Opatulona milutkim w dotyku,
kremowym szlafrokiem krzątałaś się po sypialni, aby wyładować czarną walizkę aż
po same brzegi rzeczami na świąteczny wypad do dawnej stolicy kraju. Po mimo,
że nadal twoje samopoczucie było dalekie od przyzwoitego nie mogłaś przepuścić
okazji pomocy przy świątecznych przygotowaniach. Nie wybaczyłabyś sobie tego.
Nawet jeśli przytłaczała cię ilość materiału jaką musiałaś przyswoić w
najbliższym czasie na studia czy niegdyś praca w sklepie odzieżowym nigdy nie
porzucałaś tego sposobu spędzenia czasu w grudniu. Uważałaś, że dzięki
zjednoczeniu się rodziny w oczekiwaniu na najpiękniejszy czas w roku właśnie za
pomocą wspólnych porządków odkrywa się magię tych kilku wyjątkowych dni.
Przystanęłaś na środku pomieszczenia i podrapałaś się po głowie, omiatając
wzrokiem wnętrze bagażu. Rzuciłaś przelotne spojrzenie w kierunku sporej
rozmiarów szafy i po chwili staranie układałaś w walizce kilka szykownych
kreacji, które skutecznie służyły jako osłona prezentu dla Mateusza oraz innych
twoich bliskich. Poczułaś na sobie przeszywający wzrok, a gdy zwróciłaś głowę w
kierunku drzwi ujrzałaś wspierającego się nonszalancko o framugę drzwi bruneta.
Masłowski sunął wzrokiem po twojej sylwetce, kręcąc z dezaprobatą głową.
-Jak się czujesz?-jego ciepły ton
głosu otulił przyjemnie twoje uszy.
-Będę żyć.-odparłaś, chichocząc
wesoło.
-Gdybym cię nie znał pomyślałbym,
że się zakochałaś.-mruknął wprost do twojego ucha, gdy przylgnął ciałem do
twoich pleców, obejmując cię szczelnie ramionami w pasie. –Jednak to
niemożliwe, bo dotknęło cię to półtorej roku temu.-kontynuował z nikłym
uśmiechem na ustach.
Zamarłaś w jego uścisku.
Przełknęłaś głośno ślinę przerażona jego słowami. On jednak był zbyt
szczęśliwy, by to zauważyć. Miał rację. Zakochałaś się. W jego najlepszym
przyjacielu, Tomaszu Fornalu. Skinęłaś jedynie głową na znak zgody z jego
słowami, spoglądając na niego z pod wachlarzu rzęs. Wzniosłaś nikle kąciki ust,
aby nie ściągnąć na siebie jego podejrzeń. Zaniepokoił cię fakt, że libero bez
zbędnego wysiłku odnotował, że byłaś zbyt radosna i błoga. Wyswobodziłaś się z
jego objęć i musnęłaś przelotnie jego policzek, wspinając się na czubki palców.
Poklepałaś go po ramieniu, przypominając mu o pakowaniu do Krakowa i
obserwowałaś jego roześmianą twarz, gdy ułożył się na łóżku, zapewniając cię,
że zrobi to niebawem. Przewróciłaś jedynie oczami, znając to na pamięć, ale nic
nie powiedziałaś. Zbyt pochłonęły cię refleksje na temat młodego przyjmującego
i relacji jaka cię z nim połączyła. Podziękowałaś łagodnym uśmiechem
Mateuszowi, gdy wyposażył cię w kolejny dziś kubek malinowej herbaty i złapał
cię za łydki, spoglądając na ciebie błagalnie.
-No już daj sobie spokój z tym
pakowaniem i poświęć kilka chwil swojemu boskiemu facetowi.-wypowiedział,
wspierając głowę na ramieniu i uśmiechając się figlarnie.
-Bosko to ja chcę wyglądać na
tych świętach, więc wybacz.- zachichotałaś.
-A czym ty tam jedziesz w ogóle?
– uniósł pytająco brew Mateusz.
-Nic ci nie mówiłam, by nie
wywierać na sobie presji, ale zdałam prawo jazdy.- opadłaś na kant materaca
łóżka, prezentując przed nim swoje śnieżnobiałe uzębienie.
-Poważnie?!- parsknął zdziwiony.-
Moja zdolniacha!- potargał dłonią twoje włosy.
-Problem w tym, że nie mamy
drugiego samochodu.
-Patryk ci pożyczy.
-Chyba krzyżyku na drodze do
Krakowa.
-Będzie zachwycony! – zaniósł się
śmiechem libero.
Zawtórowałaś mu i przysłuchiwałaś
się rozmowie twojego chłopaka z jego starszym bratem, zatapiając co rusz wargi
w parującym naparze. Niejednokrotnie miałaś okazję się niemal udusić popijanym
napojem, bowiem argumenty 22-latka rozbawiły cię niemal do łez, a połączone z
tonem na jaki się silił były istną komedią. Po niespełna dwudziestu minutach
Maślak z szerokim uśmiechem na ustach zameldował ci, iż Opel Patryka jest do
twojej dyspozycji jeszcze dzisiaj.
***
Zagryzłaś wargi, spoglądając
przez ramie na libero, który także jak ty przyglądał się rozgrywającemu i temu
co wyczyniał przed waszą dwójką. Okrążył samochód z każdej możliwej strony,
muskając opuszkami palców jego ciemną karoserię i szepcząc słowa pożegnania.
Mateusz podobnie jak ty był na skraju wytrzymałości od okazania swojego
rozbawienia. Gdy jego starszy brat zaczął przez lupę badać obecność rys na
samochodzie nie utrzymałaś emocji na wodzy. Salwy twojego śmiechu niosły się
echem wokół rodzinnego domu twojego partnera, a chwilę później stopiły się z
oznakami rozbawienia Maślaka. Po tym dziwnym rytuale Patryka w końcu w twojej
drobnej dłoni znalazły się kluczyki do bryki starszego z braci Masłowskich. Ten
przystanął naprzeciw ciebie i spojrzał ci głęboko w oczy, a od jego twarzy aż
biła nieufność i podejrzliwość.
-A niech choć znajdę jedną ryskę
to mnie popamiętasz.-pogroził ci palcem.
-Bez tego nie da się o tobie
zapomnieć, dziwaku.-rzekłaś jakby to było oczywiste, dokładając do tego
promienny uśmiech.- Kaśce też tak mówisz, gdy zarysuje ci plecki w
sypialni?-uniosłaś pytająco brew, obserwując jak Mateusz zaciska usta, aby się
nie roześmiać.
-Bo jeszcze zmienię zdanie.-
mruknął blondyn.
-Dziękuję, szwagrze.- przytuliłaś
go lekko.- To pierwszy i ostatni raz, kiedy otrzymujesz od mnie tyle czułości.
-Niezmiernie mnie to raduje,
Blanko.-odwzajemnił twój uścisk.
Odskoczyłaś od rozgrywającego i
utonęłaś w ramionach Mateusza. Wycisnęłaś kilka żarłocznych pocałunków na
wargach rzeszowianina i wsparłaś swoje czoło o jego, posyłając mu subtelny
uśmiech. Gdy ułożył walizkę w bagażniku i przystanął przy drzwiach kierowcy
wyszeptaliście sobie te dwa magiczne słowa, po czym z piskiem opon odjechałaś z
pod podjazdu metropolii Masłowskich. Zaniosłaś się głośnym śmiechem,
odnotowując trzymającego się za serce blondyna i nabijającego się z niego
Mateusza. Czułaś, że te kilka dni, kiedy pobędziecie osobno i pogrążycie się w
tym świątecznym chaosie przygotowań
pomoże ci uporządkować myśli oraz świetnie wpłynie na waszą przyszłość. W końcu
niejednokrotnie doświadczałaś dłuższych rozstań z libero, przebywając w
Krakowie i każde wasze zerknięcie ze sobą po długim czasie kończyło się
korzystanie dla waszej dwójki. Cieszyłaś
się, że Maślak po twojej propozycji spędzenia świąt zasugerował ci, aby wspomóc
waszym rodzicom, a później zjednoczyć się na wigilii w twoim rodzinnym
Krakowie. Odpowiadał ci taki plan i zamierzałaś skorzystać w stu procentach z
bliskości rodziców oraz dodatkowego plusa jakim było zjawienie się Tomka w
rodzinnym azylu, a co za tym szło możliwość waszego spotkania na neutralnym
gruncie, bez ryzyka spotkania libero. Skupiona mknęłaś autostradą, zaciskają
stanowczo palce na skórzanej powierzchni kierownicy. Chciałaś przecież zjawić się
w Rzeszowie w całości, a nie poćwiartowana przez twojego przyszłego szwagra.
Wystukiwałaś opuszkami palców rytm do rozbrzmiewających po wnętrzu Opla
utworów, czując ogarniający cię świetny humor. Gdy minęłaś tabliczkę z napisem
miasta służącego niegdyś jako stolica Polski coś jednak poszło nie tak. Nie
byłaś w stanie zapanować nad samochodem i wpadłaś w poślizg. Opel po chwili
ustał, a ty odczułaś siłę uderzenia na swoim drobnym ciele. Twoje powieki
momentalnie opadły, a głowa zsunęła się z oparcia fotela.
***
Ocknęłaś się kilka godzin po feralnym
zdarzeniu. Mocne stężenie światła uderzyło w twoje rozwierające się oczy,
powodując wydobywający się z twoich ust rozległy jęk. Wtem stalowe tęczówki
ulokowały w tobie pełne troski spojrzenie, a wielka dłoń pokryła twoją drobną,
otulając twoją skórę przyjemnym ciepłem. Przekrzywiłaś głowę na śnieżnobiałej
poduszce i posłałaś zamglone spojrzenie Mateuszowi, który spoczywał obok łóżka
na krześle, wpatrując się w twoją bladą twarz. Powoli oswoiłaś się z panującym
w pomieszczeniu oświetleniem i zauważyłaś bowiem przerażającą biel otaczająca
waszą dwójkę. Wzdrygnęłaś się na myśl dotyczącą sprecyzowania twojego obecnego
miejsca pobytu. Masłowski momentalnie wychwycił twój niepokój swoim badawczym
wzrokiem i mocniej zacisnął palce oplatające twoją dłoń. Oszołomienie otumaniło
twój umysł. Dlaczego znajdowałaś się w szpitalu? Skąd tutaj nagle się wziął
libero? Wydawało ci się, że to wszystko co rejestrowały twoje oczy jest
cholernie urzeczywistnioną jawą, ale tak nie było. Sunęłaś wzrokiem po nagich
ramionach i skrzywiłaś się, gdy ujrzałaś na nich ślad po szkarłatnej cieczy,
która zastygła na powierzchni twojej skóry.
- Co się dzieje?- wydobyłaś z
siebie ściszonym głosem.
- Zaraz wszystkiego się
dowiesz.-zapewnił cię brunet, a pogodny wyraz jego twarzy skutecznie ukoił
twoje nerwy.- Spokojnie.
-Pani Blanko Wojciechowska, miło
mi. Dariusz Kowalski, pani lekarz prowadzący.- wyciągnął w twoim kierunku dłoń
starszy mężczyzna, którą oczywiście uścisnęłaś.- Miała pani wypadek
samochodowy. Na szczęście wszystko jest w porządku zarówno z panią jak i z
nią.- doktor posłał ci pełen serdeczności uśmiech.- Nie ma większych obrażeń,
dzięki sprawnemu wezwaniu karetki i niebawem zostanie pani wypisana.-
poinformował cię.
-Z jaką nią?-za pomocą dźwignęłaś
się na materacu i wsparłaś plecami o poduszkę, przenosząc wzrok na przemian z
twarzy lekarza na tą należąca do twojego chłopaka.
- Z naszą mała istotką. Jesteś w
ciąży, kochanie.-oświadczył ci pełen euforii Mateusz, na którego ustach
rozkwitał szeroki uśmiech.- Dziękujemy, panie doktorze.- tym razem zwrócił się
do mężczyzny, który opuścił salę kilka sekund później.
-To niemożliwe.-wyszeptałaś,
ściskając odruchowo skrawek kołdry.- Przecież, przecież… Brałam tabletki albo
ty się zabezpieczałeś. Nie, to musi być pomyłka.-kręciłaś głową z
niedowierzaniem, chłonąc miodowymi tęczówkami twarz siatkarza.
-Raz nie wzięłaś, a ja też dałem
się, wtedy ponieść chwili. Po winie, pamiętasz? Z resztą to teraz nie ważne.
–machnął dłonią, patrząc głęboko w twoje oczy swoimi wypełnionymi radosnymi
iskierkami.
-Jak to nieważne?! Mateusz, czy
ty w ogóle się liczyłeś z moimi planami?!- zmierzyłaś go oniemiała wzrokiem,
żywo gestykulując dłońmi.- Chciałam skończyć studia, znaleźć stałą, dobrze
płatną pracę, a teraz… Wszystko się spieprzyło.-wypowiedziałaś łamiącym się
głosem.
-Hej! Damy radę, słyszysz?-
potarł twoje ramie, muskając wargami twoje czoło.
-Wyjdź! Po prostu stąd wyjdź,
rozumiesz?!- warknęłaś, lekceważąc spływające po twoich policzkach strugi łez i
odpychając go od siebie.
Hello! ^^
Ten rozdział dedykuję Paulce, a Ty chyba wiesz czemu haha :D Dawno nie było tutaj świetnych relacji Blanki z bratem Mateusza, tak więc dałam nieco tego przedsmak xD No, ale co powiecie na końcówkę? Zaskoczone? To właśnie to bum, ale to dopiero tego zalążek.. Blanka chyba zbyt ostro potraktowała Mateusza, ale zobaczymy jak to dalej będzie... Całuję i do zobaczenia w weekend! ;*
pierwsza <3
OdpowiedzUsuńOoo jak miło ❤️
UsuńNo to się porobiło! :D Ale to w końcu Twoje historie, mogłam się spodziewać takich nieoczekiwanych zwrotów akcji :D
OdpowiedzUsuńCóż, Blance coraz trudniej jest ukryć swoje uczucia do Tomka i przez jej nastawienie do życia Mateusz mógłby nabrać podejrzeń, ale na razie rzuca wszystko w żartach. Gdyby wiedział jak się sprawy mają to wtedy na pewno nie byłoby mu do śmiechu ^^ Ja nadal nie potrafię rozgryźć zachowania Blanki, tak jeszcze nawiązując do poprzedniego rozdziału. No dobra, powiedziała Tomkowi, na czym stoi, ale jakoś mu się nie dziwię, że chciałby mieć ją na wyłączność i dostaje białej gorączki na wspomnienie Mateusza. A takie znaki jak ten tatuaż działają na niego jak płachta na byka. Blanka się pogubiła i sama nie wie, co robić, ale szkoda by przez nią cierpiało dwóch facetów. Bo tak się niewątpliwie stanie.
Przestraszyłaś mnie tym wypadkiem, ale koniec końców z Blanką na szczęście wszystko jest w porządku :) W dodatku dowiedziała się, że jest w ciąży i ta informacja kompletnie zwaliła ją z nóg. Mateusz się cieszy i próbował zapewnić swoją ukochaną, że na pewno dadzą radę, ale dziewczyna jak na razie musi sobie wszystko poukładać i w ogóle przyjąć do wiadomości, że spodziewa się dziecka. No właśnie... Dziecka Mateusza, czy dziecka Tomka? ^^ :D Ciekawa jestem, jak tym pokierujesz haha :D
Brat Mateusza chyba miał nosa, że nie chciał pożyczać Blance samochodu, ale dobrze, że skończyło się jedynie na strachu!
Czekam na nowość! :)
Pozdrawiam ;*
U mnie nudów nie ma haha :D
UsuńNo dokładnie. Zakochał się chłopak i sobie nie radzi :( Niebawem rozwikłamy te ich losy :D
Przestraszył to się Patryk na wiadomość o tym, że jego samochód ucierpiał haha :D
Blanka jest w głębokim szoku i musi to przemyśleć. Dowiesz się szybciej niż myślisz :D
Na szczęście :D Dzięki temu wyszło, że rodzinka się powiększy :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*