Westchnąłeś głośno i zaczesałeś
włosy do tyłu, gdy nadziałeś się swoimi błękitnymi tęczówkami na czujny wzrok
Masłowskiego w momencie pojawienia się w salonie. Po jego zamglonych oczach
spostrzegłeś, że procenty zawładnęły jego krwiobiegiem, co jeszcze bardziej
wpędziło cię w wyrzuty sumienia. Przerwałeś kontakt wzrokowy i ostrożnie
stąpałeś po wnętrzu mieszkania byłej pary, czując się tu niczym intruz.
Brunetka przymknęła za sobą drzwi sypialni tuż przed twoim nosem, aby zdać się
choć na odrobinę samotności, co uszanowałeś. Zza drewnianej powłoki, za którą
rozciągało się pomieszczenie dobiegały
do ciebie odgłosy rozsuwania walizki czy odwieszania wieszaków na swoje
miejsce. Nie wiedziałeś co ze sobą począć, dlatego też wsparłeś się biodrami o
ścianę w salonie i nerwowo oczekiwałeś przybycia dziewczyny, której
zadeklarowałeś podwiezienie do dawnej stolicy Polski. Choć twoja rodzicielka
słysząc słowa tej propozycji padające z twoich ust przewróciła jedynie oczami i
z troską wymalowaną na twarzy oznajmiła ci, abyś się w to znowu nie pakował.
Zlekceważyłeś ją. To, że chciałeś być teraz przy Blance, która tego
potrzebowała nie oznaczało, że znowu łaknąłeś nawiązać z nią głęboką relacje.
Po prostu jej blada twarz, pozbawione blasku oczy oraz podpuchnięte od płaczu oczodoły
cię wyraźnie niepokoiły, Tomaszu. Wzrok utkwiłeś w sylwetce przyjaciela, który
pochylony do przodu spoczywał na kanapie, skrywając twarz w dłoniach. Wyraźnie
dręczyła go ta sytuacja, a kilka godzin temu na dodatek stracił szansę na
ojcostwo jakby cios jaki wymierzyłeś mu wraz z Blanką nie wystarczył. Serce ci
się krajało, gdy go takim oglądałeś. Westchnąłeś głośno i zwróciłeś głowę w
kierunku zmierzającej w stronę salonu z walizką dziewczyny.
-Ja nawet nie potrafiłem tego
zrobić po pijaku.-wybełkotał libero, przelatując wzrokiem po waszych twarzach.–
A wy to robiliście notorycznie, na trzeźwo.- prychnął pod nosem, kręcąc z
niedowierzaniem głową.
-Mateusz…-rozpocząłeś łagodnie.
-Zniknijcie z mojego życia
już.-syknął przez zaciśnięte zęby, oddając nacisk na ostatnie słowo.- Na
szczęście potrafię was stąd wyrzucić.- poderwał się z sofy i przystanął
naprzeciw waszej dwójki.- A i żeby była jasność wynoś się stąd i nigdy nie
wracaj. Zapomnij, że w ogóle dzieliliśmy razem dach pod głową.
-Mati.- brunetka rozwarła
oniemiała usta.
-Nie mów tak do mnie.-warknął
rzeszowianin.- Nie słyszeliście?!- wrzasnął nagle.
Przechwyciłeś bagaż od brunetki i
przepuściłeś ją w drzwiach, zwracając twarz w kierunku właściciela mieszkania.
Zmniejszyłeś dzielący was dystans i przystanąłeś naprzeciw niego, spoglądając
mu głęboko w oczy ze smutnym uśmiechem na twarzy.
-Mam nadzieję, że kiedyś nam przebaczysz.
***
Opadłeś na materac łóżka w
sypialni i w tuliłeś policzek w miękki materiał poduszki. Zamknąłeś powieki i
jęknąłeś przeciągle z bezsilności i zrezygnowania. W nozdrzach wirował ci jej
otumaniający zapach, którym przesiąknięta była śnieżnobiała poszewka na
poduszkę usytuowana obok twojej. Westchnąłeś głośno i przekręciłeś się na
plecy, wbijając pusty wzrok w sufit, podziwiając z pasją jego architekturę.
Mimo zmiany pozycji jej woń nie zniknęła. Nadal unosiła się w powietrzu,
otulając cię swoją intensywnością. Blanki Wojciechowskiej nie dało się tak
łatwo zapomnieć, pozbyć ze swojego życia. Nie po tym jak spędziła tutaj z tobą
dobrych kilkanaście tygodni. Tak jak z hukiem niespodziewanie w nie wkroczyła
tak też musiała zostać z niego usunięta. Choć wiedziałeś, że rany nie zagoją
się tak szybko. Nie mogłaś tutaj
pozostać, Mateuszu. Wszystko ci ją przypominało. Każdy jej drobiazg zaszczycony
twoim spojrzeniem przywoływał ci jej widok w myślach. Czułeś się przytłoczony.
Musiałeś choć na chwilę wynurzyć się z tych czterech ścian, które ociekały
brunetką, gdyż twoja psychika mogła tego dobrze nie znieść. Zdecydowanie lepiej
przyjęłaby inne otoczenie na jakiś czas. Wtem poderwałeś się z posłania i pośpiesznie wypełniłeś torbę sportową kilka
niezbędnymi rzeczami. Narzuciłeś na siebie puchatą kurtkę i wezwałeś taksówkę,
zbiegając po schodach. Po mimo, że alkohol w większej części z ciebie wyparował
nie mogłeś sobie pozwolić na prowadzenie samochodu, a na dodatek nie w takim
stanie psychicznym. Chwilę później przekraczałeś już próg rodzinnego domu. Nie
zważałeś na wybijającą właśnie przez wskazówki zegara zawieszonego na ścianie w
kuchni drugą w nocy i przybyłeś tutaj, aby zaznać ukojenia. Ostrożnie
ściągnąłeś z siebie okrycie wierzchnie oraz zsunąłeś obuwie ze stóp po czym z
torbą zawieszoną na ramieniu ruszyłeś w stronę dawnego pokoju. Twoja ścieżka
została jednak przerwana. Strumień ciepłego światła bijącego od lampki nocnej
rozjaśnił parter, a do twoich uszu dotarł odgłos uginającej się pod ciężarem ciała
kanapy. Zerknąłeś w kierunku salonu przez ramie i zdziwiony rozwarłeś usta.
-Mama? To ty nie śpisz?-
mruknąłeś cicho.
-Jak widać nie, synu.- odparła
ciepłym głosem.- Nie ma z tobą Blanki? Czemu tak późno przyjechałeś? –dała
wyraz swojemu zaciekawieniu, przyglądając ci się uważnie.
-Nie ma i nie będzie.- cisnąłeś
przez zaciśnięte zęby.- Już nigdy.-dodałeś, zaciskając dłonie na pasku od
torby.
-Mateusz!- pisnęła przerażona
twoimi słowami.- Co się stało?-szepnęła, dostrzegając szklące się w twoich
oczach łzy.
-Nie chcę o tym rozmawiać.-
powiedziałeś ostro.
Chciałeś ponowić wędrówkę do
pokoju, lecz o twoje uszy obiły się odgłosy kroków, a chwilę później twoje
stalowe tęczówki wychwyciły w ciemności zarysy znajomej sylwetki. Przed tobą
stał zaspany Patryk odziany jedynie w bokserki, przeczesując ślamazarnym ruchem
włosy.
-Co zrobiła Blanka?- zmierzył cię
podejrzliwym wzrokiem.
-Musiała coś zrobić, bym
przyjechał do mojego rodzinnego domu?-odpowiedziałeś pytaniem na pytanie.
-O drugiej w nocy?-prychnął pod
nosem rozgrywający.- Nie udawaj, Mati. Słyszałem twoją rozmowę z mamą.
-W takim razie dobrze! Powiem
wam!- oznajmiłeś donośnym głosem.- Zapewne się z tego ucieszysz Patryk, bo
Blanka już nigdy nie przejedzie się twoim samochodem. Zerwałem z nią! Zadowolony?!-wysyczałeś.
-Bracie, nie wkręcaj
mnie.-spojrzał na ciebie z politowaniem.- Prędzej by Kowalski wziął ślub niż ty
byś się rozstał z Wojciechowską.- skwitował.
-Ale dlaczego?!- nagle przy twoim
boku pojawiła się twoja rodzicielka.
- Bo kłamała mi prosto w twarz,
bo pieprzyła się z Tomkiem za moimi plecami, bo zdradziła mnie z moim
najlepszym przyjacielem! To wystarczające powody?!- wykrzyczałeś, a słone łzy błądziły po twoich
policzkach. – Dajcie mi kurwa święty spokój!- poderwałeś się w kierunku swojego
lokum.
-Ja wiedziałem, że to zła kobieta
była! Mówiłem ci to od samego początku, ale nie ty wolałeś się sam przekonać na
własnej skórze, że jest kurwą! Bo jak inaczej nazwać dziewczynę, która puściła
się z twoim najlepszym kumplem! Była zwykłą dziwką, a na dodatek złapała cię na
dziecko, które pewnie było Fornala!-dotarło do ciebie zza pleców.
Furią momentalnie zalała całe
twoje ciało, odcinając racjonalne myślenie. Nie panowałeś nad sobą, Mateuszu.
Dlatego też sprintem pobiegłeś do sylwetki blondyna i wykorzystałeś wszelkie
pokłady swojej siły, nagradzając go solidnym ciosem w twarz za piękną przemowę
jaką posłał pod adresem twojej byłej już dziewczyny. Nawet teraz, gdy darzyłeś
ją zawiścią, gardziłeś nią instynktownie jej broniłeś. Uderzyłeś własnego brata,
który pewnie w sporym stopniu miał rację do osoby brunetki, ale nie chciałeś do
siebie tego dopuścić. Wasza matka pisnęła przerażona, przykładając dłonie do
ust, ale po chwili poderwała się z miejsca i próbowała cię odciągnąć od
starszego brata. Ty jednak nabuzowany wymierzałeś kolejne ciosy, nie zważając
na jej krzyki, błagania.
-Co tu się do cholery dzieje?!- o
twoje uszy obił się znajomy męski głos.
Nie przestałeś okładać Patryka
nawet wtedy, gdy zdałeś sobie sprawę, że wyrwałeś ze snu ojca, który rano miał
się stawić na uczelni. Dopiero on był w stanie oderwać cię od swojego starszego
syna. Posłałeś mu jedynie gromiące spojrzenie i wyrwałeś się z jego uścisku.
-Jest jeszcze coś. Blanka
straciła dziecko.-powiedziałeś cicho.
Po tych słowach zatrzasnąłeś za
sobą drzwi pokoju, nie mając ochoty oglądać ich zszokowanych min oraz
wysłuchiwać słów pouczenia. Nie byłeś sobą i oni powinni to zrozumieć, choć sam
nie rozumiałeś w jaki stan wprowadzała cię ta kobieta.
***
Spoglądałeś przelotnie na fotel
pasażera, na którym spoczywała dziewczyna, o której marzyłeś dniami i nocami, a
w momencie, kiedy była obok ciebie nie czułeś już tej ekscytacji, eksplozji
euforii. Mogła być twoja, ale czy to teraz miało sens? Czy słusznym by było
związać się z nią po tym jak twój przyjaciel, a jej chłopak wykopał was za
drzwi i zakończył z nią długodystansowy związek głównie z twojej winy? Teraz
już nie mogła należeć do ciebie, choć nic nie stało na przeszkodzie, bowiem
była wolna tak jak ty. Nie mogłeś przygarnąć jej do siebie po tych
wydarzeniach. Drastycznych wydarzeniach, które tworzyły się na waszych oczach,
a zwieńczyły utratą niewinnej istotki. Cała wasze trójka uczestnicząca w tej
plątaninie uczuć musiała ochłonąć. Smutnym spojrzeniem omiotłeś jej twarz,
która pozbawiona była tego radosnego wyrazu, który oglądałeś podczas waszych
spotkań. Teraz osnuta była smutkiem, brakiem chęci do życia oraz bólem. Jej
czekoladowe tęczówki wpatrywały się tempo w jeden punkt na drodze rozciągającej
się przed wami, a głowa wsparta była o chłodną szybę. Było ci jej tak cholernie
żal. Serce ci się krajało, gdy oglądałeś ją w takim stanie. Gdybyś tylko od
początku odtrącił od siebie pokusę spotkania się z nią, a później pocałunku
oraz spędzenia razem nocy nic by się nie wydarzyło. Być może na świat
przyszłaby córka lub syn twojego przyjaciele i z uśmiechem przywitałbyś dzieło
jego i Blanki na świecie jako wujek. Jednak z drugiej strony Blanka mogła
zachować chłodną głowę i ostudzić cię tak jak uczyniła to na samym początku.
Potem jednak uległa twojemu urokowi i zawziętości. Mimo to w dużej mierze winiłeś siebie za to wszystko
co się stało.
-Co dalej będzie z nami?- nim
zdałeś sobie sprawę to pytanie padło z twoich ust.
-Tomek, muszę ochłodnąć. Ty z
resztą chyba też.-oderwała wzrok od jezdni i spojrzała na ciebie.
-Masz rację.- skinąłeś głową.-
Naprawdę go kochasz. Widzę to.-zaskoczona uniosła brwi na twoje słowa zapewne
się ich nie spodziewając.- Jesteś tak cholernie przygnębiona. Nie mogę na to
patrzeć.-opuszkiem kciuka potarłeś jej policzek.
-Tak, kocham.- potwierdziła,
uśmiechając się smutno.- Bo nadal w to nie wierzę. To jest jak koszmarny sen, z
którego niestety nie mogę się obudzić.- westchnęła, łapiąc twoją dłoń i
rozwierając ją, aby wtulić w nią swoją twarz.
-Przepraszam.-szepnąłeś.- Gdyby
nie moja głupota i ulegnięcie pokusie tego wszystkiego by nie było. Powinienem
cieszyć się ze szczęścia Mateusza, a nie interesować się jego dziewczyną i
zaciągać ją do łóżka.
-Przestań.-zbeształa cię
Wojciechowska.- Nie zrzucaj winy na siebie. Jesteś wolny i miałeś prawo
podrywać dziewczyny. Nie kumpla, ale teoretycznie nie robiłeś nic złego.
Praktycznie owszem, ale to ja byłam w związku i mogłam cię odrzucić, a nie
pofolgować później.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o
ciąży?- zadałeś jej nurtujące cię od dawna pytanie.
-Bo uznałam, że nie ma to sensu. –
wzruszyła ramionami.-Dziecko było Mateusza, bowiem gdy zaszłam w ciąże nie
spotykaliśmy się.
-To, że ze sobą sypialiśmy nie
uznałaś za wystarczający powód?-wypowiedziałeś rozdrażniony, zaciskając mocniej
palce na skórzanej powierzchni kierownicy.
-Tomek, o co ci biega?-
zdezorientowana wbiła wzrok w twoją twarz.
-O to, że byłyśmy w zażyłej
relacji, a ty nie raczyłaś mnie powiadomić, że zostaniesz matką.-warknąłeś.
-Co to ma do rzeczy?- zadarła
jedną brew ku górze.- Już powiedziałam. Dziecko było Mateusza. –powiedziała
ostro.
-A gdyby ci się coś stało to co?-
kontynuowałeś temat.
-Jezu, ochłoń.- wywróciła oczami
podirytowana.
-Nie, Blanka.-syknąłeś.- Jaki ja
byłem głupi!- uderzyłeś się z otwartej głowy, doznając rozjaśnienia umysłu. -
Nigdy nie traktowałaś mnie na poważnie, prawda?! Bawiłaś się mną, mówiłaś
słodkie, czułe słówka, aby tak naprawdę mieć odskocznie od Maślaka, z którym
było ci za dobrze i zrobiło ci się nudno! A ja przez ciebie straciłem
najlepszego przyjaciela kurwa!
Powtórzę to po raz kolejny, absolutnie nie dziwię się Mateuszowi ani jego reakcjom. W końcu w jednej chwili zawalił mu się cały świat, stracił ukochaną dziewczynę, najlepszego przyjaciela oraz nienarodzone jeszcze dziecko. To stanowczo za dużo jak na jednego człowieka... Jednak nie może winić tylko Tomka, w końcu Blanka również miała sporo za uszami. Mateusz postanowił rozstać się z dziewczyną i zerwać kontakty z Tomkiem. Kurczę szkoda tej przyjaźni, nie wiem jak, ale mam nadzieję, że z biegiem czasu uda im się dojść do porozumienia. I czy Blanka faktycznie tylko się zabawiła Tomkiem? Sama nie wiem, co mam o tym sądzić... Nie ogarniam jej po prostu :D Jeśli faktycznie potrzebowała tylko odskoczni od Mateusza to nie mam słów. Tomek nie może brać całej winy na siebie. W końcu sam ze sobą nie spał :D
OdpowiedzUsuńSłowa brata Mateusza może i były okrutne, ale niestety prawdziwe.
Czekam na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Zdecydowanie masz rację ;(
UsuńMoże kiedyś jeszcze dojdzie do tego wniosku. No zobaczymy jak to czas wpłynie na ich wszystkich :D
Dokładnie, obaj wiedzieli w jakiej sytuacji są i żadne z nich nie umiało teo powstrzymać :(
Co racja to racja.
Dziękuję i pozdrawiam ;*