sobota, 15 czerwca 2019

Dwudziesty czwarty


  
  Opatulona milutkim w dotyku, kremowym szlafrokiem krzątałaś się po sypialni, aby wyładować czarną walizkę aż po same brzegi rzeczami na świąteczny wypad do dawnej stolicy kraju. Po mimo, że nadal twoje samopoczucie było dalekie od przyzwoitego nie mogłaś przepuścić okazji pomocy przy świątecznych przygotowaniach. Nie wybaczyłabyś sobie tego. Nawet jeśli przytłaczała cię ilość materiału jaką musiałaś przyswoić w najbliższym czasie na studia czy niegdyś praca w sklepie odzieżowym nigdy nie porzucałaś tego sposobu spędzenia czasu w grudniu. Uważałaś, że dzięki zjednoczeniu się rodziny w oczekiwaniu na najpiękniejszy czas w roku właśnie za pomocą wspólnych porządków odkrywa się magię tych kilku wyjątkowych dni. Przystanęłaś na środku pomieszczenia i podrapałaś się po głowie, omiatając wzrokiem wnętrze bagażu. Rzuciłaś przelotne spojrzenie w kierunku sporej rozmiarów szafy i po chwili staranie układałaś w walizce kilka szykownych kreacji, które skutecznie służyły jako osłona prezentu dla Mateusza oraz innych twoich bliskich. Poczułaś na sobie przeszywający wzrok, a gdy zwróciłaś głowę w kierunku drzwi ujrzałaś wspierającego się nonszalancko o framugę drzwi bruneta. Masłowski sunął wzrokiem po twojej sylwetce, kręcąc z dezaprobatą głową.

-Jak się czujesz?-jego ciepły ton głosu otulił przyjemnie twoje uszy.

-Będę żyć.-odparłaś, chichocząc wesoło.

-Gdybym cię nie znał pomyślałbym, że się zakochałaś.-mruknął wprost do twojego ucha, gdy przylgnął ciałem do twoich pleców, obejmując cię szczelnie ramionami w pasie. –Jednak to niemożliwe, bo dotknęło cię to półtorej roku temu.-kontynuował z nikłym uśmiechem na ustach.

Zamarłaś w jego uścisku. Przełknęłaś głośno ślinę przerażona jego słowami. On jednak był zbyt szczęśliwy, by to zauważyć. Miał rację. Zakochałaś się. W jego najlepszym przyjacielu, Tomaszu Fornalu. Skinęłaś jedynie głową na znak zgody z jego słowami, spoglądając na niego z pod wachlarzu rzęs. Wzniosłaś nikle kąciki ust, aby nie ściągnąć na siebie jego podejrzeń. Zaniepokoił cię fakt, że libero bez zbędnego wysiłku odnotował, że byłaś zbyt radosna i błoga. Wyswobodziłaś się z jego objęć i musnęłaś przelotnie jego policzek, wspinając się na czubki palców. Poklepałaś go po ramieniu, przypominając mu o pakowaniu do Krakowa i obserwowałaś jego roześmianą twarz, gdy ułożył się na łóżku, zapewniając cię, że zrobi to niebawem. Przewróciłaś jedynie oczami, znając to na pamięć, ale nic nie powiedziałaś. Zbyt pochłonęły cię refleksje na temat młodego przyjmującego i relacji jaka cię z nim połączyła. Podziękowałaś łagodnym uśmiechem Mateuszowi, gdy wyposażył cię w kolejny dziś kubek malinowej herbaty i złapał cię za łydki, spoglądając na ciebie błagalnie.

-No już daj sobie spokój z tym pakowaniem i poświęć kilka chwil swojemu boskiemu facetowi.-wypowiedział, wspierając głowę na ramieniu i uśmiechając się figlarnie.

-Bosko to ja chcę wyglądać na tych świętach, więc wybacz.- zachichotałaś.

-A czym ty tam jedziesz w ogóle? – uniósł pytająco brew Mateusz.

-Nic ci nie mówiłam, by nie wywierać na sobie presji, ale zdałam prawo jazdy.- opadłaś na kant materaca łóżka, prezentując przed nim swoje śnieżnobiałe uzębienie.

-Poważnie?!- parsknął zdziwiony.- Moja zdolniacha!- potargał dłonią twoje włosy.

-Problem w tym, że nie mamy drugiego samochodu.

-Patryk ci pożyczy.

-Chyba krzyżyku na drodze do Krakowa.

-Będzie zachwycony! – zaniósł się śmiechem libero.

Zawtórowałaś mu i przysłuchiwałaś się rozmowie twojego chłopaka z jego starszym bratem, zatapiając co rusz wargi w parującym naparze. Niejednokrotnie miałaś okazję się niemal udusić popijanym napojem, bowiem argumenty 22-latka rozbawiły cię niemal do łez, a połączone z tonem na jaki się silił były istną komedią. Po niespełna dwudziestu minutach Maślak z szerokim uśmiechem na ustach zameldował ci, iż Opel Patryka jest do twojej dyspozycji jeszcze dzisiaj.


***

Zagryzłaś wargi, spoglądając przez ramie na libero, który także jak ty przyglądał się rozgrywającemu i temu co wyczyniał przed waszą dwójką. Okrążył samochód z każdej możliwej strony, muskając opuszkami palców jego ciemną karoserię i szepcząc słowa pożegnania. Mateusz podobnie jak ty był na skraju wytrzymałości od okazania swojego rozbawienia. Gdy jego starszy brat zaczął przez lupę badać obecność rys na samochodzie nie utrzymałaś emocji na wodzy. Salwy twojego śmiechu niosły się echem wokół rodzinnego domu twojego partnera, a chwilę później stopiły się z oznakami rozbawienia Maślaka. Po tym dziwnym rytuale Patryka w końcu w twojej drobnej dłoni znalazły się kluczyki do bryki starszego z braci Masłowskich. Ten przystanął naprzeciw ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy, a od jego twarzy aż biła nieufność i podejrzliwość.

-A niech choć znajdę jedną ryskę to mnie popamiętasz.-pogroził ci palcem.

-Bez tego nie da się o tobie zapomnieć, dziwaku.-rzekłaś jakby to było oczywiste, dokładając do tego promienny uśmiech.- Kaśce też tak mówisz, gdy zarysuje ci plecki w sypialni?-uniosłaś pytająco brew, obserwując jak Mateusz zaciska usta, aby się nie roześmiać.

-Bo jeszcze zmienię zdanie.- mruknął blondyn.

-Dziękuję, szwagrze.- przytuliłaś go lekko.- To pierwszy i ostatni raz, kiedy otrzymujesz od mnie tyle czułości.

-Niezmiernie mnie to raduje, Blanko.-odwzajemnił twój uścisk.

Odskoczyłaś od rozgrywającego i utonęłaś w ramionach Mateusza. Wycisnęłaś kilka żarłocznych pocałunków na wargach rzeszowianina i wsparłaś swoje czoło o jego, posyłając mu subtelny uśmiech. Gdy ułożył walizkę w bagażniku i przystanął przy drzwiach kierowcy wyszeptaliście sobie te dwa magiczne słowa, po czym z piskiem opon odjechałaś z pod podjazdu metropolii Masłowskich. Zaniosłaś się głośnym śmiechem, odnotowując trzymającego się za serce blondyna i nabijającego się z niego Mateusza. Czułaś, że te kilka dni, kiedy pobędziecie osobno i pogrążycie się w tym świątecznym chaosie  przygotowań pomoże ci uporządkować myśli oraz świetnie wpłynie na waszą przyszłość. W końcu niejednokrotnie doświadczałaś dłuższych rozstań z libero, przebywając w Krakowie i każde wasze zerknięcie ze sobą po długim czasie kończyło się korzystanie dla waszej dwójki.  Cieszyłaś się, że Maślak po twojej propozycji spędzenia świąt zasugerował ci, aby wspomóc waszym rodzicom, a później zjednoczyć się na wigilii w twoim rodzinnym Krakowie. Odpowiadał ci taki plan i zamierzałaś skorzystać w stu procentach z bliskości rodziców oraz dodatkowego plusa jakim było zjawienie się Tomka w rodzinnym azylu, a co za tym szło możliwość waszego spotkania na neutralnym gruncie, bez ryzyka spotkania libero. Skupiona mknęłaś autostradą, zaciskają stanowczo palce na skórzanej powierzchni kierownicy. Chciałaś przecież zjawić się w Rzeszowie w całości, a nie poćwiartowana przez twojego przyszłego szwagra. Wystukiwałaś opuszkami palców rytm do rozbrzmiewających po wnętrzu Opla utworów, czując ogarniający cię świetny humor. Gdy minęłaś tabliczkę z napisem miasta służącego niegdyś jako stolica Polski coś jednak poszło nie tak. Nie byłaś w stanie zapanować nad samochodem i wpadłaś w poślizg. Opel po chwili ustał, a ty odczułaś siłę uderzenia na swoim drobnym ciele. Twoje powieki momentalnie opadły, a głowa zsunęła się z oparcia fotela.


***

 Ocknęłaś się kilka godzin po feralnym zdarzeniu. Mocne stężenie światła uderzyło w twoje rozwierające się oczy, powodując wydobywający się z twoich ust rozległy jęk. Wtem stalowe tęczówki ulokowały w tobie pełne troski spojrzenie, a wielka dłoń pokryła twoją drobną, otulając twoją skórę przyjemnym ciepłem. Przekrzywiłaś głowę na śnieżnobiałej poduszce i posłałaś zamglone spojrzenie Mateuszowi, który spoczywał obok łóżka na krześle, wpatrując się w twoją bladą twarz. Powoli oswoiłaś się z panującym w pomieszczeniu oświetleniem i zauważyłaś bowiem przerażającą biel otaczająca waszą dwójkę. Wzdrygnęłaś się na myśl dotyczącą sprecyzowania twojego obecnego miejsca pobytu. Masłowski momentalnie wychwycił twój niepokój swoim badawczym wzrokiem i mocniej zacisnął palce oplatające twoją dłoń. Oszołomienie otumaniło twój umysł. Dlaczego znajdowałaś się w szpitalu? Skąd tutaj nagle się wziął libero? Wydawało ci się, że to wszystko co rejestrowały twoje oczy jest cholernie urzeczywistnioną jawą, ale tak nie było. Sunęłaś wzrokiem po nagich ramionach i skrzywiłaś się, gdy ujrzałaś na nich ślad po szkarłatnej cieczy, która zastygła na powierzchni twojej skóry.

- Co się dzieje?- wydobyłaś z siebie ściszonym głosem.

- Zaraz wszystkiego się dowiesz.-zapewnił cię brunet, a pogodny wyraz jego twarzy skutecznie ukoił twoje nerwy.- Spokojnie.

-Pani Blanko Wojciechowska, miło mi. Dariusz Kowalski, pani lekarz prowadzący.- wyciągnął w twoim kierunku dłoń starszy mężczyzna, którą oczywiście uścisnęłaś.- Miała pani wypadek samochodowy. Na szczęście wszystko jest w porządku zarówno z panią jak i z nią.- doktor posłał ci pełen serdeczności uśmiech.- Nie ma większych obrażeń, dzięki sprawnemu wezwaniu karetki i niebawem zostanie pani wypisana.- poinformował cię.

-Z jaką nią?-za pomocą dźwignęłaś się na materacu i wsparłaś plecami o poduszkę, przenosząc wzrok na przemian z twarzy lekarza na tą należąca do twojego chłopaka.

- Z naszą mała istotką. Jesteś w ciąży, kochanie.-oświadczył ci pełen euforii Mateusz, na którego ustach rozkwitał szeroki uśmiech.- Dziękujemy, panie doktorze.- tym razem zwrócił się do mężczyzny, który opuścił salę kilka sekund później.

-To niemożliwe.-wyszeptałaś, ściskając odruchowo skrawek kołdry.- Przecież, przecież… Brałam tabletki albo ty się zabezpieczałeś. Nie, to musi być pomyłka.-kręciłaś głową z niedowierzaniem, chłonąc miodowymi tęczówkami twarz siatkarza.

-Raz nie wzięłaś, a ja też dałem się, wtedy ponieść chwili. Po winie, pamiętasz? Z resztą to teraz nie ważne. –machnął dłonią, patrząc głęboko w twoje oczy swoimi wypełnionymi radosnymi iskierkami.

-Jak to nieważne?! Mateusz, czy ty w ogóle się liczyłeś z moimi planami?!- zmierzyłaś go oniemiała wzrokiem, żywo gestykulując dłońmi.- Chciałam skończyć studia, znaleźć stałą, dobrze płatną pracę, a teraz… Wszystko się spieprzyło.-wypowiedziałaś łamiącym się głosem.

-Hej! Damy radę, słyszysz?- potarł twoje ramie, muskając wargami twoje czoło.

-Wyjdź! Po prostu stąd wyjdź, rozumiesz?!- warknęłaś, lekceważąc spływające po twoich policzkach strugi łez i odpychając go od siebie.

   ✭✭✭
Hello! ^^
Ten rozdział dedykuję Paulce, a Ty chyba wiesz czemu haha :D Dawno nie było tutaj świetnych relacji Blanki z bratem Mateusza, tak więc dałam nieco tego przedsmak xD  No, ale co powiecie na końcówkę? Zaskoczone? To właśnie to bum, ale to dopiero tego zalążek.. Blanka chyba zbyt ostro potraktowała Mateusza, ale zobaczymy jak to dalej będzie... Całuję i do zobaczenia w weekend! ;* 


4 komentarze:

  1. No to się porobiło! :D Ale to w końcu Twoje historie, mogłam się spodziewać takich nieoczekiwanych zwrotów akcji :D
    Cóż, Blance coraz trudniej jest ukryć swoje uczucia do Tomka i przez jej nastawienie do życia Mateusz mógłby nabrać podejrzeń, ale na razie rzuca wszystko w żartach. Gdyby wiedział jak się sprawy mają to wtedy na pewno nie byłoby mu do śmiechu ^^ Ja nadal nie potrafię rozgryźć zachowania Blanki, tak jeszcze nawiązując do poprzedniego rozdziału. No dobra, powiedziała Tomkowi, na czym stoi, ale jakoś mu się nie dziwię, że chciałby mieć ją na wyłączność i dostaje białej gorączki na wspomnienie Mateusza. A takie znaki jak ten tatuaż działają na niego jak płachta na byka. Blanka się pogubiła i sama nie wie, co robić, ale szkoda by przez nią cierpiało dwóch facetów. Bo tak się niewątpliwie stanie.
    Przestraszyłaś mnie tym wypadkiem, ale koniec końców z Blanką na szczęście wszystko jest w porządku :) W dodatku dowiedziała się, że jest w ciąży i ta informacja kompletnie zwaliła ją z nóg. Mateusz się cieszy i próbował zapewnić swoją ukochaną, że na pewno dadzą radę, ale dziewczyna jak na razie musi sobie wszystko poukładać i w ogóle przyjąć do wiadomości, że spodziewa się dziecka. No właśnie... Dziecka Mateusza, czy dziecka Tomka? ^^ :D Ciekawa jestem, jak tym pokierujesz haha :D
    Brat Mateusza chyba miał nosa, że nie chciał pożyczać Blance samochodu, ale dobrze, że skończyło się jedynie na strachu!
    Czekam na nowość! :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie nudów nie ma haha :D
      No dokładnie. Zakochał się chłopak i sobie nie radzi :( Niebawem rozwikłamy te ich losy :D
      Przestraszył to się Patryk na wiadomość o tym, że jego samochód ucierpiał haha :D
      Blanka jest w głębokim szoku i musi to przemyśleć. Dowiesz się szybciej niż myślisz :D
      Na szczęście :D Dzięki temu wyszło, że rodzinka się powiększy :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń