piątek, 21 czerwca 2019

Dwudziesty piąty


  Zaledwie dzień po znalezieniu się na SOR odebrałaś od lekarza wypis i z nikłym uśmiechem na ustach podziękowałaś za opiekę. Przy boku Masłowskiego przemierzałaś szpitalny korytarz, odpierając od siebie wyrzuty sumienia za wczorajsze potraktowanie jego osoby. Ciąża była dla ciebie ciosem i niekoniecznie potrafiłaś sobie z tym radzić. Odbierałaś ją zupełnie inaczej niż twój partner. Wzdrygnęłaś się, kiedy Mateusz zarzucił dłoń na twoje ramie i potarł je delikatnie. Zadarłaś głowę i spojrzałaś na niego zdziwiona, ale mimowolnie kąciki twoich ust drasnęły wyżyny. Libero po mimo twojego wczorajszego zachowania w ten sposób pragnął ci okazać swoje wsparcie w tej sytuacji, a także ukazać ci zrozumienie, choć miał pełne prawo się na ciebie gniewać. Westchnęłaś głośno do swoich myśli na temat wydarzeń zeszłego dnia i zapięłaś pas, opadając na fotel pasażera w jego czarnym BMW.

-Chwila, chwila…-nagle cię olśniło.- A co z samochodem Patryka?-zapytałaś nieśmiało.

-Wygląda jak nówka, także o nic się nie martw.-puścił ci oczko, odpalając silnik.- Wczoraj się nim zająłem i znalazłem naprawdę dobrego fachowca.

-Boże, chwała ci za to!- parsknęłaś z ulgą, a siatkarz zachichotał pod nosem.- A wie o wypadku?

-Yep. Musiałem im powiedzieć dlaczego tak szybko się ulatniam.

-Czyli podrzucasz mnie do domu i wracasz do Rzeszowa?

-Chyba sobie żartujesz.-popatrzył na ciebie oburzony.- Nie zostawię cię samej z tą sytuacją.

Momentalnie zwróciłaś głowę w jego kierunku i rozciągnęłaś usta we wdzięcznym uśmiechu. Nakryłaś wielką dłoń libero swoją i zacisnęłaś na niej palce. Po mimo, że przerażało cię stanie się matką w tak młodym wieku przy boku takiego faceta jak on wiedziałaś, że nie masz się o co martwić. Sięgnęłaś wolną ręką po torebkę i wyłowiłaś z jej wnętrza białą kopertę. Wysunęłaś jej zawartość i podałaś dwie kartki śliskiego papieru 22-latkowi. Zmarszczył brwi, przyjmując je od ciebie. Wbił w nie uważny wzrok i wtedy o twoje, a właściwie wasze uszy obił się odgłos gwałtownego hamowania. W tym właśnie momencie zapewne dotarło do niego co takiego spoczywa w jego dłoni.

-Ma dwa tygodnie. Rozwija się prawidłowo.-poinformowałaś łagodnym tonem, przyglądając się twarzy twojego chłopaka.

-Boże.-odparł oniemiały rzeszowianin, nie starając się nawet ukryć błąkającego się na jego ustach uśmiechu. – On jest wielkości sprzętu Łukasza.-zaśmiał się.

-Maślak!- zbeształaś go, parskając śmiechem. –Czekaj, czekaj… Czy ty widziałeś jego…?!

-Nie, broń Boże!-rzucił natychmiast.

Przez resztę dystansu jaki dzielił was od twojego rodzinnego domu nie odezwałaś się ani słowem. Nie czynił tego także twój towarzyszysz. Byłaś przekonana, że potrzebuje ochłonąć po widoku zdjęć USG. Mimo to jego przystojna twarz  cały czas skąpana była błogością i euforią, którymi nie mogłaś nacieszyć oczu. Nic dziwnego. Niejednokrotnie poruszał temat potomstwa i oboje pragnęliście je kiedyś posiadać. Nie spodziewałaś się jednak, że nastąpi to tak szybko, ale jak widać twojemu chłopkowi to niespecjalnie przeszkadzało. Gdy wczoraj pozostawił cię samą w sali momentalnie twoje myśli kłębiły się wokół pytania czyje tak naprawdę może być to dziecko? Twoja relacja z Fornalem cały czas ewoluowała. Uczucie do niego przybierało na sile, przez co wiele waszych wspólnych chwil kończyło się na miłosnych uniesieniach. Jednak w momencie otrzymania zapisu badania USG i informacji, kiedy ta istotka w tobie została poczęta twoje refleksje okazały się zbędne. To maleństwo rozwijające się w twoim łonie należało do bruneta spoczywającego obok ciebie i niezmiernie cię to cieszyło. Twoje serce zalewała przyjemna fala ciepła na myśl o małej kopii Masłowskiego. Pogrążona w przemyśleniach nawet nie odnotowałaś momentu przybycia do twojego rodzinnego domu. Po chwili dziękowałaś sobie w myślach za zabranie kompletu kluczy, z których zrobiłaś użytek, bowiem twoja rodzicielka jak i zarówno ojciec byli nieobecni. Wciągnęłaś libero do środka budynku i podreptałaś do kuchni, aby przyrządzić wam coś do picia. Wówczas Mateusz zdecydował się opróżnić bagażnik samochodu brata z twoich rzeczy. Kilka minut później z parującymi kubkami usadowiliście się na sofie w salonie. Po niedługim czasie oczekiwania wreszcie twoim miodowym tęczówkom ukazała się sylwetka rodzicielki, a tuż za nią podążał pan domu.

-Skarbie, dlaczego nie powiedziałaś mi, że zdałaś prawo jazdy i miałaś wypadek?- jako pierwsza odezwała się twoja matka głosem przesiąkniętym przejęciem.- Tak się bałam.- potarła dłońmi twoje plecy.

-Mamuś, ale to nic takiego. –mruknęłaś, odwzajemniając jej uścisk.- Jak widzisz żyję i mam się dobrze.-posłałaś jej łagodny uśmiech.

-Lepiej niż dotychczas.- dodał Masłowski, prezentując ten swój firmowy uśmiech.

-Hola, hola, dzieciaki. Coś tu jest nie tak. – waszą dwójkę prześwietlił badawczym spojrzeniem twój ojciec.- Mateusz, już ja znam ten uśmiech.

-Spodziewamy się dziecka.-oświadczyłaś, roztropnie spoglądając na twarze twoich rodziców oraz  splatając dłoń siatkarza ze swoją.

-Aaaa! Roman czy ty to słyszysz?!- wydzierała się na całe gardło Iwona.- Zostaniesz dziadkiem, ty stary pryku!- dźgnęła starszego mężczyznę łokciem pod żebrami.

-Mateuszu Masłowski, czy ty strzeliłeś gola mojej jedynej córce?!-głowa domu zdumiona spoglądała na twojego chłopaka.

-A no owszem! Zawsze lubiłem piłkę nożną. – zaśmiał się rzeszowianin.

-Celownik to ty masz dobry! Piona, zięciu!- wyciągnął w jego kierunku dłoń twój ojciec.

-Tato!-zbeształaś go, a pozostała trójka zaniosła się głośnym śmiechem.


***

Skinieniem głowy podziękowałaś brunetce za wręczenie parującego kubka i zatopiłaś swoje wargi w gorącej cieczy, przymykając powieki pod wpływem rozkoszy. Delektowałaś się słodkim posmakiem domowej czekolady z dodatkiem waniliowej pianki, w której przygotowywaniu niezaprzeczalnym mistrzem była Iwona Wojciechowska. Wsparłaś głowę o ramię rodzicielki i westchnęłaś głośno, zastanawiając się nad tym jak teraz gwałtownie zmieni się twoje życie. Błękitnooka uniosła pytająco brew, gładząc dłonią twoje włosy. Tym gestem zdobyła twoje zaufanie i odważyłaś się podzielić z nią obawami dotyczącymi przyszłości. Starsza kobieta uważnie cię wysłuchiwała i wyczerpująco odpowiadała na twoje pytanie, gdy kierowałaś takowe w jej stronę czy też wtrącała się w dany wątek, dzieląc swoją opinią. Dopiero w tym momencie zdałaś sobie sprawę jak bardzo tęskniłaś za tą chwilą bliskości z brunetką, poświęconej swobodnej rozmowie. Tak sprawnie ucięłaś pępowinę zaledwie po zakończeniu krakowskiego liceum i opuściłaś rodzinne progi, że nie spostrzegłaś, że oddaliłaś się od twojej matki i po pewnym czasie zaczęło ci jej w pewnym stopniu brakować. Później uległaś pokusie przeprowadzenia się do stolicy Podkarpacia i przepadłaś w życiu codziennym jakie toczyłaś przy boku jednego z najlepszych libero w kraju. Chwilę beztroski w towarzystwie pani domu przerwał Mateusz, który odziany jedynie w bokserki wparował do kuchni. Odchyliłaś głowę do tyłu i posłałaś mu promienny uśmiech w ramach powitania.

-Co to za narada wojenna od rana?-zagaił do was, puszczając oczko.

-Rozważamy jak wykopać cię z domu za paradowanie w negliżu, zięciu.-odparła z powagą twoja rodzicielka, ale po chwili zasłoniła usta dłonią, aby zatamować śmiech. – A tak na poważnie to naprawdę nie pogardzę takimi widokami. Wcale ci się nie dziwię córciu, że mu uległaś w sypialni.-poruszyła znacząco brwiami, przenosząc wzrok na przemian z jego twarzy na twoją.

-Mamo!-burknęłaś oburzona, czując wpływające na policzki rumieńce.

W odpowiedzi usłyszałaś jedynie głośny rechot libero i zauważyłaś jak rozbawiony kręci głową, zapewne nie dowierzając w wasze zdolności intelektualne. Po chwili cała wasza trójka znajdowała się w kuchni i otrzymywała podział obowiązków. Z zestawem papierowych tęczników oraz koszykiem pełnym różnorakich chemicznych mieszanek przemierzałaś cały dom, pozbywając się wszelakich zabrudzeń oraz zabrudzeń. Przywróciłaś jedynie oczami,  gdy po wnętrzu budynku rozległa się znajoma, skoczna melodia, która znaleźć się mogła na playliście tylko jednego człowieka. Z upragnieniem oczekiwałaś momentu ochrzanu jaki spuści na twojego chłopaka pani domu, bowiem zawsze w tym okresie roku po domu rozbrzmiewały świąteczne utwory.

-Mateuszu Masłowski! W tej chwili wyłącz do badziewie, bo cię przez okno wyrzucę! –znajomy głos niósł się echem po domu, a ty zachichotałaś pod nosem.

-Ależ pani teściowo! Po co to oburzenie? –próbował załagodzić sytuacje rzeszowianin.

Salwy twojego śmiechu niosły się po zaciszu domu, przywołując na siebie przeszywający wzrok stalowych tęczówek. Zaprezentowałaś jedynie swojemu partnerowi język i powróciłaś do porządków, które zajęły ci sporo czasu.


***

-Gdzie ty idziesz?- napotkałaś na sobie zaintrygowane spojrzenie libero.

-Pobiegać.-oburknęłaś, zaciskając kucyka u czubka głowy.

-W taki mróz?- wytrzeszczył oczy brunet.- Czy z tobą wszystko w porządku, Blanka?

-O co ci chodzi?-wypaliłaś rozdrażniona.

-Jesteś w ciąży i musisz o siebie dbać.-wyjaśnił ci natychmiast.- Nie będziesz przebywać na dworze w takich warunkach.- wypowiedział twardo.

-Będziesz teraz mnie kontrolował, bo noszę twoje dziecko?-prychnęłaś pod nosem.- Nie ma mowy.- warknęłaś i wyminęłaś go w drzwiach.

Zaskoczony rzeszowianin sunął wzrokiem za twoją sylwetką dopóki po nałożeniu na stopy obuwia nie zatrzasnęłaś za sobą drzwi. Wtem nadziałaś się na jego stalowe tęczówki przesiąknięte niezrozumieniem i smutkiem. Byłaś pewna, że pogodziłaś się już z wiadomością, iż zostaniesz matką, ale Mateusz nadepnął na nieodpowiedni obszar, który spowodował twoją eksplozję. Oberwał rykoszetem, a ty nie potrafiłaś zrozumieć dlaczego tak bardzo drażnił cię fakt, że się o ciebie troszczył i podkreślał, że powinnaś o siebie dbać w tym wyjątkowym dla kobiety czasie. Słona ciecz wypełniła kąciki twoich oczu, ale skutecznie zwalczyłaś potrzebę wydostania się jej na twoje policzki. Pociągnęłaś nosem i wyłowiłaś z kieszeni termicznej bluzy telefon. Ulubione utwory otuliły twoje uszy za pomocą sporych rozmiarów słuchawek i powoli sprowadziły na ciebie stan błogości. Twoje stopy uderzały o chodnik w równomiernym tempie, a z rozchylonych ust wydobywał się kłębek dymu, który tak naprawdę był parą.  Nie miałaś pojęcia jaki dystans pokonałaś i ile czasu poświęciłaś na bieganie, ale coraz większa ilość wiadomości otrzymywanych od Masłowskiego zaczęła już powodować u ciebie wielokrotne wywracanie oczami. Postanowiłaś, więc wrócić i przygotować się do świątecznej kolacji. Wraz z domknięciem za sobą drzwi usłyszałaś kroki, a   gdy  okręciłaś się na pięcie ujrzałaś przed sobą kobiecą twarz.

-Gdzieś ty tyle się podziewała?-melodyjny ton brunetki otulił twoje uszy.

-Mateusz ci nie powiedział?- prychnęłaś pod nosem, zsuwając ze stóp buty.

-Nie, zamknął się w twoim pokoju i nie widziałam go ani chwili.-wzruszyła ramionami.- Nie sądzisz, że traktujesz go zbyt ostro?- spojrzała na ciebie wyczekująco, splatając ramiona na piersiach.

-Mamo, proszę cię.-zmierzyłaś ją pobłażliwym wzrokiem.

Wyminęłaś ją sprawnie i popędziłaś na piętro, aby zabrać ze sobą przygotowaną wcześniej kreację i poddać się chwili relaksu w łazience. Przekroczyłaś próg swojego lokum i obojętnym wzrokiem zaszczyciłaś postać libero, spoczywająca na twoim łóżku. Rozwarłaś drzwi szafy i zgarnęłaś z jej wnętrza kopertową sukienkę wraz  z rajstopami. Gdy opuściłaś swój pokój Mateusz zadarł głowę z nad ekranu telefonu i stalowymi tęczówkami odnalazł twoje oczy, przekazując ci za pomocą spojrzenia  targające nim emocje, bowiem jego odzywanie się okazało się być zbędne, gdyż doskonale wyczytałaś z szarości jego oczu żal i smutek. Chciał złagodzić sytuacje pomiędzy wami. Widziałaś to w jego oczach, lecz  nie odważył się wydobyć z siebie choćby słowa. Pokręciłaś z dezaprobatą głową nad zaistniałą sytuacją , zamykając za sobą drzwi i popędziłaś do łazienki. Zsunęłaś z siebie ubrania i  zanurzyłaś się w ciepłej cieczy, opatulając milutką pianą wydobywającą z siebie woń arbuzowego płynu do kąpieli. Przymknęłaś powieki i oparłaś głowę o wannę, oddając się chwili relaksu. Potrzebowałaś ochłonąć po kilku ostatnich dniach. Dłońmi najechałaś na płaski brzuch, wlepiając w niego uważny wzrok.

-Twoja mamuśka to idiotka.-westchnęłaś głęboko. – Za to masz wspaniałego ojca, który zbyt mocno kocha mamę i kiedyś jak dowie się prawdy to może się z tego powodu nie podnieść.-wypowiedziałaś łamiącym się głosem.

Słona ciecz rzeźbiła tor w twoich bladych policzkach, stapiając się po kilku sekundach drogi z stygnącą wodą. Otarłaś wilgotny obszar twarzy dłonią i zdecydowałaś się zwiększyć tempo  twoich przygotowań. Zwilżyłaś włosy pod strumieniem wody, aby po chwili nanieść na nie szampon, a następnie odżywkę. Wygładziłaś je ręcznikiem, pozbywając się nadmiaru wilgoci  i pozostawiając je na wyschnięcie zabrałaś się za makijaż. Połyskujący, jasny cień ulokowałaś na powiekach i wydłużyłaś rzęsy maskarą. Na usta naniosłaś szminkę w kolorze sukienki, którą naciągnęłaś na siebie po wysuszeniu włosów. Okręciłaś się wokół własnej osi, podziwiając swoje odbicie w lustrze. Czerwona, dopasowana kreacja doskonale współgrała z twoimi kobiecymi atutami. Mimowolnie wzniosłaś kąciki ust na wyżyny, obserwując efekt końcowy twoich przygotowań. Długie, ciemne pukle opadały na twoje ramiona uformowane w spirale, dodając ci uroku. Wsunęłaś stopy w dość wysokie szpilki i pojawiłaś się na dole.
-Świetne wyglądasz, córciu.-skinęła głową z podziwem na twój widok brunetka.

-Dzięki, mamo.-posłałaś jej serdeczny uśmiech.- Zaczynamy?

-Tak, tak. Tylko idź po Mateusza.-wskazała głową na drzwi od twojego pokoju.

Chwilę później przystawałaś przed sylwetką libero, wbijając wzrok w czubki swoich butów. Rzeszowianin ujął twoją brodę za pomocą dwóch palców i zmusił cię tym samym do spojrzenia na siebie. Nie miałaś innego wyjścia. Mimowolnie twój wzrok padł na usta siatkarza, na co ich właściciel się nikle uśmiechnął. Jego stalowe tęczówki na moment rozbłysnęły radośnie, a ty poczułaś, że za chwilę wszystko będzie jak powinno być.

-Wszystkiego dobrego, skarbie.-wyszeptał czule, gładząc opuszkami palca twój policzek.-Przede wszystkim szczerości względem mnie.-puścił ci oczko, ale ty wcale nie byłaś w tak wyśmienitym humorze jak on.- Zdrówka dla ciebie i małego lub małej, szczęścia, bo masz je ze mną, ale gdy mnie  nie ma to ci go z pewnością brakuje.-zachichotał.

-Dlaczego ty mi to zrobiłeś?! Dlaczego kurwa?! Pomyślałeś w tym wszystkim o mnie?! –twoja wrażliwość na temat dziecka ponownie dała o sobie znać i znalazła  swój upust.

-Ale o czym ty mówisz, skarbie?-zdezorientowany Mateusz próbował cię złapać za ramie, ale go odepchnęłaś.

-Nie dotykaj mnie!-odskoczyłaś od niego, przywołując na siebie wzrok twoich rodziców.-Zachowujesz się jakbyś tą ciążę zaplanował! Zrobiłeś to specjalnie! Chciałeś tego!  Pieprzony egoista! Wszystko jest dla ciebie teraz takie piękne, prawda?!

-Blanka, natychmiast się uspokój.-wypowiedziała stanowczo twoja rodzicielka.

-Dajcie mi wszyscy spokój.-warknęłaś i pognałaś do swojego pokoju.

   ✭✭✭

Hello! ^^
Standardowo przed weekendem z Ligą Narodów nadchodzi moja pora zjawienia się z nowością tutaj! :D Krótko mówiąc powyżej mamy popis dwóch oblicz Blanki : radosnej i bezbronnej, wściekłej i niebezpiecznej XD Totalnie ciężko znosi ciążę, ale może to wina mieszanki nastrojów spowodowanej hormonami. Kto wie. Ja za to wiem, że kolejna część to będzie naprawdę coś z czego jestem dumna i jestem pewna, że będziecie zaskoczone!  Na miły początek wakacji przychodzę także z inną, dobrą wiadomością po za tym, że tutaj ukazał się nowy rozdział :D A mianowicie pamiętacie może historię Kamila i Marceli, jakże skomplikowaną wiązankę ich losów? ^^ Natchnęło mnie w  środę i postanowiłam kontynuować ich losy w drugiej części :D Miałam pewne zarysy już po skończeniu tej historii, ale teraz jakby poszłam na spontan i pod wpływem chwili dodałam już 1 rozdział drugiej części, a przed kilkoma minutami napisałam drugi :D Także liczę, że tam zajrzycie, zostawicie coś po sobie i pod wpływem Waszego odzewu szybko pojawi się dwójka! ^^ Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*


4 komentarze:

  1. Chwilę mnie nie było, a tyle się wydarzyło. Wypadek, ciąża... Blanka zachowuje się czasami mega fajnie, a czasami tak źle, że najchętniej trzasnęłabym jej drzwiami przed nosem. Jest naprawdę wtedy irytująca. To dziecko pewnie jest Tomka. No właśnie gdzie jest Fornal? Kurde nie docierają do mnie te fakty. Czekam na więcej, bo na razie to jestem w szoku. Weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciężka jest ta jej bohaterka 🤪
      Niebawem się zjawi, a sprawa dziecka też się wyjaśni 😉
      Dziękuję i pozdrawiam 😘

      Usuń
  2. Najważniejsze, że Blanka wyszła z tego wypadku bez szwanku :) A poza tym to naprawdę, choćbym chciała nie potrafię ogarnąć jej zachowania. Wiem, że wiadomość o ciąży spadła na nią niespodziewanie i boi się, jak się odnajdzie w nowej roli, ale to nie jest powód, aby bez powodu warczeć na Mateusza, który obrywa na każdym kroku. Kocha Blankę i tę małą istotkę całym sobą i nieba by im przychylił, a ona co? Nic tylko się wkurza i obwinia go o wszystko, jakby sama nie miała nic na sumieniu. A ma i to bardzo wiele... W tym rozdziale jedynie moment z jej mamą był fajnym zachowaniem z jej strony <3 a tak to... Bardzo jestem ciekawa, czy kiedykolwiek w ogóle zdecyduje się wyznać prawdę Mateuszowi i jak zareaguje Tomek na wieść o jej ciąży...
    Czekam na nowość z niecierpliwością :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nią miota na prawo i lewo 😒
      Mamy tego całkiem sporo 😅
      Niebawem się okaże 😄
      Dziękuję i pozdrawiam 😘

      Usuń