Oderwałaś wzrok od rozciągających
się za taflą szkła krajobrazów, przechylając głowę na lewe ramie i zwracając ją
w jego kierunku. Patrzyłaś na niego w ciszy z rozlewającym się po twoich
miodowych tęczówkach niedowierzaniem i skołowaniem. Kręciłaś głową niczym w
amoku, próbując wyprzeć fakt, że z jego ust naprawdę padło to cholerne pytanie.
Pytanie, które wyprowadziło cię z równowagi. Oczekiwałaś, że za chwilę się
roześmieje na głos i złapie cię za rękę, zapewniając, że żartuje. Jednak nic podobnego
nie nastąpiło. Z wzrokiem utkwionym w jezdni oczekiwał twojej odpowiedzi.
Widziałaś to po jego tężejącej z każdą sekundą twarzy i ściągniętych brwiach.
Zawsze tak czynił, gdy chciał się na czymś w pełnym stopniu skoncentrować.
Szkarłatna ciecz była zdecydowanie bardziej produktywnie pompowana przez twoje
serce, a prędkość, z którą przemierzała twój krwiobieg znacznie wzrosła. Miałaś
ochotę parsknąć mu prosto w twarz. Jak śmiał ci coś takiego zarzucać? On, twój
chłopak! Zalała cię furia. Byliście razem ponad dwanaście miesięcy, a on
wyskakiwał ci z czymś takim. Chciałaś zachować się neutralnie, nie przywołać
podejrzeń na swoją osobę, bo takowe ściągnął na siebie Fornal, czym wcześniej
podzielił się z tobą libero. Pragnęłaś się tylko zwyczajnie pożegnać z
przyjacielem twojego partnera, a że on cię o to poprosił to przytuliłaś go
lekko i pocałowałaś w policzek. Przecież to nic takiego nie było. Chciałaś
zapewnić Mateusza tymi gestami, że twoje kontakty z przyjmującym są przyjazne i
pełne sympatii. A najwidoczniej podziałało to w zupełnie inną stronę.
-Jeżeli szukasz powodu do kłótni,
aby się ze mną rozstać to mi to powiedz!-warknęłaś przepełniona złością.-Powiedz,
że już nie chcesz ze mną być, a nie grasz w jakieś cholerne gierki!-kontynuowałaś,
zaciskając dłonie w pięści.
-Jak mogłaś tak w ogóle
pomyśleć?!- teraz to on zdawał się być zdziwiony twoimi słowami i oderwał
dłonie od kierownicy, uraczając cię spojrzeniem stalowych tęczówek. -Blanka,
jesteś dla mnie wszystkim i cholernie cię kocham.-wypowiedział pewnym głosem,
odnajdując twoją dłoń i ściskając ją mocno przez swoją.-Planuję z tobą
przyszłość, a nie ją zakończyć.
-Cały czas dziś coś wymyślasz z
Tomkiem. Najpierw pytasz czy mi się nie narzuca, a potem insynuujesz, że
przesadziłam z pożegnaniem go.-żywo gestykulowałaś dłońmi, uzmysławiając mu jak
się zachowuje.- Nigdy nie wątpiłam w twoje uczucia do mnie, ale teraz mam
wrażenie, że szukasz czegoś na siłę co by mnie łączyło z Fornalem, ale nic mnie
z nim nie łączy, zrozum to!-wykrzyczałaś
prosto w jego twarz, wyrywając dłoń z jego uścisku.
-To nie tak…- westchnął głośno, zatapiając
rękę we włosach i nerwowo je zaczesując do tyłu.- Po prostu niepokoi mnie wasze
zachowanie.-wypowiedział cicho.
-Dość.-gestem dłoni pokazałaś mu,
aby zamilknął, bo to było dla ciebie zbyt wiele.-Zawieź mnie do Krakowa i
wysadź na dworcu.-oznajmiłaś stanowczo, wbijając wzrok w przednią szybę.
-Przecież masz jeszcze czas do
zajęć.-zacisnął dłonie na kierownicy.-Co ty wymyślasz?
-I bardzo dobrze, że go mam.-
kiwnęłaś głową, uśmiechając się sztucznie.- Wyjdę sobie gdzieś i nie będę
musiała siedzieć z takim kretynem jak ty.-warknęłaś głosem przesiąkniętym odrazą.
-Blanka…-rozpoczął łagodnie,
jednak szybko mu przerwałaś.
-Zamknij się,
Masłowski.-wycedziłaś przez zęby.
Libero odnotował twój stan
emocjonalny za pomocą wzroku i wypuścił powietrze ze świstem. Dotarł chyba do
niego fakt, że lepiej, aby się już nie odzywał. Powietrze w samochodzie kipiało
od gęstej atmosfery jaka zapanowała pomiędzy waszą dwójką. Widziałaś jak Mateusz
ciężko znosi tą sytuację. Rozrywało go od wewnątrz, aby coś powiedzieć, aby
przerwać tą niekomfortową, ciążącą wam sytuację. Doskonale dostrzegałaś napięte
mięśnie, żyły, które wyłoniły się pod zakamarków jego skóry, a doskonale
uwydatniała to koszulka odsłaniająca jego ramiona. Palcami wystukiwał nerwowo
znany tylko jemu rytm. Obawiałaś się czy dotrzecie do twojego rodzinnego miasta
w całości. Odetchnęłaś z ulgą, gdy Maślak uszanował twoją prośbę i zaparkował
przy dworcu. Pośpiesznie odpięłaś pas i zatrzasnęłaś za sobą drzwi, wkładając w
to wszystkie pokłady siły. Popatrzyłaś na właściciela samochodu przez szybę i
jęknęłaś pod nosem. Mateusz skrył twarz w dłoniach, zdając sobie chyba sprawę,
że zawinił, a chwilę później wyłapałaś smutek bijący od jego szarych oczu. Po
mimo złości na niego nie potrafiłaś na to patrzeć. Ten widok sprawiał ci tak
cholerny ból w sercu. Najpierw
przełamywało się ono na pół, a następnie roztrzaskiwało na kawałeczki.
Poprawiłaś pasek od torebki spoczywający na twoim ramieniu i pośpiesznie
ruszyłaś przed siebie.
-Aneta? Jesteś w
domu?-powiedziałaś do słuchawki, decydując się na połączenie do przyjaciółki.
Gdy otrzymałaś pozytywną i
pożądaną jednocześnie odpowiedź momentalnie wparowałaś do wnętrza jednego z
tramwajów i obrałaś za cel wnętrze mieszkania szatynki. Chwilę później okryta
kocem z nadrukiem szachownicy i z głową wspartą o ramie krakowianki dawałaś
upust swoim emocjom, wyrzucając z siebie słowa z prędkością karabinu
maszynowego i z taką złością, że nawet ona, znająca cię niemal od dziecka
patrzyła na ciebie z oczami wielkości Mikasy.
-Blanka, to co teraz powiem może
cię jeszcze dobić, ale chcę być z tobą szczera, słońce.-rozpoczęła, a ty
zmarszczyłaś brwi, wlepiając w nią wzrok.-Moim zdaniem Tomek coś do ciebie ma i
jak widzisz idzie na całość od samego początku.
-Najgorsze jest to, że tak
cholernie mnie irytuje swoim sposobem bycia, ale ta jego pewność siebie jest
też pociągająca.-przyznałaś, przegryzając dolną wargę.
-Uhu, czyli ty też coś do niego
masz.-skwitowała z niemałym szokiem, ale i nikłym uśmiechem Aneta.- Jest
ciekawiej niż myślałam.
-Nie wiem. Zbyt krótko się znamy
by to stwierdzić, ale ta znajomość jest… Dziwna.-wzruszyłaś ramionami.- No, ale
powiedz mi co myślisz o zachowaniu Maślaka.-popatrzyłaś na nią wyczekująco.
- Miałaś z Masełkiem tyle kłótni,
a tą przeżywasz jakbyście co najmniej przechodzili kryzys.- przewróciła oczami.
-Aneta, on mnie
zranił.-jęknęłaś.- Nie ufa mi. Mało tego swojemu przyjacielowi wygląda na to,
że też nie. Według mnie to było grube przegięcie. Nie zrobiliśmy nic
złego.-tłumaczyłaś jej oburzona.
-Może Tomek kiedyś sprzątnął mu
laskę z przed nosa i teraz się boi?
-Nie wiem, ale zabolało mnie to.
-Wiem, widzę to. Jesteś strasznie
przybita.- chwyciła cię za rękę i spojrzała na ciebie oczami przepełnionymi
współczuciem.-Na pewno chcesz iść na te zajęcia?-uniosła pytająco brew.
-Szczerze? Nie mam na to
najmniejszej ochoty.
Takim oto sposobem ustaliłaś z
krakowianką, że spędzisz w jej towarzystwie weekend i tym samym odpoczniesz od
Mateusza, porządkując mętlik w twojej głowie. Z kolorowym kubkiem wypełnionym
parująca cieczą, który otuliłaś drobnymi dłońmi wpatrywałaś się w plazmowy
ekran wraz z przyjaciółką, która odpaliła na nim komedie romantyczną, aby
poprawić ci humor. Po dwóch godzinach gorącą herbatę o posmaku maliny
zastąpiłaś słodkim winem, które obie ubóstwiałyście i kojarzyło się wam ono z
przegadanymi nocami. Tak też było tym razem. Kolejny raz tematem waszych rozmów
okazali się siatkarze, a w szczególności ulubiona dwójka pochodząca z Rzeszowa.
Zanosiłaś się dźwięcznym śmiechem, który przeszywał ciszę w mieszkaniu Anety,
gdy owa dziewczyna wytykała ci potknięcia w początkowych kontaktach z libero, a
ty odwdzięczałaś jej się pięknym za nadobne z postacią rozgrywającego.
-Boże, a pamiętasz jak klepnęłaś
Kozuba w dupę, gdy byłaś wstawiona na mojej domówce?- parsknęłaś rozbawiona,
zasłaniając dłonią usta, aby nie wydobył się z nich kolejny atak rechotu.
-Nie przypominaj mi nawet tego!
Jezu!- zawyła błagalnie właścicielka mieszkania.
-Kurna, jak ja go kocham.-
mruknęłaś pod nosem, gdy wsparłaś się o barierkę balkonu Anety.
-Mówię ci pogodzicie się.-potarła
twoje ramie w ramach dodania otuchy, dokładając do tego lekki uśmiech.
***
-Pusia, spierdoliłem to!-wydarłeś
się, przekraczając próg mieszkania przyjaciela.
Pewnym krokiem zagłębiłeś się we
wnętrzu mieszkania Łukasza i posłałeś mu nikły uśmiech, gdy jego sylwetkę
dostrzegłeś spoczywającą na kanapie w salonie.
-Debilu, rodzice śpią. Nie drzyj
się.-zbeształ cię mistrz świata.
Roześmiałeś się na jego słowa i
zająłeś miejsce obok niego. Wyrwałeś z jego dłoni ciemno brązową butelkę i
upiłeś zachłanny łyk chmielowego trunku. Zgromił cię za to wzrokiem i odebrał
co jego, wznosząc pytająco brew. Oznajmił ci, że wyglądasz fatalnie i splótł ramiona
na klatce piersiowej, oczekując wyjaśnień twojego beznadziejnego stanu.
Westchnąłeś głośno i usadowiłeś się wygodnie na sofie.
-Zarzuciłem Blance, że ona z Fornalem…
-Nie! Powiedz, że nie!-popatrzył
na ciebie wyczekująco, łapiąc się za głowę.- Maślak, cholera! Oskarżyłeś ją o
zdradę z Tytusem?!-wydarł się na całe gardło.
-Nie. Pojebało cię?!-zmierzyłeś
go zdezorientowanym wzrokiem.- Po prostu powiedziałem jej, że zbyt wylewnie się
z nim pożegnała i …-wyjaśniłeś sytuację.
-Boże, jakim ty jesteś idiotą,
Maślak.-uderzył się z otwartej dłoni w czoło, kręcąc z niedowierzaniem głową.-
Szukasz sobie dram w związku, bo ci ich mało czy jak?
-Jakbyś ich widział też byś tak
pomyślał.
-Coś wątpię, ale gdzie ona teraz
jest?
-W Krakowie. Pewnie nie wróci na
noc i wcale mnie to nie dziwi. Zasłużyłem sobie.
-Oj zasłużyłeś. Ta dziewczyna ma
totalnie w dupie innych chłopaków, a ty jej wyskakujesz, że coś z Tomkiem
kręci. Brak słów na ciebie.
Skinąłeś jedynie głową na jego
słowa i podziękowałeś mu za otrzymane piwo. Już dawno nie zostałeś u
rozgrywającego na noc, a teraz wszystko zapowiadało to, że będziesz do tego
zmuszony, bowiem w stanie nietrzeźwości nie zamierzałeś siadać za kierownice.
Zagłębiłeś się z Łukaszem w rozmowie o płci pięknej i kpiłeś z niego, gdy opowiadał
ci o tym jak to nieudolnie idzie mu z Anetą. Mimo to dalej zapierał się, że
tutaj występują jedynie przyjacielskie relacje. Kręciłeś głową nad jego
postawą. W głębi siebie byłeś mu jednak wdzięczny za przygarnięcie tej nocy i
poprawienie humoru. Mimo to nadal atakowały cię potworne wyrzuty sumienia, a
gdzieś z tyłu głowy odzywały się myśli na temat brunetki. Gdzie może teraz być?
Co może teraz robić? Czy nadal jest na ciebie wściekła? Z resztą słusznie. Czy
ci wybaczy?
✭✭✭
Hejka!
Drama time! Kiedyś to tutaj musiało nadjeść :D Maślak przesadził i Blanka czuje się przez niego zraniona. Jednak czy jej reakcja nie była zbyt przesadzona? Mateusz jednak pod wpływem Łukasza dostrzegł co źle zrobił i pewnie będzie chciał to naprawić, ale czy jego dziewczyna mu tak szybko ulegnie i wybaczy? Zobaczymy! ^^ Widzimy się w środę! Ja jutro natomiast widzę się z przyjaciółką w Radomiu, aby wspierać Czarnych, w tym Tomka ;3 Jak myślicie dadzą radę i przedłużą rywalizacje o półfinał? Ja w to głęboko wierzę <3 Żałuję, że Skrze się to nie udało i ubolewam nad tym, ale cóż...Jestem dumna, że tak daleko zaszli po mimo tak wielu przeszkód, tak wielu kontuzji...Dziękuję chłopaki! <3 Całuję i do kolejnego razu ;*