piątek, 12 kwietnia 2019

Jedenasty


Zaśmiałaś się, dostrzegając wymachujących złotymi medalami siatkarzy, którzy chwilę temu opuścili pokład samolotu. Warszawskie Okręcie tętniło życiem, a odpowiadali za to podopieczni Vitala Heynena, którzy Puchar Świata zwieńczyli zwycięstwem. Nie szczędzono pochwał na ich temat, a ty ściskając dłoń Masłowskiego przedzierałaś się przez tłum ludzi, aby znaleźć się jak najbliżej znajomych twojego chłopaka. Gdy przystanęłaś gdzieś w okolicach początku zebranych cierpliwie wysłuchiwałaś przemówień różnorakich osobistości. Aż w końcu nastał moment, którego cholernie się obawiałaś. Spuściłaś głowę, mając nadzieję, że podążający w waszym kierunku Fornal nie spostrzeże twojej osoby. Chciałaś się przed nim ukryć, zapaść pod ziemie, aby uniknąć kolejnych niedomówień jakie mógł ci ponownie zaserwować Mateusz. Nic z tego. Zadarłaś głowę i napotkałaś się wzrokiem na wesołe iskierki migoczące w siwo, błękitnych tęczówkach, które niby wpatrywały się w waszą dwójkę, ale ty wiedziałaś, że tak naprawdę skierowane są na twoją twarz. Tomek naznaczył twój policzek mokrym śladem, a dopiero później przeszedł do powitania się z swoim przyjacielem. Uśmiechnęłaś się do dwójki siatkarzy niemrawo i odetchnęłaś z ulgą. Nim spostrzegłaś a tonęłaś w silnych ramionach Kochanowskiego, który okręcał cię wokół własnej osi. Zanosiłaś się głośnym śmiechem spowodowanym jego spontaniczną reakcją na twój widok. Poznałaś go dzięki libero i niemalże od razu zyskałaś jego sympatię.  Może to dzięki temu, że poziomem sarkazmu nie odstawałaś od jego. Uwielbiałaś te wasze długie wymiany, które kończyły się po dłuższej chwili salwami śmiechu. Niejednokrotnie przy jego pomocy wyrządziłaś Maślakowi żart, którego nie potrafił zapomnieć przez długi czas. 

-Boże, Blanka! Kopę lat!-wydarł się, mierząc dłonią twoje włosy.

-Ty, Kochanczak! Nie pozwalaj sobie na za dużo!-splotłaś ramiona na piersiach i popatrzyłaś na niego z pod łba, gdy totalnie popsuł ułożenie twoich włosów. – Tak w ogóle miło cię widzieć, kmieciu.-na twoje usta wpłynął wredny uśmieszek.

-To samo mogę powiedzieć o tobie, mikrusie.- odpowiedział ci tym samym.

-Spadaj, żyrafo.- wystawiłaś mu język, a on roześmiał się wesoło.

-Kochanowski, już sobie daruj.-wtrącił się w wasze przekomarzanie rzeszowianin.-Nie mamy na wasze pogawędki wieczności.-wywrócił oczami, przyciągając cię do siebie.

Zerknęłaś na niego przez ramie, kręcąc głową z dezaprobatą, że popsuł ci zabawę ze środkowym, z którym przecież tak dawno się widziałaś. W głębi siebie byłaś wdzięczna Jakubowi za podejście do waszej paczki, bowiem stres spowodowany obecnością przyjmującego jakby wyparował. Kochan zawsze świetnie rozluźniał atmosferę. Swoją ripostą naprawdę potrafił poprawić ci humor. Posłałaś mu przepraszający uśmiech, który miał mu wynagrodzić uwagę rzeszowianina i mocniej splotłaś ze sobą palce wielkiej dłoni Mateusze ze swoimi drobnymi. Po sprzeczce na temat twojej relacji z Tomkiem nie było ani śladu.

-Hmmm, a może tak obiad w tak cudownym, doborowym towarzystwie?-zaproponował Tytus, unosząc pytająco brew i mierząc ciebie oraz chłopaków przelotnym wzrokiem.

-Dla mnie idealnie! Padam z głodu!-zatarł ręce Masłowski.

-Ten jak zwykle…-wywrócił oczami Kochanowski.- Ja też jestem za.-posłał przyjacielowi łagodny uśmiech.

-Blanka?-przechylił głowę na bok Tomek.

-A mam inne wyjście?- zaśmiałaś się.


***

Skinęłaś głową w geście podziękowania przyjmującemu za postawienie przed tobą zamówionego wcześniej drinka i niemalże natychmiast włożyłaś słomkę pomiędzy zęby, sącząc niewielki łyk napoju. Wlepiłaś spojrzenie w twarz środkowego, który przytaczał właśnie kolejną zabawną historię z pobytu w Japonii i zaśmiałaś się, gdy Masłowski pod wpływem rozbawienia zadławił się kawałkiem piersi z kurczaka. Z całej siły uderzyłaś go w plecy i podałaś szklankę z sokiem, obserwując jak jego twarz przybiera barwę purpurowej. Pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad jego postawą i ponownie utkwiłaś wzrok w osobie Kochanowskiego. Parsknęłaś głośnym śmiechem, gdy Kuba wspomniał o Arturze, który przypadkiem rozwalił okno w hotelowym pokoju i mimowolnie uśmiechnęłaś się pod nosem na odgłos rozbawienia wydobywający się z gardła Fornala. Dźwięk jego chichotu uznałaś za uroczy. Chwilę później poderwałaś się z miejsca i przeprosiłaś swoich towarzyszy, aby się odrobinę przewietrzyć. Przymknęłaś powieki i wsparłaś się o ścianę budynku plecami, chłonąc orzeźwiające powietrze, w którym po jesiennej ulewie unosiła się przyjemna dla nozdrzy woń. Po chwili jednak jakby zmieszała się z intensywnym zapachem męskich perfum. Te nie należały jednak do Mateusza. Tego byłaś w stu procentach pewna, dlatego też gwałtownie zadarłaś powieki i ujrzałaś przed sobą bruneta. Zmrok, który otulił waszą dwójkę nie utrudniał ci widoczności na jego subtelną twarz. Jego siwe, błękitne tęczówki chłonęły cię przenikliwym wzrokiem, a po ich powierzchni rozlewała się totalna beztroska. Zarejestrowałaś fakt, że siatkarz przelotnie obdarzył spojrzeniem twoje pokryte jasną, różową szminką usta. O dziwo cię to jednak nie zaniepokoiło, wręcz przeciwnie. Spodobało ci się. Nie wiedziałaś czy to procenty pulsujące w twoim krwiobiegu, czy jego obłędna woń perfum czy może ciepły oddech owiewający policzki, a może coś zupełnie innego, ale coś wyraźnie zadecydowało o tym co chciałaś w tamtym momencie zrobić. Przerwałaś prąd wytwarzający się pomiędzy waszymi spojrzeniami i ujęłaś jego twarz w drobne dłonie, przywierając wargami do jego ust. Ślamazarnymi ruchami muskałaś je, czując ich aksamitną powierzchnie pod swoimi ustami, a on… Cóż, nie protestował.  Wtargnął swoim językiem do wnętrza twojej jamy ustnej i pogłębił pocałunek, przygniatając cię do nawierzchni budynku aż poczułaś chód przeszywający twoje plecy odziane jedynie w materiał cienkiej bluzki. Wplotłaś palce w jego ciemne, gęste włosy i pociągnęłaś na ich spory kosmyk, słysząc  jego przeciągły jęk. Oderwałaś się od przyjmującego i zmierzyłaś go zszokowanym wzrokiem jakby to on zrobił coś niewłaściwego, coś czego się totalnie nie spodziewałaś, ale to ty to uczyniłaś, Blanko. Do rozwartych ust przyłożyłaś dłoń, zdając sobie sprawę z twojego posunięcia. Trwałaś tak przez dłuższy czas jakby sparaliżowana pod ciężarem szoku, totalnie oszołomiona, otumaniona, ale w końcu zebrałaś się w sobie i zlekceważyłaś fakt, że Fornal rozchylał usta zupełnie tak jakby chciał coś powiedzieć.  Nie czekałaś na jego komentarz. Odepchnęłaś go od siebie i uciekłaś do wnętrza lokalu z mętlikiem w głowie. Zajęłaś swoje miejsce i spuściłaś głowę, obiecując sobie, że nie spojrzysz w twarz swojego ukochanego po czymś takim. Nie potrafiłaś tego teraz zrobić. Wyłamywałaś nerwowo palce, modląc się, aby żaden z dwójki siatkarzy wywodzących się z rocznika dziewięćdziesiątego siódmego nie spostrzegł zmiany w twoim zachowaniu. Jednak zdawałaś sobie sprawę, że Masłowski zbyt długo cię znał i zbyt wiele z tobą przeszedł by tego nie odnotować, natomiast kapitan juniorskiej drużyny także doskonale radził sobie z odczytywaniem twoich gestów, mowy ciała.

-Wszystko w porządku?-wypalili jednocześnie Masłowski z Kochanowskim.

-Tak.-odparłaś pewnie, wysilając się na delikatny uśmiech.- Czemu pytacie?

-Bo jakoś tak gwałtownie weszłaś z powrotem do środka. Tak jakbyś przed czymś uciekała, czegoś się przestraszyła.-wytłumaczył Kuba.

-Aaaa, no bo… Zaczęło padać.-wypaliłaś.-Nie chciałam zmoknąć.-wzruszyłaś ramionami.

-A gdzie Fornal?-zmarszczył brwi Mateusz, przypatrując ci się uważnie.

-Chyba gada z kimś przez telefon.-odparłaś, sięgając po kolorową szklankę z alkoholem.

-I nie boi się, że zmoknie?-kontynuował temat libero.

-Nie wiem. Nie jestem jego niańką.-rzuciłaś nieco ostrzej niż zamierzałaś.

-Okay, rozumiem.-wzniósł dłonie w geście obrony rzeszowianin.

-Jestem!- wkroczył do lokalu Tomek z szerokim uśmiechem.

-Nie pada na dworze?- zdziwił się Kochan, lustrując wzorkiem jego suche ubrania.

-Yyy nie?-odparł przyjmujący, ale gdy otrzymał twój groźny wzrok dodał: - Znaczy lunęło, ale już przeszło. Ja się schowałem pod dachem.

Odetchnęłaś z ulgą, przełykając łyk trunku alkoholowego. Obawiałaś się, że Kochan z Masełkiem prześwietlą was na wylot i wyczują co miało miejsce, jednak okazali się mniej spostrzegawczy niż myślałaś. Nie wiedziałaś nawet jak bardzo się myliłaś. Mateusz objął cię ramieniem i przyciągnął bliżej siebie. Skradł z twoich ust przelotny pocałunek, a ty wzniosłaś nikle kąciki ust na ten gest, zauważając przy tym spojrzenie Tytusa, którego tęczówki były jakby puste, wyprane z emocji. Czułaś się podle po tym jak pocałowałaś go, a teraz twoje usta muskał twój partner. Chciałaś jak najszybciej znaleźć się w zaciszu sypialni i przymknąć powieki, zakończyć ten dzień. Częściowo twoje błagania zostały wysłuchane, bowiem okazało się, że Kuba zaparkował swój samochód pod dworcem autobusowym i to on odstawi Tomasza do rodzinnego miasta. Podobał ci się ten fakt, gdyż obawiałaś się, że to Mateusz ponownie będzie pełnił rolę szofera młodego przyjmującego. Dźwignęłaś się z mini kanapy i odebrałaś kurtkę od Matiego, zarzucając ją sobie na ramiona. Zamknęłaś w silnym uścisku Kochanowskiego i musnęłaś przelotnie jego policzki wargami. Środkowy nagrodził cię za tak miłe pożegnanie szerokim uśmiechem i ponownie tego dnia zmierzył dłonią twoje włosy z cwanym wyrazem twarzy. Westchnęłaś głośno na jego posuniecie i pokręciłaś z niedowierzaniem głową.

-Zabije cię kiedyś, gamoniu.-warknęłaś.

-Tak, tak. Najpierw to zaopatrz się w drabinę, złotko.-puścił ci oczko Jakub.

Pozostała dwójka chłopaków zaniosła się głośnym śmiechem, a ty popatrzyłaś na nich z politowaniem. Podeszłaś do Tomka i niepewnie objęłaś go ramionami. Przyjmujący zachichotał na twoją nieśmiałość i pewnie otulił cię swoimi ramionami. Wspięłaś się na palce i pozostawiłaś mokry ślad na policzku krakowianina.

-Złoto wywalczone w Japonii nie może się równać z tym co czułem podczas naszego pocałunku.-wyszeptał ci wprost do ucha, muskając jego płatek wargą.-Musimy to kiedyś powtórzyć, Julio.

Posłałaś mu blady uśmiech i momentalnie od niego odeszłaś. Dziękowałaś Bogu, że Kochanowski wciągnął w żarliwą wymianę zdań rzeszowianina i umknęło mu pożegnanie z krakowianinem. Stawiłaś się obok swojego partnera, oświadczając gotowość do powrotu do jego rodzinnego miasta. Mateusz utonął w męskim uścisku najpierw z Kochanowskim, później Fornalem i pociągnął cię w kierunku samochodu, machając na odchodne swoim kumplom.

-Świetnie dziś było. Musimy to kiedyś powtórzyć.-nie krył swojego entuzjazmu Masłowski.

-Zgadzam się z tobą, Mati.-skinęłaś głową na jego słowa.

Mimo, że docierało do ciebie co mówił to duchem byłaś zupełnie gdzieś indziej. W głowie huczały ci słowa 22-latka, a przed oczami miałaś jego skąpaną mrokiem twarz, a później wyobraźnia otwierała ci niczym klatkę z filmu scenę waszego zbliżenia. Po mimo, że chciałaś ją wyprzeć z umysłu nie potrafiłaś. Nie umiałaś tego ukryć, że ten pocałunek cholernie ci się podobał.


***

Nucąc pod nosem przebój radiowy rozbrzmiewający po wnętrzu samochodu środkowego wpatrywałeś się przed siebie i nie umiałeś ukryć błąkającego się na twoich ustach beztroskiego uśmiechu. Byłeś wyczerpany długodystansową podróżą do stolicy Polski, ale brunetka jakby sprowadziła na ciebie pokłady siły.  Świat nagle jakby przybrał kolorowe barwy, po mimo tego, że w rzeczywistości skąpany był szarością, a  o szyby obijał się rzęsisty deszcz, rzeźbiąc na szkle różnorakie szklaki. Ty jakby zdawałeś się tego nie dostrzegać, Tomaszu. Przebywałeś w zupełnie innej galaktyce, stąpałeś po zupełnie innym gruncie. Ten wyimagowany przez ciebie był aksamitny i niezwykle przyjemny, a nie twardy i wrogi. Byłeś tak bardzo pochłonięty sobą i przeżywaniem pamiętnej chwili z Blanką na nowo, że zdawałeś się nie zauważać badawczego spojrzenia Kochanowskiego, które cisnął w twoim kierunku lada chwila, analizując co ci właściwie jest. Choć on chyba dobrze wiedział co teraz przeżywałeś. Zbyt długo cię znał, by nie czytać z ciebie jak z otwartej książki.

-Nie wspominałeś, że znasz dziewczynę Maślaka.-zagaił, przerywając ciszę, którą przeszywały jedynie piosenki wydobywające się z radia.

-Poznałem ją niedawno.-odparłeś, wracając do rzeczywistości.

-Tomek, nie pchaj się w to.-wypowiedział ostro, patrząc na ciebie uważnie.

-Ale o czym ty mówisz stary?-zwróciłeś głowę w jego kierunku i spojrzałeś na niego z niezrozumieniem.

-Ta dziewczyna, dla której straciłeś głowę… To ona, prawda?



                                                                                                                                  ✭✭✭

Hello! ^^
Karuzela śmiechu właśnie ruszyła! Jak widzicie akcja start! Nie macie pojęcia jak bardzo jestem dumna z tej sceny z dialogiem w Warszawie i tej końcówki z Tomkiem :D Coś mi wreszcie w życiu wyszło haha XD  Ogólnie to jeden z lepszych rozdziałów tutaj, co mnie niezmiernie cieszy ;3 Mam nadzieję, że i Wam przypadnie on do gustu ;) Koniecznie dajcie znać na dole :3  Całuję i widzimy się za tydzień! ;* 


1 komentarz:

  1. Och, co tutaj się wydarzyło :D
    Siatkarze wrócili z Pucharu Świata, a Blanka i Mateusz jako dobrzy przyjaciele przyjechali do Warszawy, by ich powitać :D Cóż, nie dziwię się im! Bardzo mi się spodobała relacja Blanki z Kochanem :D Ich przekomarzania wygrały wszystko... Chociaż! Myślę jednak, że akcja z Blanki z Tomkiem to przebiła :) Kto by się spodziewał, że to dziewczyna przejmie inicjatywę i sprowokuje siatkarza do pocałunku? Na pewno nie ja! :D Cóż, nie są wobec siebie obojętni, to widać, słychać i czuć. Tomek jest zadowolony, a Blanka nie do końca panuje nad swoimi emocjami... Czyżby jednak Mateusz przejrzał jej kłamstwo? W końcu zna ją jak mało kto, więc zmiana jej zachowania po powrocie na pewno dała mu do myślenia. Na razie nie drąży tematu, ale co potem? Za to Kuba od razu zorientował się, co jest grane i dał radę Tomkowi, by nie mieszał się w związek swojego przyjaciela. A czy Tomek go posłucha? No coś mi się nie wydaje :D Czekam z niecierpliwością na nowość! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń