Przekroczyłeś próg
rodzinnego domu wyczerpany doszczętnie
po ostatnich zajęciach na siłowni za pomocą, których
trener chciał określić
na jakim etapie są wasze organizmy i
zsunąłeś
z ramienia sportową torbę na podłoże.
Pozbyłeś
się butów
i podreptałeś do kuchni, aby ugasić narastające z każdą chwilą
treningu pragnienie, które
kilkanaście minut temu po
zakończeniu zajęć sięgnęło zenitu. Wyłowiłeś z wnętrza
lodówki butelkę soku pomarańczowego i przyssałeś
się do jej gwintu, pochłaniając masowe ilości chłodnej
cieczy. Odłożyłeś ją
na swoje miejsca i chwyciłeś w dłoń talerz z kanapkami, które przygotowała dla ciebie mama, co można było
wywnioskować ze starannego
charakteru pisma na karteczce, która
znajdowała się na krawędzi naczynia. Wyglądało na to, że jesteś
tutaj jedynym obecnym domownikiem, bowiem twoja rodzicielka udała się
do pracy na swoją zmianę, a ojciec jeszcze nie zdążył
wrócić
z uczelni. Kiwnąłeś głową, gdyż
po tak drastycznych godzinach dla twojego organizmu pragnąłeś
jedynie błogości i spokoju. Łaknąłeś
także wpicia się w jedwabiste wargi Wojciechowskiej oraz zanoszenia się zapachem jej szamponu, kiedy skryłbyś
twarz w zagłębieniu jej szyi, a
jej ciemne kosmyki łaskotały by przyjemnie twój nos. Kąciki twoich ust drasnęły wyżyny
na samą myśl o tych bodźcach, które
były zwyczajem, tradycją w jej towarzystwie. Opadłeś na sofę w salonie i pogrążyłeś
się w spożywaniu
posiłku. Pod wpływem impulsu sięgnąłeś
po telefon usytuowany na dnie kieszeni dresów i odblokowałeś
wyświetlacz. Zmarszczyłeś
wyraźnie zaniepokojony brwi. Nie widniała na nim ani jedna wiadomość od brunetki, a przecież nie było dnia, aby nie dzieliła się z tobą
bieżącymi wydarzeniami z jej życia. Odłożyłeś
nadgryzioną kanapkę na porcelanę i sunąłeś opuszkiem palca po ekranie komórki w poszukiwaniu zdjęcia Blanki. Nacisnąłeś
ikonkę zielonej słuchawki i z niecierpliwością
oczekiwałeś podniesienia słuchawki przez osobę po drugiej stronie połączenia.
-Cześć, Mati.-jej ciepły głos
rozlał się
po twoich uszach, ale wyraźnie
pozbawiony był tej nutki
entuzjazmu, radości.
-Cześć, Mati?! Dziewczyno, nie odzywasz się od rana i mówisz mi zwykłe cześć?! Ty jesteś niepoważna!
Przyjebałaś się
czymś w głowę by mi takie numery robić?! Ja się tu zamartwiam, a ty…- emocje wzięły górę nad twoim zachowaniem, choć miałeś plan poprowadzić tą
rozmowę spokojnie.
-Przepraszam.
- wypowiedziała skruszona, przerywając
twój monolog.
Miałeś ochotę
przywalić sobie w twarz, słysząc
jej słaby ton głosu. Zapewne teraz czuła się
jak mysz pod miotłą, ale taki już byłeś Mateuszu Masłowski. Gdy cholernie ci na czymś zależało przywiązywałeś wagę
do detali, szczegółów, a przecież
ona miała swoje życie. Miała prawo być zabiegana, mieć
dzień pozbawiony chwili na napisanie durnej
wiadomości i zaadresowanie jej
do ciebie. Chyba byłeś
przewrażliwiony na jej
punkcie, ale to może dla tego, że była
numerem jeden, czymś na szczycie, czymś ponad wszystko i wszystkich. Kochałeś
ją. Darzyłeś
uczuciem większym niż swoją
pasję, niż
siatkówkę.
-Nie,
to ja przepraszam. Ty nie masz za co. – odezwałeś się po chwili ciszy
jaka pomiędzy wami zapadła.-Niepotrzebnie się na ciebie uniosłem. – gdyby tylko widziała grymas na twojej
twarzy i zmieszanie w danym momencie.
-To
było kochane. Martwisz się,
a to jest słodkie.-mogłeś
przysiąc, że uśmiecha
się teraz błogo.- Nie odzywałam się,
bo… Źle się
czułam. Wymiotowałam cały
dzień.-wyjaśniła, ale lekko zaniepokoiło cię
to zacięcie w środku zdania.
-Jesteś w…?-rozwarłeś zdumiony usta.
-Nie,
nie jestem.-uspokoiła cię
momentalnie.- To zwykła
grypa żołądkowa, ale już mi lepiej.
-Chcesz
bym przyjechał?-zapytałeś
z wyraźną nadzieją w głosie.
-Właściwie to nie marzę o niczym innym jak się do ciebie przytulić.
-W
takim razie będę niebawem.
***
Zaparkowałeś przed jednym z krakowskich, nowoczesnych
bloków i zgasiłeś silnik. Naciągnąłeś kaptur szarej bluzy na głowę, wysiadając
z czarnego BMW i poczułeś przeszywający twoje ciało chłodny, a wręcz lodowaty,
październikowy wiatr. Skrzywiłeś się znacznie na to uczucie i przyśpieszyłeś
kroku, aby żwawo zmniejszyć dystans dzielący cię od jednej z klatek schodowych.
Wycisnąłeś odpowiedni ciąg cyfr i już po chwili sprawnie pokonywałeś pliki
schodów, aby znaleźć się na odpowiednim piętrze. Gdy naciskać już miałeś dzwonek
dębowe drzwi niespodziewanie się rozwarły, a drobna dłoń zaciśnięta została na
materiale twojej klubowej bluzy. Jednym zwinnym ruchem przyciągnęła cię do
siebie i scaliła wasze wargi w jedność. Mruknąłeś przeciągle, gdy z niewinnych
muśnięć przeszła do miażdżenia zachłannie twoich ust. Dłońmi zjechałeś z jej
pleców na kształtne pośladki, badając palcami ich architekturę, którą znałeś
już na wylot. Śmiało mogłeś stwierdzić, że to należało do jednych z twoich
ulubionych zajęć. Strąciła nakrycie z
twojej głowy i błądziła dłonią po twoich włosach. Trzymając ją cały czas za
biodra oraz nie rozstając się z jej słodkimi wargami zagłębiłeś się w jej
mieszkaniu. Zachichotałeś cicho, gdy wygięła się dziwacznie, aby przymknąć za
wami drzwi. Oderwała się od ciebie i zadarła głowę, spoglądając ci głęboko w
oczy. Prąd przeszył twój kręgosłup. Przyciągnąłeś jej rękę do twoich pleców i
ułożyłeś ją na nich, aby także to poczuła. Uśmiechnęła się łagodnie, a jej
policzki zalazła fala czerwoności. Przywarła swoim drobnym ciałem do twojej
klatki piersiowej i oplotła ramionami twój pas. Kąciki twoich ust sięgnęły
wyżyn, a poziom endorfin zenitu. Ta dziewczyna była tak cholernie urocza.
Ponownie ująłeś w dłonie jej pośladki, ale tym razem z innym zamiarem niż
ostatnio. Zaplotłeś jej łydki nad twoim tyłkiem, podrzucając ją gwałtownie.
Popatrzyła na ciebie z radosnymi ognikami w oczach i objęła rękami twoją szyję.
Przylgnęła do ciebie całym ciałem, a ty nie kryłeś zadowolenia, że taki właśnie
miałeś zamiar, aby poczuła ciepło twojego ciała, twoją bliskość. Po mimo, że
jej oczy śmiały się do ciebie to zauważyłeś, że nie wygląda jak zazwyczaj
podczas waszych spotkań. Coś wyraźnie ci w jej zachowaniu nie pasowało. Coś
wyraźnie nie było w porządku, a ty zamierzałeś to od niej wyciągnąć. Walczyła
ze smutkiem, którym pokryta byłą jej twarz, ale ty go doskonale wychwyciłeś tuż
po przekroczeniu progu jej mieszkania. Zbyt długo ją znałeś.
-Twoje
samopoczucie to nie wszystko, prawda?-utkwiłeś w niej spojrzenie stalowych
tęczówek z mieszanką błękitu.- Jest coś jeszcze co sprawia, że jesteś
smutna.-dodałeś, gładząc jej policzek zewnętrzną częścią dłoni.
-Nie
jestem smutna. Nie teraz, gdy tu jesteś.-odparła i musnęła przelotnie twoje
wargi.
Westchnąłeś
głośno pewny, że kłamie. Widziałeś to po jej oczach. Przygaszone wpatrywały się
prosto w twoje. Nie postanowiłeś jednak odpuścić. Zająłeś miejsce na sofie w
niewielkim salonie i obserwowałeś jak z przymkniętymi powiekami wsłuchiwała się
w bicie twojego serca. Niejednokrotnie podkreślała ci z łzami w oczach, że to
najpiękniejsza melodia jaka może być. Była taka delikatna, krucha. Wiele razy
zastanawiałeś się czy kolejna kłótnia nie wyryje o rysy za dużo na jej
porcelanowym sercu i nie zdecyduje się tego zakończyć. Jednak ona zawsze
powracała z uśmiechem o porażającej mocy.
-Blanka.-mruknąłeś
tuż przy jej uchu.- Powiedz mi co się stało.-zwilżyłeś wargami jej czoło.
-Nie,
Mateusz. Nie zrobię tego, bo to błahostka i teraz mam zamiar cieszyć się, że
tutaj jesteś.-oświadczyła stanowczo.
-Dlaczego
nie chcesz mi powiedzieć?!-podniosłeś nieco ton głosu.- Jestem twoim chłopakiem
i mam prawo wiedzieć co się u ciebie dzieje, co cię tak zdołowało!
-To
nie jest nic ważnego.
-Chyba,
że nie traktujesz mnie poważnie to zaraz stąd wyjdę i pojadę do Rzeszowa.-
teraz to ty wyraźnie posmutniałeś.
Prychnąłeś
pod nosem, gdy zamilkła. Pokręciłeś z niedowierzaniem głową, nie spodziewając
się po niej takiego zachowania. Zawsze mówiła ci o wszystkim, o każdej
najmniejszej pierdole, a teraz wyraźnie coś ukrywała. Zatajała coś przed tobą,
a ty coraz bardziej czułeś się jakby to było coś ważnego. Nie jakaś błahostka
jak twierdziła, ale coś większych rozmiarów, coś co mogło cię totalnie wkurzyć.
Nie byłeś świadomy, że Blanka spotkała się za twoimi plecami z twoim
przyjacielem, kimś kim był dla ciebie jak brat, ale to nie wszystko. Przecież
nie było nic złego w samym spędzeniu razem czasu, jednak gdy w ruch wchodził
już pocałunek Fornala złożony na jej wargach oraz fakt, że przyznała się przed
nim, że nie potrafi trzymać się od niego z daleka to sprawa ta zdecydowanie
zyskiwała na wadze. Zrezygnowany obserwowałeś jak spoczywa na twoich kolanach i
nadal tuli się do twojego torsu. Strąciłeś ją na kanapę i poderwałeś się z
miejsca, ruszając szybko w kierunku drzwi. Nie mogłeś znieść tej cholernej
ciszy. Czułeś tą cholerną presję jaką na
niej wywarłeś i jakiej nie zamierzała wcale zlikwidować, usnąć.
-Mateusz!-
krzyknęła za tobą. – Uspokój się! Nigdzie nie idziesz!-wsparła się o drzwi,
uniemożliwiając ci tym samym ucieczkę.
-A
co? Powiesz mi?- fuknąłeś.
-Czemu
wywierasz na mnie taką presję?- odpowiedziała pytaniem na pytanie z oburzeniem
w głosie.
-Widzę,
że to coś nie tak wcale błahego, a ty nie chcesz mi powiedzieć. Wiesz jak się z
tym czuję?
-Dobra!
Powiem ci!
-
W takim razie słucham.-oparłeś się nonszalancko o ścianę.
-Wróćmy
do salonu.
Posłusznie
powróciłeś na wcześniejsze miejsce i wsparłeś głowę o ramie, przyglądając się
jej uważnie. Opowiedziała ci nieśmiało o tym jak pewien chłopak ją pocałował,
po mimo, że zdawał sobie sprawę, że ma chłopaka. Uformowałeś dłonie w pięści, a
całe twoje ciało się spięło. Blanka musnęła ustami twoją napiętą szczękę,
zapewniając cię, że to nic takiego, że poradziła sobie z nachalnym typem.
Jeszcze dłuższy czas przybierałeś surowy wyraz twarzy, ale prawda była taka, że
ona nic nie zrobiła, tylko po prostu bała ci się o tym powiedzieć, więc nie
miałeś powodu się na nią gniewać. Po za tym nigdy nie potrafiłeś tego długo
czynić. Mateuszu Masłowski, gdybyś tylko znał całkowitą prawdę… Wtedy tak
szybko nie uległbyś brunetce, która pałaszowała drobnymi dłońmi twoją nagą
skórę po ściągnięciu twoich górnych partii ubrań. Wasze języki pogrążone były w
namiętnym tańcu, a ręce z każdą chwilą odkrywały coraz więcej powierzchni ciała
tej drugiej osoby. W końcu nie zauważyłeś nawet, kiedy po solidnej grze
wstępnej, w której nie szczędziłeś sobie czasu na pieszczocie każdego zakamarka
jej aksamitnej skóry oraz scałowywaniu słodkiego posmaku z jej ust przywarłeś
swoim ciałem do jej, czując ogień płonący od waszej bliskości. Narzuciłeś jej
od początku dynamiczny rytm, ale znałeś ją na tyle długo, że wiedziałeś iż nie
będzie miała nic przeciw. Nie pomyliłeś się. Uświadomiłeś to sobie, kiedy twoja
klatka piersiowa stykała się z jej plecami, a twoja twarz spoczywała w
zagłębieniu jej szyi, drażniąc ciepłym oddechem jej skórę. Widoczna na niej
była gęsia skórka. W nozdrzach wirowała ci mieszanka zapachu jej skóry, perfum
oraz szamponu, co doprowadzało cię do obłędu. Jednak nie mogło się to równać z
widokiem mięcia przez jej dłonie prześcieradła, gdy zbliżała się do granicy
błogości. Splotłeś wasze dłonie i ściskałeś mocno jej dłoń, czując, że i ty
jesteś blisko osiągnięcia z nią uniesienia. Musnąłeś wargami jej policzek, gdy
z jej gardła wydobył się wrzask, a w nim zawarte było twoje nazwisko. Ty po
chwili także uczyniłeś to samo, zatapiając twarz w jej miękkich włosach.
-Kocham
cię, Mateusz.-przyłożyła dłoń do twojego policzka i skradła czuły pocałunek z
twoich spierzchniętych ust.
Jeszcze długo rozkoszowałeś się melodią tych
słów rozbrzmiewającą w twoim umyśle. Obserwując jej opuszek palca kreślący
różnorakie kształty na twoim umięśnionym brzuchu oraz rozżarzone miodowe
tęczówki wiedziałeś, że znajdowałeś się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim
czasie i przy odpowiedniej osobie. Stworzyłeś swój własny prywatny raj, do
którego po za waszą dwójką nikt nie miał wstępu.
✭✭✭
Hello! ^^
Blanka częściowo wyjawiła prawdę Mateuszowi, ale ten nadal nie ma pojęcia, nawet nie przechodzi mu przez myśli, że to jego przyjaciel tak pogarsza humor jego partnerce :P Nasza parka umie się szybko i skutecznie pogodzić :D Niebawem akcja nabierze tempa :3 Być może już od kolejnego rozdziału ;) Jutro stracie naszych chłopców, na którym będę i na które się cholernie cieszę! <3 Jak myślicie kto z tego pojedynku wyjdzie zwycięsko? Ja stawiam 3:0 lub 3:1 dla Czarnych! <3 Całuję i do zobaczenia w weekend! ;*
PS: Co Wy na to by publikować nowości na Matiego i Tomka co środę i weekend lub co poniedziałek i weekend? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz