Zaśmiałaś się, dostrzegając
wymachujących złotymi medalami siatkarzy, którzy chwilę temu opuścili pokład
samolotu. Warszawskie Okręcie tętniło życiem, a odpowiadali za to podopieczni
Vitala Heynena, którzy Puchar Świata zwieńczyli zwycięstwem. Nie szczędzono
pochwał na ich temat, a ty ściskając dłoń Masłowskiego przedzierałaś się przez
tłum ludzi, aby znaleźć się jak najbliżej znajomych twojego chłopaka. Gdy
przystanęłaś gdzieś w okolicach początku zebranych cierpliwie wysłuchiwałaś
przemówień różnorakich osobistości. Aż w końcu nastał moment, którego cholernie
się obawiałaś. Spuściłaś głowę, mając nadzieję, że podążający w waszym kierunku
Fornal nie spostrzeże twojej osoby. Chciałaś się przed nim ukryć, zapaść pod
ziemie, aby uniknąć kolejnych niedomówień jakie mógł ci ponownie zaserwować
Mateusz. Nic z tego. Zadarłaś głowę i napotkałaś się wzrokiem na wesołe
iskierki migoczące w siwo, błękitnych tęczówkach, które niby wpatrywały się w
waszą dwójkę, ale ty wiedziałaś, że tak naprawdę skierowane są na twoją twarz.
Tomek naznaczył twój policzek mokrym śladem, a dopiero później przeszedł do
powitania się z swoim przyjacielem. Uśmiechnęłaś się do dwójki siatkarzy
niemrawo i odetchnęłaś z ulgą. Nim spostrzegłaś a tonęłaś w silnych ramionach
Kochanowskiego, który okręcał cię wokół własnej osi. Zanosiłaś się głośnym
śmiechem spowodowanym jego spontaniczną reakcją na twój widok. Poznałaś go
dzięki libero i niemalże od razu zyskałaś jego sympatię. Może to dzięki temu, że poziomem sarkazmu nie
odstawałaś od jego. Uwielbiałaś te wasze długie wymiany, które kończyły się po
dłuższej chwili salwami śmiechu. Niejednokrotnie przy jego pomocy wyrządziłaś
Maślakowi żart, którego nie potrafił zapomnieć przez długi czas.
-Boże, Blanka! Kopę lat!-wydarł
się, mierząc dłonią twoje włosy.
-Ty, Kochanczak! Nie pozwalaj
sobie na za dużo!-splotłaś ramiona na piersiach i popatrzyłaś na niego z pod
łba, gdy totalnie popsuł ułożenie twoich włosów. – Tak w ogóle miło cię
widzieć, kmieciu.-na twoje usta wpłynął wredny uśmieszek.
-To samo mogę powiedzieć o tobie,
mikrusie.- odpowiedział ci tym samym.
-Spadaj, żyrafo.- wystawiłaś mu
język, a on roześmiał się wesoło.
-Kochanowski, już sobie daruj.-wtrącił
się w wasze przekomarzanie rzeszowianin.-Nie mamy na wasze pogawędki wieczności.-wywrócił
oczami, przyciągając cię do siebie.
Zerknęłaś na niego przez ramie,
kręcąc głową z dezaprobatą, że popsuł ci zabawę ze środkowym, z którym przecież
tak dawno się widziałaś. W głębi siebie byłaś wdzięczna Jakubowi za podejście
do waszej paczki, bowiem stres spowodowany obecnością przyjmującego jakby
wyparował. Kochan zawsze świetnie rozluźniał atmosferę. Swoją ripostą naprawdę
potrafił poprawić ci humor. Posłałaś mu przepraszający uśmiech, który miał mu
wynagrodzić uwagę rzeszowianina i mocniej splotłaś ze sobą palce wielkiej dłoni
Mateusze ze swoimi drobnymi. Po sprzeczce na temat twojej relacji z Tomkiem nie
było ani śladu.
-Hmmm, a może tak obiad w tak
cudownym, doborowym towarzystwie?-zaproponował Tytus, unosząc pytająco brew i
mierząc ciebie oraz chłopaków przelotnym wzrokiem.
-Dla mnie idealnie! Padam z
głodu!-zatarł ręce Masłowski.
-Ten jak zwykle…-wywrócił oczami
Kochanowski.- Ja też jestem za.-posłał przyjacielowi łagodny uśmiech.
-Blanka?-przechylił głowę na bok
Tomek.
-A mam inne wyjście?- zaśmiałaś
się.
***
Skinęłaś głową w geście
podziękowania przyjmującemu za postawienie przed tobą zamówionego wcześniej
drinka i niemalże natychmiast włożyłaś słomkę pomiędzy zęby, sącząc niewielki
łyk napoju. Wlepiłaś spojrzenie w twarz środkowego, który przytaczał właśnie
kolejną zabawną historię z pobytu w Japonii i zaśmiałaś się, gdy Masłowski pod
wpływem rozbawienia zadławił się kawałkiem piersi z kurczaka. Z całej siły
uderzyłaś go w plecy i podałaś szklankę z sokiem, obserwując jak jego twarz
przybiera barwę purpurowej. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad jego postawą
i ponownie utkwiłaś wzrok w osobie Kochanowskiego. Parsknęłaś głośnym śmiechem,
gdy Kuba wspomniał o Arturze, który przypadkiem rozwalił okno w hotelowym
pokoju i mimowolnie uśmiechnęłaś się pod nosem na odgłos rozbawienia
wydobywający się z gardła Fornala. Dźwięk jego chichotu uznałaś za uroczy.
Chwilę później poderwałaś się z miejsca i przeprosiłaś swoich towarzyszy, aby
się odrobinę przewietrzyć. Przymknęłaś powieki i wsparłaś się o ścianę budynku
plecami, chłonąc orzeźwiające powietrze, w którym po jesiennej ulewie unosiła
się przyjemna dla nozdrzy woń. Po chwili jednak jakby zmieszała się z
intensywnym zapachem męskich perfum. Te nie należały jednak do Mateusza. Tego
byłaś w stu procentach pewna, dlatego też gwałtownie zadarłaś powieki i
ujrzałaś przed sobą bruneta. Zmrok, który otulił waszą dwójkę nie utrudniał ci
widoczności na jego subtelną twarz. Jego siwe, błękitne tęczówki chłonęły cię
przenikliwym wzrokiem, a po ich powierzchni rozlewała się totalna beztroska.
Zarejestrowałaś fakt, że siatkarz przelotnie obdarzył spojrzeniem twoje pokryte
jasną, różową szminką usta. O dziwo cię to jednak nie zaniepokoiło, wręcz
przeciwnie. Spodobało ci się. Nie wiedziałaś czy to procenty pulsujące w twoim
krwiobiegu, czy jego obłędna woń perfum czy może ciepły oddech owiewający
policzki, a może coś zupełnie innego, ale coś wyraźnie zadecydowało o tym co
chciałaś w tamtym momencie zrobić. Przerwałaś prąd wytwarzający się pomiędzy
waszymi spojrzeniami i ujęłaś jego twarz w drobne dłonie, przywierając wargami
do jego ust. Ślamazarnymi ruchami muskałaś je, czując ich aksamitną
powierzchnie pod swoimi ustami, a on… Cóż, nie protestował. Wtargnął swoim językiem do wnętrza twojej
jamy ustnej i pogłębił pocałunek, przygniatając cię do nawierzchni budynku aż
poczułaś chód przeszywający twoje plecy odziane jedynie w materiał cienkiej
bluzki. Wplotłaś palce w jego ciemne, gęste włosy i pociągnęłaś na ich spory
kosmyk, słysząc jego przeciągły jęk. Oderwałaś
się od przyjmującego i zmierzyłaś go zszokowanym wzrokiem jakby to on zrobił
coś niewłaściwego, coś czego się totalnie nie spodziewałaś, ale to ty to
uczyniłaś, Blanko. Do rozwartych ust przyłożyłaś dłoń, zdając sobie sprawę z
twojego posunięcia. Trwałaś tak przez dłuższy czas jakby sparaliżowana pod
ciężarem szoku, totalnie oszołomiona, otumaniona, ale w końcu zebrałaś się w
sobie i zlekceważyłaś fakt, że Fornal rozchylał usta zupełnie tak jakby chciał
coś powiedzieć. Nie czekałaś na jego
komentarz. Odepchnęłaś go od siebie i uciekłaś do wnętrza lokalu z mętlikiem w
głowie. Zajęłaś swoje miejsce i spuściłaś głowę, obiecując sobie, że nie
spojrzysz w twarz swojego ukochanego po czymś takim. Nie potrafiłaś tego teraz
zrobić. Wyłamywałaś nerwowo palce, modląc się, aby żaden z dwójki siatkarzy
wywodzących się z rocznika dziewięćdziesiątego siódmego nie spostrzegł zmiany w
twoim zachowaniu. Jednak zdawałaś sobie sprawę, że Masłowski zbyt długo cię
znał i zbyt wiele z tobą przeszedł by tego nie odnotować, natomiast kapitan
juniorskiej drużyny także doskonale radził sobie z odczytywaniem twoich gestów,
mowy ciała.
-Wszystko w porządku?-wypalili
jednocześnie Masłowski z Kochanowskim.
-Tak.-odparłaś pewnie, wysilając
się na delikatny uśmiech.- Czemu pytacie?
-Bo jakoś tak gwałtownie weszłaś
z powrotem do środka. Tak jakbyś przed czymś uciekała, czegoś się
przestraszyła.-wytłumaczył Kuba.
-Aaaa, no bo… Zaczęło
padać.-wypaliłaś.-Nie chciałam zmoknąć.-wzruszyłaś ramionami.
-A gdzie Fornal?-zmarszczył brwi
Mateusz, przypatrując ci się uważnie.
-Chyba gada z kimś przez
telefon.-odparłaś, sięgając po kolorową szklankę z alkoholem.
-I nie boi się, że
zmoknie?-kontynuował temat libero.
-Nie wiem. Nie jestem jego
niańką.-rzuciłaś nieco ostrzej niż zamierzałaś.
-Okay, rozumiem.-wzniósł dłonie w
geście obrony rzeszowianin.
-Jestem!- wkroczył do lokalu
Tomek z szerokim uśmiechem.
-Nie pada na dworze?- zdziwił się
Kochan, lustrując wzorkiem jego suche ubrania.
-Yyy nie?-odparł przyjmujący, ale
gdy otrzymał twój groźny wzrok dodał: - Znaczy lunęło, ale już przeszło. Ja się
schowałem pod dachem.
Odetchnęłaś z ulgą, przełykając
łyk trunku alkoholowego. Obawiałaś się, że Kochan z Masełkiem prześwietlą was
na wylot i wyczują co miało miejsce, jednak okazali się mniej spostrzegawczy
niż myślałaś. Nie wiedziałaś nawet jak bardzo się myliłaś. Mateusz objął cię
ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Skradł z twoich ust przelotny pocałunek,
a ty wzniosłaś nikle kąciki ust na ten gest, zauważając przy tym spojrzenie
Tytusa, którego tęczówki były jakby puste, wyprane z emocji. Czułaś się podle
po tym jak pocałowałaś go, a teraz twoje usta muskał twój partner. Chciałaś jak
najszybciej znaleźć się w zaciszu sypialni i przymknąć powieki, zakończyć ten
dzień. Częściowo twoje błagania zostały wysłuchane, bowiem okazało się, że Kuba
zaparkował swój samochód pod dworcem autobusowym i to on odstawi Tomasza do
rodzinnego miasta. Podobał ci się ten fakt, gdyż obawiałaś się, że to Mateusz
ponownie będzie pełnił rolę szofera młodego przyjmującego. Dźwignęłaś się z
mini kanapy i odebrałaś kurtkę od Matiego, zarzucając ją sobie na ramiona.
Zamknęłaś w silnym uścisku Kochanowskiego i musnęłaś przelotnie jego policzki
wargami. Środkowy nagrodził cię za tak miłe pożegnanie szerokim uśmiechem i
ponownie tego dnia zmierzył dłonią twoje włosy z cwanym wyrazem twarzy.
Westchnęłaś głośno na jego posuniecie i pokręciłaś z niedowierzaniem głową.
-Zabije cię kiedyś,
gamoniu.-warknęłaś.
-Tak, tak. Najpierw to zaopatrz
się w drabinę, złotko.-puścił ci oczko Jakub.
Pozostała dwójka chłopaków
zaniosła się głośnym śmiechem, a ty popatrzyłaś na nich z politowaniem.
Podeszłaś do Tomka i niepewnie objęłaś go ramionami. Przyjmujący zachichotał na
twoją nieśmiałość i pewnie otulił cię swoimi ramionami. Wspięłaś się na palce i
pozostawiłaś mokry ślad na policzku krakowianina.
-Złoto wywalczone w Japonii nie
może się równać z tym co czułem podczas naszego pocałunku.-wyszeptał ci wprost
do ucha, muskając jego płatek wargą.-Musimy to kiedyś powtórzyć, Julio.
Posłałaś mu blady uśmiech i
momentalnie od niego odeszłaś. Dziękowałaś Bogu, że Kochanowski wciągnął w
żarliwą wymianę zdań rzeszowianina i umknęło mu pożegnanie z krakowianinem.
Stawiłaś się obok swojego partnera, oświadczając gotowość do powrotu do jego
rodzinnego miasta. Mateusz utonął w męskim uścisku najpierw z Kochanowskim,
później Fornalem i pociągnął cię w kierunku samochodu, machając na odchodne
swoim kumplom.
-Świetnie dziś było. Musimy to
kiedyś powtórzyć.-nie krył swojego entuzjazmu Masłowski.
-Zgadzam się z tobą,
Mati.-skinęłaś głową na jego słowa.
Mimo, że docierało do ciebie co
mówił to duchem byłaś zupełnie gdzieś indziej. W głowie huczały ci słowa
22-latka, a przed oczami miałaś jego skąpaną mrokiem twarz, a później
wyobraźnia otwierała ci niczym klatkę z filmu scenę waszego zbliżenia. Po mimo,
że chciałaś ją wyprzeć z umysłu nie potrafiłaś. Nie umiałaś tego ukryć, że ten
pocałunek cholernie ci się podobał.
***
Nucąc pod nosem przebój radiowy
rozbrzmiewający po wnętrzu samochodu środkowego wpatrywałeś się przed siebie i
nie umiałeś ukryć błąkającego się na twoich ustach beztroskiego uśmiechu. Byłeś
wyczerpany długodystansową podróżą do stolicy Polski, ale brunetka jakby
sprowadziła na ciebie pokłady siły.
Świat nagle jakby przybrał kolorowe barwy, po mimo tego, że w
rzeczywistości skąpany był szarością, a o
szyby obijał się rzęsisty deszcz, rzeźbiąc na szkle różnorakie szklaki. Ty
jakby zdawałeś się tego nie dostrzegać, Tomaszu. Przebywałeś w zupełnie innej
galaktyce, stąpałeś po zupełnie innym gruncie. Ten wyimagowany przez ciebie był
aksamitny i niezwykle przyjemny, a nie twardy i wrogi. Byłeś tak bardzo
pochłonięty sobą i przeżywaniem pamiętnej chwili z Blanką na nowo, że zdawałeś
się nie zauważać badawczego spojrzenia Kochanowskiego, które cisnął w twoim
kierunku lada chwila, analizując co ci właściwie jest. Choć on chyba dobrze
wiedział co teraz przeżywałeś. Zbyt długo cię znał, by nie czytać z ciebie jak
z otwartej książki.
-Nie wspominałeś, że znasz
dziewczynę Maślaka.-zagaił, przerywając ciszę, którą przeszywały jedynie
piosenki wydobywające się z radia.
-Poznałem ją niedawno.-odparłeś,
wracając do rzeczywistości.
-Tomek, nie pchaj się w
to.-wypowiedział ostro, patrząc na ciebie uważnie.
-Ale o czym ty mówisz stary?-zwróciłeś
głowę w jego kierunku i spojrzałeś na niego z niezrozumieniem.
-Ta dziewczyna, dla której
straciłeś głowę… To ona, prawda?
✭✭✭
Karuzela śmiechu właśnie ruszyła! Jak widzicie akcja start! Nie macie pojęcia jak bardzo jestem dumna z tej sceny z dialogiem w Warszawie i tej końcówki z Tomkiem :D Coś mi wreszcie w życiu wyszło haha XD Ogólnie to jeden z lepszych rozdziałów tutaj, co mnie niezmiernie cieszy ;3 Mam nadzieję, że i Wam przypadnie on do gustu ;) Koniecznie dajcie znać na dole :3 Całuję i widzimy się za tydzień! ;*
Och, co tutaj się wydarzyło :D
OdpowiedzUsuńSiatkarze wrócili z Pucharu Świata, a Blanka i Mateusz jako dobrzy przyjaciele przyjechali do Warszawy, by ich powitać :D Cóż, nie dziwię się im! Bardzo mi się spodobała relacja Blanki z Kochanem :D Ich przekomarzania wygrały wszystko... Chociaż! Myślę jednak, że akcja z Blanki z Tomkiem to przebiła :) Kto by się spodziewał, że to dziewczyna przejmie inicjatywę i sprowokuje siatkarza do pocałunku? Na pewno nie ja! :D Cóż, nie są wobec siebie obojętni, to widać, słychać i czuć. Tomek jest zadowolony, a Blanka nie do końca panuje nad swoimi emocjami... Czyżby jednak Mateusz przejrzał jej kłamstwo? W końcu zna ją jak mało kto, więc zmiana jej zachowania po powrocie na pewno dała mu do myślenia. Na razie nie drąży tematu, ale co potem? Za to Kuba od razu zorientował się, co jest grane i dał radę Tomkowi, by nie mieszał się w związek swojego przyjaciela. A czy Tomek go posłucha? No coś mi się nie wydaje :D Czekam z niecierpliwością na nowość! :)
Pozdrawiam ;*