko się skończy, bo nie znam Ciebie od wczoraj. Życzę wiele weny i bardzo przepraszam za brak komentarza pod tamtym rozdziałem, ale nie dałam rady.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama sobie też hahah :D
      Cały czas taka ukochana to ona nie będzie :P
      Dziękuję, że tutaj zostawiłaś ślad i pozdrawiam ;*

      Usuń