Po wnętrzu niewielkiego
mieszkania roznosiła się rytmiczna melodia happysadu, a po przez niedosłonięte
do końca żaluzje przedzierały się pojedyncze, nieliczne promyki słońca,
rozjaśniając pomieszczenie, w którym obecnie się znajdowałaś. Zgarnęłaś z niewielkiego
stolika kilka drobiazgów, upychając je w wypełnionym po brzegi pudełku.
Przetarłaś zwilżoną chusteczką powierzchnie mebla i otarłaś ją papierowym
ręcznikiem. Przebiegłaś przelotnie wzrokiem po salonie, odnotowując w głowie,
aby pozbawić jeszcze kurzu regał opróżniony z książek, który oprzątnęłaś
wczorajszego wieczoru. Przysiadłaś okrakiem na pudełku i przeciągnęłaś po nim
taśmą, siłując się z jego zamknięciem. Masłowski wparował do pomieszczenia i
zaniósł się głośnym śmiechem, przyglądając się rozbawiony twoim zmaganiom z
kartonem.
-Daj mi to słaba kobietko.-
nakazał, wyciągając dłoń po taśmę.
-Teraz słaba kobieto, tak? A jak robię
ci pranie to mi stopy z wdzięczności całujesz.-prychnęłaś pod nosem, splatając
ramiona na klatce piersiowej.
-Nie tylko za to niejednokrotnie
jestem ci wdzięczny.-poruszył znacząco brwiami i posłał w twoim kierunku
promienny uśmiech, a ty pokręciłaś z niedowierzaniem głową. – A ja lubię twoje
włosy, glany, cienkie papierosy…-wymruczał do twojego ucha, muskając
koniuszkiem języka jego płatek.
Wzdrygnęłaś się na ten gest i
zwróciłaś twarz w jego kierunku. Na moment utonęłaś w jego przyćmionych szarych
oczach z mieszanką błękitu. Jednak otrząsnęłaś się z amoku i włożyłaś w jego
wielką dłoń taśmę, wymijając go zgrabnie. Uśmiechnęłaś się kącikami ust, gdy
podczas oczyszczania twojego dawnego składu książek z paprochów do twoich uszu
docierało nieudolne śpiewanie libero, a raczej naśladowanie przez niego
wokalisty polskiego zespołu. Popatrzyłaś na niego z politowaniem i podreptałaś
do laptopa, aby zmienić utwór. Tanecznym krokiem powróciłaś do swojego miejsca
pracy i kołysząc biodrami na boki oraz mrucząc pod nosem tekst piosenki Julki
Wieniawy ponowiłaś przerwaną wcześniej czynność. Mateusz i tym razem nie
szczędził sobie korzystania ze swoich umiejętności wokalnych nad czym nieco
ubolewałaś.
-Moje dzieciaczki wreszcie razem
zamieszkają!-do twojego byłego już prawie mieszkania zawitał rozgrywający.
Roześmiałaś się głośno na słowa
jakie opuściły jego siwe usta, z których niejednokrotnie zdarzyło ci się
nabijać. Jednak dobry nastrój zastąpiło u ciebie skołowanie, bo przecież Łukasz
nie miał pojęcia o twojej wyprowadzce i przeprowadzeniu się do rzeszowianina.
-Chwileczkę, chwileczkę… Skąd on
o tym wie?-ulokowałaś porozumiewawcze spojrzenie w swoim partnerze.
-A bo ja wiem?- wzruszył
ramionami Maślak, ale ty byłaś pewna, że on się wygadał przed przyjacielem.
-Zabiję cię, gamoniu! To miała
być niespodzianka!-warknęłaś, mierząc go lodowatym wzrokiem.
-Hej, hej! Spokojnie!- starał się
opanować sytuację Kozub.- Nie przejmuj się, Blanka. Mati już taki jest. Gaduła
i koniec.-skwitował.
-Czyli się wygadałeś? Wiedziałam!
-Wojciechowska! No nie gniewaj
się.-momentalnie przy twoim boku zjawił się siatkarz, aby cię udobruchać, ale
nie z tobą były te numery.
Wymierzyłaś w niego wzrok z pod
byka i bez słowa podeszłaś do Łukasza. Przytuliłaś go na przywitanie, co on
odwzajemnił i poprosiłaś, aby pomógł ci ogarnąć łazienkę. Rozgrywający skinął
ochoczo głową na twoją propozycję i posłał wymowne spojrzenie w kierunku
kumpla. Masłowski jedynie wzniósł dłonie w geście niewinności, na co ty jedynie
prychnęłaś pod nosem. Inaczej sobie wyobrażałaś ten dzień. Miałaś latać cała w
skowronkach z powodu, że w końcu zamieszkasz ze swoim chłopakiem, do którego uczuć
byłaś pewna jak niczego innego. Tymczasem Mateusz zadbał o to, aby nie było
zbyt monotonnie, po twojej myśli. Lubiłaś to, że z nim niczego nie można było
być pewnym, jednak czasami miewałaś tego dosyć. Dziś właśnie nastał jeden z
takich dni. Oburzona jego zachowaniem z całej siły cisnęłaś kosmetykami z pułki
nad umywalką do białego kartonu, kątem oka dostrzegając przerażenie Kozuba.
-Ej, wyluzuj, bo to pudło nie
wytrzyma kolejnego ciosu.-przerwał panująca pomiędzy wami ciszę.
-Nie, Łukasz. Kocham go. Cholernie
kocham, ale czasami mam go po dziurki w nosie. Niby ma te dwadzieścia dwa lata
a kurwa zachowuje się jak nastolatka z liceum. Co tylko złapie nowe plotki musi
rozgadać jak największej ilości ludzi.-mówiłaś, gestykulując dłońmi.
-Wiem, znam go, ale jesteś z nim
szczęśliwa a to najważniejsze, tak?-wypowiedział, uraczając cię delikatnym
uśmiechem.
-No tak.- przyznałaś mu racje.-
Nie odpuszczę mu tego tak łatwo.
-I odpowiednio. Niech się chłopak
napracuje.- parsknęłaś wraz z nim śmiechem.
-A jak tam z Anetą?- uniosłaś
pytająco brew.
-A jak ma być? Normalnie.
-Kogo ty chcesz oszukać, Kozub.-pokręciłaś z politowaniem głową.- Ty i ona macie się ku sobie, ale
żadne nie zdecyduje się na ten jeden krok. Jak z dziećmi.
-A tam pieprzysz. Lepiej się
zajmij tym pakowaniem.
-Czyli mam racje.- uśmiechnęłaś
się triumfalnie.
-Nie.-wystawił ci język.
***
Po klatce jednego z rzeszowskich
bloków nieskazitelną ciszę przeszywał twój głośny śmiech, kiedy 22-latek
wdrapywał się po schodach z tobą rozłożoną na jego ramionach. Mocniej objęłaś
dłońmi jego szyję, gdy nagle podrzucił cię ku górze. Zacisnęłaś powieki
przestraszona, a w uszach dudnił ci jego uroczy chichot wywołany twoim
impulsem. Za pomocą twojego pośladka naparł na klamkę, a ty pokręciłaś z
niedowierzaniem głową. Przeniósł cię przez próg waszego pierwszego gniazda i
ostrożnie opuścił na podłoże, abyś mogła wnikliwie przestudiować mieszkanie.
Zerknęłaś na niego przez ramie i uśmiechnęłaś się delikatnie, spostrzegając
kominek, o którym marzyłaś od dzieciństwa. Jeszcze nie zdążyłaś nawet zajść do
salonu, a już u ciebie zapunktował. Musiał cię naprawdę wnikliwie słuchać, gdy
leżąc na jego torsie w czerwcową, parną noc i wpatrując się w gwiazdy,
opowiadałaś mu o tym jak wyobrażałaś sobie wasze wspólne życie. Popijał wtedy
zmrożonego Piccolo, którego zażyczył sobie zamiast procentowego napoju na swoje
dwudzieste drugie urodziny i przypatrywał ci się z błyskiem w oczach. Po mimo,
że nabierał kolejnej liczby na kark dla ciebie nadal był taki sam. Nie zmieniał
się. Zagłębiłaś się we wnętrzu waszych metrów kwadratowych, omiatając otoczenie
wnikliwym wzrokiem, badając nim każdy detal, chłonąc każdy szczegół. Mateusz za
to wspierał się biodrami o komodę w małym korytarzu, który służył jako szatnia
i przypatrywał twoim reakcjom.
-Nie wierzę!- pisnęłaś, wodząc
opuszkiem palca po kawałkach stłuczonego kufla.- To ten z tamtego wieczoru?!
Naprawdę?!- zwróciłaś głowę w jego kierunku.
-Tak, to ten, który połowicznie
ci rozjebałem ja, a połowicznie sama go sobie stłukłaś.- zachichotał.
-Od kiedy go masz?
-Od początku,
złotko.-zaprezentował ci w pełni swoje uzębienie, zjawiając się obok.- To taki
mały talizman naszego związku.
-Jestem w szoku. Nie spodziewałam
się po tobie takich rzeczy.-popatrzyłaś na niego zdziwiona.
-Mam nadzieję, że zrewanżowałem
ci się za to wygadanie z Kozubem. – nieśmiało na ciebie spojrzał.
-Możemy uznać, że
tak.-skwitowałaś, wnosząc kąciki ust.
Kiwałaś głową z uznaniem, bowiem
wystrój waszego wspólnego lokum niebywale przypadł ci do gustu. Masłowski
odzwierciedlił każdą twoją zachciankę, którą się z nim dzieliłaś. Najbardziej
jednak uradowało cię przestronne i niesamowicie miękkie łóżko w jakie
wyposażona była wasza sypialnia. Po dłuższej chwili zachwytu chwyciłaś libero
za dłoń i podążałaś w kierunku drzwi, aby udać się po mase kartonów, która
ulokowana była w jego samochodzie. Brunet jednak miał co do pierwszych
wspólnych chwil w nowym otoczeniu inne plany. Zacisnął dłonie na twoich
pośladkach uwydatnionych znacznie przez białe spodnie i owinął sobie twoje uda
wokół swojego pasa, uśmiechając się zadziornie. Nim jednak zdążyłaś cokolwiek
powiedzieć czy zaprotestować on pałaszował językiem twoje podniebienie, przyprawiając
cię tym o przeciągłe jęki zadowolenia. Błądziłaś dłońmi w jego włosach,
odczuwając jak układa twój tyłek na blacie kuchennym. Naznaczał ciepłymi
wargami twoją wrażliwą na karku skórę, pozostawiając na niej wilgotny szlak.
-Miałaś racje. Jestem seksoholikiem,
ale przy takiej kobiecie tylko gej by nie wariował.-wymamrotał ci do ucha,
zjeżdżając pocałunkami na dekolt.
-Jesteś pewny, że zamknąłeś
drzwi?- odciągnęłaś go od siebie i ujęłaś w dłonie jego przystojną twarz,
wpatrując w niego uparcie.- Bo jak nam ktoś tutaj wparuje to nie ręczę za
siebie.-dodałaś.
-Tak, tak. Po za tym nikt nie
wie, że będziemy tutaj mieszkać.- zapewnił cię.
Podciągnął materiał twojej białej
bluzki ku górze i uraczył pieszczotami twój płaski brzuch. Wzdrygnęłaś się na
spotkanie jego języka z twoją skórą i podniosłaś ramiona ku górze, aby ułatwić
mu pozbycie się twojej górnej partii ubrań. Ułożył dłonie po obu stronach
twoich ud i przywarł swoimi bliżej szafki, abyś mogła odczuć jak na niego
działałaś w dolnej partii ciała. Twoje policzki spłonęły obfitym rumieńcem, a
on zaśmiał się gardłowo. Wasze spojrzenia na moment się skrzyżowały. Poczułaś
dreszcz atakujący twoje ciało. Gdy byliście już prawie roznegliżowani do twoich
uszu dotarł odgłos czyiś kroków. Przekonana, że to tylko Łukasz ani raczyłaś
się oderwać od Mateusza. W końcu był waszym przyjacielem i wiedział o tym jak
na siebie oddziałujecie. Niemalże nie uderzyłaś się głową o gablotkę, gdy twoim
oczom ukazała się sylwetka twojej rodzicielki.
-Mama?! Co ty tutaj robisz?!-rozwarłaś
zdumiona usta, wyciągając rękę w kierunku Masłowskiego, aby podał ci bluzkę
oraz spodnie.
-Łukasz mi podał adres, a że cię
dawno widziałam to chciałam wpaść z wizytą i zobaczyć to wasze
mieszkanko.-wzruszyła ramionami, jakby zaistniała sytuacja nie miała miejsca.-
Nie sądziłam jednak, że przeszkodzę wam w kopulacji.-chrząknęła
porozumiewawczo, spoglądając na wciąż stojące przed tobą prawie
roznegliżowanego całkowicie chłopaka.
-To nie są żadne kopulacje, mamo!
Proszę cię licz się ze słowami! –odparłaś oburzona, zeskakując z blatu
kompletnie odziana.- Może łaskawie się w końcu ubierzesz? No chyba, że chcesz
też coś zdziałać z teściową.-zwróciłaś się w kierunku rzeszowianina.
-Nie, nie, ależ skąd! Gdzie
tam!-pokręcił stanowczo głową i zebrał z podłogi swoje ubrania.
-Dlaczego Kozub nas wydał? Miał
nikomu nic nie mówić.- ponownie skierowałaś słowa do swojego partnera.
-Ależ on nie podał mi łatwo tej
informacji. Walczył jak lwica, ale moja kremówka domowa… Cóż, nie miał szans
się jej oprzeć.- oparła kobieta jakby to było oczywiste.
-Zabije go! Zginie śmiercią
drastyczną i tragiczną!- wydarłaś się, czym wywołałaś rozbawienie u dwójki
twoich towarzyszy.- Ja mówię poważnie!
-Ja się obawiam, że on prędzej na
otyłość zdechnie jak się tak zacznie obżerać. Ptysie, kremówki.. Co kolejne?
–pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad słowami siatkarza.
- W każdym bądź razie nie chcę
być babcią!-twoja matka uniosła dłonie. –Nie teraz.
Hejka! ^^
Po mimo, że komentarzy pod ostatnim postem brak to ja dotrzymuję słowa i wrzucam Wam kolejną część! :D Mam nadzieję, że się poprawicie, bo ja wkładam sporo czasu w losy tej trójki i lubię to robić :3 Nie mniej jednak fajnie jak ktoś docenia ten wysiłek ;) Mamy tutaj Mateusza, który papla jak najęty i Łukasz, który najpierw ratuje sytuację, a przynajmniej się stara :D Potem jednak sobie grabi i no cóż tak to z facetami bywa :D Teściowa zobaczyła coś czego nie powinna XD Od kolejnego rozdziału akcja gwarantowana! :D Całuję i do zobaczenia w środę! ;*
Widzę, że Blanka i Mateusz zdecydowali się na poważny krok w swoim związku :) Decyzja o wspólnym mieszkanku to nie byle co! Jednak skoro są pewni swoich uczuć i kochają się, to nie było co do tego żadnych przeciwwskazań :) Dobrze, że dziewczyna długo nie gniewała się na Mateusza :D Wszak wiadomo, że faceci to większe paple od kobiet! :D Dodać do niego Łukasza i emocje gwarantowane haha :D Ale jak ten miał się oprzeć domowej kremówce? ^^
OdpowiedzUsuńFakt, mama Blanki wparowała w nietypowym momencie, ale... Wszyscy żyją, więc jest dobrze haha :D
Przepraszam za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale cierpię na brak czasu, a magisterka niestety sama się nie napisze :(
Czekam z niecierpliwością na nowość :)
Pozdrawiam ;*
Mati nie wytrzymuje rozłąki z ukochaną i chce mieć ją obok siebie ;3
UsuńObaj warci siebie XD No nie było jak :D
Nie mogła unicestwić córki za takie rzeczy :D Wszystko jest dla ludzi :D
Wybaczam, wybaczam :3
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Ooooo wspólne mieszkanie jak słodko *.* Ale żeby tak od razu robić chrzest kuchni... Rzeczywiście seksoholik XD Mamusia jak zawsze w odpowiednim czasie i miejscu :D Ty nie morduj mi przyszłego faceta a ja zadam żeby nie był był otyły :D
OdpowiedzUsuńWybacz brak komentarzy ale jak wiesz prawdopodobny strajk nauczycieli i zbliżającą się matura pochłaniają mój czas i energię :(
Czekam na następny i pozdrawiam ;*
A.
Mati sięga po raz odważniejsze kroki :D Chłopaki już tak mają xD
UsuńTeściowe to maja to wyczucie jak nikt inny hahaha :D Dobra, stoi XD
Wiem, wiem :(
Dziękuję i pozdrawiam ;*