sobota, 23 marca 2019

Siódmy


     Po wnętrzu niewielkiego mieszkania roznosiła się rytmiczna melodia happysadu, a po przez niedosłonięte do końca żaluzje przedzierały się pojedyncze, nieliczne promyki słońca, rozjaśniając pomieszczenie, w którym obecnie się znajdowałaś. Zgarnęłaś z niewielkiego stolika kilka drobiazgów, upychając je w wypełnionym po brzegi pudełku. Przetarłaś zwilżoną chusteczką powierzchnie mebla i otarłaś ją papierowym ręcznikiem. Przebiegłaś przelotnie wzrokiem po salonie, odnotowując w głowie, aby pozbawić jeszcze kurzu regał opróżniony z książek, który oprzątnęłaś wczorajszego wieczoru. Przysiadłaś okrakiem na pudełku i przeciągnęłaś po nim taśmą, siłując się z jego zamknięciem. Masłowski wparował do pomieszczenia i zaniósł się głośnym śmiechem, przyglądając się rozbawiony twoim zmaganiom z kartonem.

-Daj mi to słaba kobietko.- nakazał, wyciągając dłoń po taśmę.

-Teraz słaba kobieto, tak? A jak robię ci pranie to mi stopy z wdzięczności całujesz.-prychnęłaś pod nosem, splatając ramiona na klatce piersiowej.

-Nie tylko za to niejednokrotnie jestem ci wdzięczny.-poruszył znacząco brwiami i posłał w twoim kierunku promienny uśmiech, a ty pokręciłaś z niedowierzaniem głową. – A ja lubię twoje włosy, glany, cienkie papierosy…-wymruczał do twojego ucha, muskając koniuszkiem języka jego płatek.

Wzdrygnęłaś się na ten gest i zwróciłaś twarz w jego kierunku. Na moment utonęłaś w jego przyćmionych szarych oczach z mieszanką błękitu. Jednak otrząsnęłaś się z amoku i włożyłaś w jego wielką dłoń taśmę, wymijając go zgrabnie. Uśmiechnęłaś się kącikami ust, gdy podczas oczyszczania twojego dawnego składu książek z paprochów do twoich uszu docierało nieudolne śpiewanie libero, a raczej naśladowanie przez niego wokalisty polskiego zespołu. Popatrzyłaś na niego z politowaniem i podreptałaś do laptopa, aby zmienić utwór. Tanecznym krokiem powróciłaś do swojego miejsca pracy i kołysząc biodrami na boki oraz mrucząc pod nosem tekst piosenki Julki Wieniawy ponowiłaś przerwaną wcześniej czynność. Mateusz i tym razem nie szczędził sobie korzystania ze swoich umiejętności wokalnych nad czym nieco ubolewałaś.

-Moje dzieciaczki wreszcie razem zamieszkają!-do twojego byłego już prawie mieszkania zawitał rozgrywający.

Roześmiałaś się głośno na słowa jakie opuściły jego siwe usta, z których niejednokrotnie zdarzyło ci się nabijać. Jednak dobry nastrój zastąpiło u ciebie skołowanie, bo przecież Łukasz nie miał pojęcia o twojej wyprowadzce i przeprowadzeniu się do rzeszowianina.

-Chwileczkę, chwileczkę… Skąd on o tym wie?-ulokowałaś porozumiewawcze spojrzenie w swoim partnerze.

-A bo ja wiem?- wzruszył ramionami Maślak, ale ty byłaś pewna, że on się wygadał przed przyjacielem.

-Zabiję cię, gamoniu! To miała być niespodzianka!-warknęłaś, mierząc go lodowatym wzrokiem.

-Hej, hej! Spokojnie!- starał się opanować sytuację Kozub.- Nie przejmuj się, Blanka. Mati już taki jest. Gaduła i koniec.-skwitował.

-Czyli się wygadałeś? Wiedziałam!

-Wojciechowska! No nie gniewaj się.-momentalnie przy twoim boku zjawił się siatkarz, aby cię udobruchać, ale nie z tobą były te numery.

Wymierzyłaś w niego wzrok z pod byka i bez słowa podeszłaś do Łukasza. Przytuliłaś go na przywitanie, co on odwzajemnił i poprosiłaś, aby pomógł ci ogarnąć łazienkę. Rozgrywający skinął ochoczo głową na twoją propozycję i posłał wymowne spojrzenie w kierunku kumpla. Masłowski jedynie wzniósł dłonie w geście niewinności, na co ty jedynie prychnęłaś pod nosem. Inaczej sobie wyobrażałaś ten dzień. Miałaś latać cała w skowronkach z powodu, że w końcu zamieszkasz ze swoim chłopakiem, do którego uczuć byłaś pewna jak niczego innego. Tymczasem Mateusz zadbał o to, aby nie było zbyt monotonnie, po twojej myśli. Lubiłaś to, że z nim niczego nie można było być pewnym, jednak czasami miewałaś tego dosyć. Dziś właśnie nastał jeden z takich dni. Oburzona jego zachowaniem z całej siły cisnęłaś kosmetykami z pułki nad umywalką do białego kartonu, kątem oka dostrzegając przerażenie Kozuba.

-Ej, wyluzuj, bo to pudło nie wytrzyma kolejnego ciosu.-przerwał panująca pomiędzy wami ciszę.

-Nie, Łukasz. Kocham go. Cholernie kocham, ale czasami mam go po dziurki w nosie. Niby ma te dwadzieścia dwa lata a kurwa zachowuje się jak nastolatka z liceum. Co tylko złapie nowe plotki musi rozgadać jak największej ilości ludzi.-mówiłaś, gestykulując dłońmi.

-Wiem, znam go, ale jesteś z nim szczęśliwa a to najważniejsze, tak?-wypowiedział, uraczając cię delikatnym uśmiechem.

-No tak.- przyznałaś mu racje.- Nie odpuszczę mu tego tak łatwo.

-I odpowiednio. Niech się chłopak napracuje.- parsknęłaś wraz z nim śmiechem.

-A jak tam z Anetą?- uniosłaś pytająco brew.

-A jak ma być? Normalnie.

-Kogo ty chcesz oszukać, Kozub.-pokręciłaś z politowaniem głową.- Ty i ona macie się ku sobie, ale żadne nie zdecyduje się na ten jeden krok. Jak z dziećmi.

-A tam pieprzysz. Lepiej się zajmij tym pakowaniem.

-Czyli mam racje.- uśmiechnęłaś się triumfalnie.

-Nie.-wystawił ci język.


***

Po klatce jednego z rzeszowskich bloków nieskazitelną ciszę przeszywał twój głośny śmiech, kiedy 22-latek wdrapywał się po schodach z tobą rozłożoną na jego ramionach. Mocniej objęłaś dłońmi jego szyję, gdy nagle podrzucił cię ku górze. Zacisnęłaś powieki przestraszona, a w uszach dudnił ci jego uroczy chichot wywołany twoim impulsem. Za pomocą twojego pośladka naparł na klamkę, a ty pokręciłaś z niedowierzaniem głową. Przeniósł cię przez próg waszego pierwszego gniazda i ostrożnie opuścił na podłoże, abyś mogła wnikliwie przestudiować mieszkanie. Zerknęłaś na niego przez ramie i uśmiechnęłaś się delikatnie, spostrzegając kominek, o którym marzyłaś od dzieciństwa. Jeszcze nie zdążyłaś nawet zajść do salonu, a już u ciebie zapunktował. Musiał cię naprawdę wnikliwie słuchać, gdy leżąc na jego torsie w czerwcową, parną noc i wpatrując się w gwiazdy, opowiadałaś mu o tym jak wyobrażałaś sobie wasze wspólne życie. Popijał wtedy zmrożonego Piccolo, którego zażyczył sobie zamiast procentowego napoju na swoje dwudzieste drugie urodziny i przypatrywał ci się z błyskiem w oczach. Po mimo, że nabierał kolejnej liczby na kark dla ciebie nadal był taki sam. Nie zmieniał się. Zagłębiłaś się we wnętrzu waszych metrów kwadratowych, omiatając otoczenie wnikliwym wzrokiem, badając nim każdy detal, chłonąc każdy szczegół. Mateusz za to wspierał się biodrami o komodę w małym korytarzu, który służył jako szatnia i przypatrywał twoim reakcjom.

-Nie wierzę!- pisnęłaś, wodząc opuszkiem palca po kawałkach stłuczonego kufla.- To ten z tamtego wieczoru?! Naprawdę?!- zwróciłaś głowę w jego kierunku.

-Tak, to ten, który połowicznie ci rozjebałem ja, a połowicznie sama go sobie stłukłaś.- zachichotał.

-Od kiedy go masz?

-Od początku, złotko.-zaprezentował ci w pełni swoje uzębienie, zjawiając się obok.- To taki mały talizman naszego związku.

-Jestem w szoku. Nie spodziewałam się po tobie takich rzeczy.-popatrzyłaś na niego zdziwiona.

-Mam nadzieję, że zrewanżowałem ci się za to wygadanie z Kozubem. – nieśmiało na ciebie spojrzał.

-Możemy uznać, że tak.-skwitowałaś, wnosząc kąciki ust.

Kiwałaś głową z uznaniem, bowiem wystrój waszego wspólnego lokum niebywale przypadł ci do gustu. Masłowski odzwierciedlił każdą twoją zachciankę, którą się z nim dzieliłaś. Najbardziej jednak uradowało cię przestronne i niesamowicie miękkie łóżko w jakie wyposażona była wasza sypialnia. Po dłuższej chwili zachwytu chwyciłaś libero za dłoń i podążałaś w kierunku drzwi, aby udać się po mase kartonów, która ulokowana była w jego samochodzie. Brunet jednak miał co do pierwszych wspólnych chwil w nowym otoczeniu inne plany. Zacisnął dłonie na twoich pośladkach uwydatnionych znacznie przez białe spodnie i owinął sobie twoje uda wokół swojego pasa, uśmiechając się zadziornie. Nim jednak zdążyłaś cokolwiek powiedzieć czy zaprotestować on pałaszował językiem twoje podniebienie, przyprawiając cię tym o przeciągłe jęki zadowolenia. Błądziłaś dłońmi w jego włosach, odczuwając jak układa twój tyłek na blacie kuchennym. Naznaczał ciepłymi wargami twoją wrażliwą na karku skórę, pozostawiając na niej wilgotny szlak.

-Miałaś racje. Jestem seksoholikiem, ale przy takiej kobiecie tylko gej by nie wariował.-wymamrotał ci do ucha, zjeżdżając pocałunkami na dekolt.

-Jesteś pewny, że zamknąłeś drzwi?- odciągnęłaś go od siebie i ujęłaś w dłonie jego przystojną twarz, wpatrując w niego uparcie.- Bo jak nam ktoś tutaj wparuje to nie ręczę za siebie.-dodałaś.

-Tak, tak. Po za tym nikt nie wie, że będziemy tutaj mieszkać.- zapewnił cię.

Podciągnął materiał twojej białej bluzki ku górze i uraczył pieszczotami twój płaski brzuch. Wzdrygnęłaś się na spotkanie jego języka z twoją skórą i podniosłaś ramiona ku górze, aby ułatwić mu pozbycie się twojej górnej partii ubrań. Ułożył dłonie po obu stronach twoich ud i przywarł swoimi bliżej szafki, abyś mogła odczuć jak na niego działałaś w dolnej partii ciała. Twoje policzki spłonęły obfitym rumieńcem, a on zaśmiał się gardłowo. Wasze spojrzenia na moment się skrzyżowały. Poczułaś dreszcz atakujący twoje ciało. Gdy byliście już prawie roznegliżowani do twoich uszu dotarł odgłos czyiś kroków. Przekonana, że to tylko Łukasz ani raczyłaś się oderwać od Mateusza. W końcu był waszym przyjacielem i wiedział o tym jak na siebie oddziałujecie. Niemalże nie uderzyłaś się głową o gablotkę, gdy twoim oczom ukazała się sylwetka twojej rodzicielki.

-Mama?! Co ty tutaj robisz?!-rozwarłaś zdumiona usta, wyciągając rękę w kierunku Masłowskiego, aby podał ci bluzkę oraz spodnie.

-Łukasz mi podał adres, a że cię dawno widziałam to chciałam wpaść z wizytą i zobaczyć to wasze mieszkanko.-wzruszyła ramionami, jakby zaistniała sytuacja nie miała miejsca.- Nie sądziłam jednak, że przeszkodzę wam w kopulacji.-chrząknęła porozumiewawczo, spoglądając na wciąż stojące przed tobą prawie roznegliżowanego całkowicie chłopaka.

-To nie są żadne kopulacje, mamo! Proszę cię licz się ze słowami! –odparłaś oburzona, zeskakując z blatu kompletnie odziana.- Może łaskawie się w końcu ubierzesz? No chyba, że chcesz też coś zdziałać z teściową.-zwróciłaś się w kierunku rzeszowianina.

-Nie, nie, ależ skąd! Gdzie tam!-pokręcił stanowczo głową i zebrał z podłogi swoje ubrania.

-Dlaczego Kozub nas wydał? Miał nikomu nic nie mówić.- ponownie skierowałaś słowa do swojego partnera.

-Ależ on nie podał mi łatwo tej informacji. Walczył jak lwica, ale moja kremówka domowa… Cóż, nie miał szans się jej oprzeć.- oparła kobieta jakby to było oczywiste.

-Zabije go! Zginie śmiercią drastyczną i tragiczną!- wydarłaś się, czym wywołałaś rozbawienie u dwójki twoich towarzyszy.- Ja mówię poważnie!

-Ja się obawiam, że on prędzej na otyłość zdechnie jak się tak zacznie obżerać. Ptysie, kremówki.. Co kolejne? –pokręciłaś z niedowierzaniem głową nad słowami siatkarza.

- W każdym bądź razie nie chcę być babcią!-twoja matka uniosła dłonie. –Nie teraz.


 ✭✭✭

Hejka! ^^
Po mimo, że komentarzy pod ostatnim postem brak to ja dotrzymuję słowa i wrzucam Wam kolejną część! :D Mam nadzieję, że się poprawicie, bo ja wkładam sporo czasu w losy tej trójki i lubię to robić :3 Nie mniej jednak fajnie jak ktoś docenia ten wysiłek ;) Mamy tutaj Mateusza, który papla jak najęty i Łukasz, który najpierw ratuje sytuację, a przynajmniej się stara  :D Potem jednak sobie grabi i no cóż tak to z facetami bywa :D Teściowa zobaczyła coś czego nie powinna XD  Od kolejnego rozdziału akcja gwarantowana! :D Całuję i do zobaczenia w środę! ;*

4 komentarze:

  1. Widzę, że Blanka i Mateusz zdecydowali się na poważny krok w swoim związku :) Decyzja o wspólnym mieszkanku to nie byle co! Jednak skoro są pewni swoich uczuć i kochają się, to nie było co do tego żadnych przeciwwskazań :) Dobrze, że dziewczyna długo nie gniewała się na Mateusza :D Wszak wiadomo, że faceci to większe paple od kobiet! :D Dodać do niego Łukasza i emocje gwarantowane haha :D Ale jak ten miał się oprzeć domowej kremówce? ^^
    Fakt, mama Blanki wparowała w nietypowym momencie, ale... Wszyscy żyją, więc jest dobrze haha :D
    Przepraszam za brak komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale cierpię na brak czasu, a magisterka niestety sama się nie napisze :(
    Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mati nie wytrzymuje rozłąki z ukochaną i chce mieć ją obok siebie ;3
      Obaj warci siebie XD No nie było jak :D
      Nie mogła unicestwić córki za takie rzeczy :D Wszystko jest dla ludzi :D
      Wybaczam, wybaczam :3
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Ooooo wspólne mieszkanie jak słodko *.* Ale żeby tak od razu robić chrzest kuchni... Rzeczywiście seksoholik XD Mamusia jak zawsze w odpowiednim czasie i miejscu :D Ty nie morduj mi przyszłego faceta a ja zadam żeby nie był był otyły :D
    Wybacz brak komentarzy ale jak wiesz prawdopodobny strajk nauczycieli i zbliżającą się matura pochłaniają mój czas i energię :(
    Czekam na następny i pozdrawiam ;*
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mati sięga po raz odważniejsze kroki :D Chłopaki już tak mają xD
      Teściowe to maja to wyczucie jak nikt inny hahaha :D Dobra, stoi XD
      Wiem, wiem :(
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń