wtorek, 28 maja 2019

Dwudziesty


   Zirytowany okładałeś pięści wnętrze dębowych drzwi, fukając pod nosem siarczyste przekleństwa. Osunąłeś się plecami po ich chłodnej nawierzchni i poczułeś przeszywającą twoje smukłe ciało bezczynność. Wplotłeś długie palce w gęste, ciemne włosy i wypuściłeś powietrze ze świstem, czując ogarniająca cię bezwładność wobec osoby Wojciechowskiej. Ta kobieta niszczyła cię doszczętnie i gdybyś tylko zapewne wiedział wcześniej o jej zjawieniu się w bełchatowskiej Energii nie ukończyłbyś żadnej z otrzymanych piłek. Jej drobna sylwetka o idealnych proporcjach i wodzących na pokuszenie kobiecych kształtach działała na ciebie jak płachta na byka. Od tej pamiętnej listopadowej nocy skąpanej ciemnością hotelowego pokoju oraz płytkimi oddechami unoszącymi się w powietrzu nie potrafiłeś ujarzmić pokładów łaknienia jej. Oddałbyś wszystko, aby ponownie zatapiać się w niej i smakować rozkoszy jaką wypełniała cię jej bliskość. Pragnąłeś kreślić mokre szlaki na jej ciele, nagradzać jej usta gorącymi, zmysłowymi pocałunkami i wdychać woń jej szamponu podczas osiągania z nią szczytu, gdy twoja twarz wtopiona była w jej długie, ciemne kaskady. Chciałeś znów ujrzeć jej połyskujące, czarowne oczy wpatrzone w ciebie niczym zahipnotyzowane i poczuć to napięcie w powietrzu, gdy wasze spojrzenia spotykały się na jednej linii. Tak bardzo łaknąłeś ją adorować w każdy możliwy sposób, okazywać jej jak ważna jest dla ciebie, ale nie mogłeś tego czynić Tomaszu i to bolało cię najbardziej. Cierpiałeś z miłości do Blanki. Cierpiałeś z miłości do dziewczyny twojego przyjaciela. Prychnąłeś pod nosem, zdając sobie sprawę jak żałośnie to brzmi. Wyłowiłeś z kieszeni wibrujący telefon i odblokowałeś go, aby odczytać treść otrzymanej właśnie wiadomości.

Od: Masełko
Gratulacje bro! Nie wiedziałem, że Blanka się do Ciebie wybiera…

Uśmiechnąłeś się blado, gdy dotarło do ciebie, że Wojciechowska zataiła wyprawę do Bełchatowa przed swoim chłopakiem. Nie odpisałeś, bowiem miałeś totalną pustkę w głowie. Co miałeś mu powiedzieć? Może, że przyjechała tutaj, aby wyjaśnić niedomówione sprawy jakie was ze sobą łączyły? Poderwałeś się z podłogi i podreptałeś do kuchni. Rozwarłeś przed sobą drzwi lodówki i sięgnąłeś po przeźroczystą, oszronioną butelkę. Gdy miałeś już przelać jej część do kieliszka usłyszałeś trzask drzwi, a gdy zadarłeś spojrzenie z nad blatu szafki twoje siwo błękitne tęczówki napatoczyły się twarz blondyna.

-Co do cholery robiła tu Blanka?-jego pytanie przecięło nieskazitelną, wręcz mistyczną ciszę panująca w mieszkaniu.

-Tutaj nic, ale na hali kibicowała naszej drużynie w meczu z Jastrzębiem i gadała ze mną chwilę.-odparłeś obojętnym tonem, kontynuując przerwaną wcześniej czynność.- Kielicha? –uniosłeś brew.

-Bardzo zabawne, Tomku.-skitował, przewracając oczami.- Czy ty do reszty zgłupiałeś?! Będziesz się przez nią upijał?!-zbeształ cię Kochanowski, wyrywając ci z dłoni naczynie i odstawiając je na blat.

-To już nie mogę opijać zwycięstwa?

-Coś się stało. Pomiędzy wami coś się wydarzyło.-mówił, opierając się biodrem o szafkę i sunąc badawczym wzrokiem po twojej twarzy.- A ty w tej chwili powiesz mi co, bo jak nie to jeden ruch i telefon do Maślaka.- wypowiedział stanowczo.

-Szantażujesz mnie?-nie kryłeś swojego zdziwienia.- Kochanowski, jestem pod wrażeniem.

-Nie pierdol tylko gadaj co się działo.

-Może sobie lepiej usiądź.-posłałeś mu blady uśmiech, a on posłużenie opadł na jedno z krzeseł przy kuchennym stole i zmarszczył brwi.- Ja i Blanka…Przespaliśmy się ze sobą.-szepnąłeś, spuszczając głowę.

-Żartujesz, prawda? Żartujesz, kurwa?!- poderwał się na równe nogi Kochan.- Fornal, jesteś… Nawet nie wiem co powiedzieć.-prychnął pod nosem.

Podsunąłeś mu pod nos kieliszek i w jednym momencie z nim wlałeś w gardło alkohol. Przenieśliście się na kanapę, a twoja głowa wylądowała na jego barku. Westchnąłeś głośno  i nakreśliłeś obecną sytuacje pomiędzy tobą a Wojciechowską, powracając przy tym także do przeszłości. Obserwowałeś mimikę twarzy blondyna zmieniająca się jak w kalejdoskopie oraz z chęcią przyjmowałeś naczynie wypełniane przez niego przeźroczystą cieczą raz po raz. Ta noc była wasza i nikt nie mógł wam tego odebrać, a ty w końcu czułeś się oczyszczony ze smogu jaki sprowadziła a na ciebie Blanka Wojciechowska.


***

Kołysałaś biodrami do rytmicznej melodii wydobywającej się z głośników wieży rozstawionej w salonie. Nadzorowałaś smażącego się właśnie kurczaka na patelni, który skomponowany z ryżem i warzywami miał pełnić rolę twojego obiadu. Mateusz rozgrywał dzisiaj spotkanie z drużyną Zawiercia, więc byłaś zmuszona na własne umiejętności kulinarne, a takowe zyskałaś choć w minimalnym stopniu przez czas związania się z rzeszowianinem. Niesamowicie zadowalał cię fakt, że mieszkanie dzisiaj jest wyłącznie do twojej dyspozycji. Miłym urozmaiceniem była nieskazitelna, wręcz mistyczna cisza jaka otaczała cię z każdej strony. Zazwyczaj w lokum dzielonym z Masłowskim roiło się od jego osoby, a co za tym idzie pełno było jego discopolowych kawałków oraz salw  jego śmiechu obijających się od ścian mieszkania. Dzisiejszy dzień był inny. Delektowałaś się samotnością w pełni. Tym bardziej po tym czego się dopuściłaś, a mianowicie wizyty w bełchatowskim ulu oraz rozmowy z Tomkiem. Ciągle przed oczami miałaś obraz twarzy przyjmującego, która kipiała złością, a jego oczy cisnęły w ciebie niemalże błyskawice. Wzdrygnęłaś się na to wspomnienie i potrząsnęłaś głową, aby odgonić od siebie natłok myśli i w pełni rozkoszować się brakiem towarzystwa. Czasami każdy potrzebował chwili wyciszenia. Ty po ostatnich wydarzeniach łaknęłaś jej, choć sama przed sobą się do tego nie przyznawałaś. Nuciłaś pod nosem tekst roznoszącej się po wnętrzu mieszkania piosenki, nakładając na talerz danie. Gdy powędrowałaś w stronę salonu do twoich uszu dotarł charakterystyczny dźwięk. Odłożyłaś naczynie na niewielki stolik i podreptałaś do drzwi. Przekręciłaś klucz w zamku i zdziwiona taksowałaś spojrzeniem kobiecą sylwetkę. Szczerze powiedziawszy takiego gościa się nie spodziewałaś.

-Będziesz tak stać i gapić się jak ciele na malowane wrota? –odezwała się starsza kobieta, splatając ramiona na piersi i unosząc pytająco brew.

-Wybacz, mamo.-zamrugałaś kilkukrotnie wyrwana z szoku i rozwarłaś szerzej drzwi, osuwając się na bok.- Po prostu się ciebie tutaj nie spodziewałam.

-Kontrola rodzicielka.-zachichotała twoja rodzicielka.- Mmmm… Jak pięknie pachnie! Widzę, że załapałam się na obiad!

Zaśmiałaś się i wskazałaś jej gestem dłoni, aby powędrowała do salonu. Sama natomiast nałożyłaś jej porcję posiłku na talerz i białą filiżankę wypełniłaś wrzącą cieczą. Z takim oto zestawem zjawiłaś się w pomieszczeniu i opadłaś obok brunetki. Podziękowała ci skinieniem głowy i pożyczyła smacznego. W ciszy spożywałyście obiad, wsłuchując się w głos komentatorów sportowych twojej ulubionej stacji telewizyjnej, którzy wprowadzali w meczowy nastrój widzów zgromadzonych licznie przed telewizorami.

-To prawda, że Aneta coś z Łukaszem?- poruszyła znacząco brwiami pani Marta.

-Boże, skąd ty to wiesz?-parsknęłaś, kręcąc z niedowierzaniem głową.

-Można powiedzieć, że plotki szybko się rozchodzą.-zachichotała.

-Aneta ci nie powiedziała na pewno, więc…-potarłaś brodę, zamyślając się na chwilę.- O nie! Naprawdę się wygadał?!-ożywiłaś się nagle, dochodząc do wniosku, że rozgrywający mógł pisnąć słówko na temat rozkwitającego związku z twoją przyjaciółką.

-Nie za darmo.-pokiwała palcem twoja rodzicielka.- Wysłałam mu pocztą słoik rosołu.

-Mamo!-zawyłaś błagalnie, nie wierząc w możliwości tej kobiety.-Co ci powiedział? To prawdą, jak mówią, że z kim przestajesz takim się stajesz! Mateusz źle na niego wpływa!

Błękitnooka kobieta zaniosła się śmiechem na twoje oburzenie i na dobre zagłębiła się w temacie pary, która niedawno zaliczyła swój debiut. Słuchałaś jej z zaintrygowaniem, wlepiając wzrok w plazmowy ekran i zaciskając mocno kciuki. Podkurczyłaś kolana pod brodę i westchnęłaś głośno podirytowana, gdy kolejna akcja ekipy z Rzeszowa zakończyła się klęską. Po zakończeniu obmawiania zagadnienia związku Anety i Łukasza twoja rodzicielka uniosła dłonie ku górze, obiecując, że nie napomknie już  ani jednego słowa, bowiem doskonale wiedziała, że podczas spotkań swojego chłopaka przeżywasz w zupełnie innym świecie. Posłałaś jej jedynie pełen ciepła uśmiech i ponownie powróciłaś wzrokiem na odbiornik. Zaklęłaś pod nosem, gdy Masłowski miał piłkę na rękach, ale tak w ostatnim momencie mu z nich uciekła. Pierwsza partia zakończyła się zwycięstwem gospodarzy. Poderwałaś się z sofy i z pięści uderzyłaś w jedną z poduszek. Z jednej z półek w lodówce zgarnęłaś schłodzoną Warkę Radler i skierowałaś zapytanie w kierunku rodzicielki, ale ta jednak odmówiła, tłumacząc się prowadzeniem samochodu. Skinęłaś jedynie głową i opuszkiem palca wodziłaś po oszronionej puszce, oczekując dalszego przebiegu meczu. Zmarszczyłaś brwi, odnotowując w głowie fakt, że Mateusz jest dzisiaj przepełniony furią. Co rusz wgryzał się w koszulkę lub parkiet obrywał od jego dłoni wymierzonej w niego z całych pokładów siły. Nie biła od niego cierpliwość jak zazwyczaj. Był wręcz cholernie impulsywny i wydzierał się na kolegów z zespołu, przeżywając najmniejsze błędy jakby został przez nich stracony kolejny set.

-Nie wydaje ci się, że Mateusz…?-wbiła w ciebie spojrzenie błękitnych tęczówek kobieta, a ty jej przerwałaś.

-…jest dzisiaj jakiś taki wkurwiony?-dokończyłaś za nią, zwracając głowę w jej kierunku i patrząc jej w oczy. –Owszem.-dodałaś, gdy skinęła głową.

-O co chodzi? Poprztykaliście się?- zmarszczyła brwi.

-Nie, co ty.-wzruszyłaś ramionami.-Nie mam pojęcia o co chodzi.

Jeszcze wtedy Blanko nie dopuszczałaś w zakamarkach swojego umysłu wiadomości, że to ty odpowiadałaś za stan swojego chłopaka w obecnym spotkaniu. To ty byłaś powodem jego pulsującej na czole żyłki i to na myśl o twoim kłamstwie buzował. Zwilżyłaś usta chłonnym mixem piwa z lemoniadą i pustym wzrokiem wpatrywałaś się w osnutą smutkiem twarz rzeszowskiego libero po wykorzystaniu przez zawiercian piłki meczowej. Uśmiechnęłaś się blado, pocieszając się w myślach, że będziesz choć miała dobry powód do poprawienia mu humoru w miły sposób spędzenia czasu w sypialni oraz, że przybędzie do rodzinnego miasta znacznie szybciej niż oczekiwałaś. Stawiałaś, bowiem na tie break, jednak rzeszowianie polegli na ziemi gości bez ugrania choćby seta.

***

Naparłeś dłonią na powierzchnie zimnego metalu, a malujące się przed tobą drzwi ustąpiły. Przekroczyłeś próg mieszkania i pociągnąłeś za sobą walizkę, aby po chwili postawić ją obok szafy na kurtki. Nim zdążyłeś zsunąć z ramienia pasek od torby sportowej przy twoim boku pojawiła się drobna brunetka. Wyciągała dłonie w kierunku twojego karku oraz wspinała się na palcach, aby dorównać ci wzrostem. Ty jednak delikatnym ruchem odparłeś ją od siebie i beznamiętnym wzrokiem zmierzyłeś, gdy minąłeś jej sylwetkę, aby dostać się do środka waszego lokum. Mimo frustracji na jej osobę miałeś cholerną ochotę poczuć ciepło jej ciała i zapach wirujący w twoich nozdrzach, ale dołożyłeś wszelkich starań, aby oprzeć się pokusie. Dreptała za tobą do wnętrza kuchni, a gdy przystanąłeś, aby wybadać zawartość lodówki wsparła się biodrami o kuchenkę i przyglądała ci się uważnie.

-O co chodzi?-westchnęła głośno, mając dojść ciszy panującej pomiędzy wami.

-O nic.-odburknąłeś, nie odrywając wzroku od jednej z półek.

-Mati, ja wiem, że przegraliście. Oglądałam, ale to tylko jeden mecz. Jeszcze się odbijecie.-mówiła spokojnym głosem.

-Wiem, że oglądałaś.-uraczyłeś ją w końcu spojrzeniem.- Nawet zdołałaś być dzień wcześniej w Bełchatowie. Urocze z twojej strony, że wspierałaś mojego przyjaciela. Tylko zapewniałaś mnie, że w tym czasie musisz cos załatwić na studiach.-uraczyłeś ją sztucznym uśmiechem.- Świetnie ci wyszło to kłamstwo. Naprawdę.

-Mateusz, to nie tak jak myślisz.-przystanęła obok ciebie i dłonią pogładziła twój policzek.- Po prostu bałam się ci powiedzieć, bo ostatnio mieliśmy spinę odnośnie Fornala i nie chciałam powtórki.-oświadczyła łagodnym tonem głosu.

-Szczerze powiedziawszy nie wiem czy mam ci wierzyć.-szepnąłeś niepewnie.- Co nie zmienia fakt, że kamera pięknie uchwyciła moment pocałunku Tomka na twoim policzku i jego roześmiany ryjek. Naprawdę gdybym cię nie znał pomyślałbym, że jesteście cudowną i szczęśliwą parą.-mówiłeś głosem przesiąkniętym chłodem i jadem z dodatkiem sarkazmu.

-Maślak!-krzyknęła za tobą, gdy zniknąłeś z zasięgu jej wzroku.

Westchnąłeś głośno, opuszczając się na miękki materac łóżka w sypialni. Przymknąłeś powieki i zdałeś sobie sprawę, że koledzy z twojej drużyny za pewne zaznają teraz pocieszenia w ramionach swoich ukochanych, a ty wszcząłeś kłótnie ze swoją partnerką o być może drobiazg.

                                                                                                                                ✭✭✭

Hello! ^^
Powrócił trzeźwo myślący Kochan, ale Tomkowi chyba udało się go udobruchać :D Blance na pewno tak łatwo nie pójdzie z Mateuszem, który jest naprawdę wściekły z powodu kłamstwa ukochanej, ale pożyjemy, zobaczymy ;) Drama time! :O  Trochę ich tu jeszcze będzie XD Dodaję wcześniej dzięki namówieniu pewnej osóbki, znowu haha :D Całuję i do zobaczenia w weekend! ;*

3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. To nie taki drobiazg jak myślisz, Mateusz. Mega emocjonalnie reaguje na zwykłe spotkanie Blanki z Tomkiem, co będzie jeśli dowie się o tym krótkotrwałym romansie, w sumie tej jednej nocy? To zbyt wiele jak na niego. Biedaczek z Fornala, smutki zatapia w alkoholu i naprawdę pragnie panny Wojciechowskiej, która porządnie namieszała mu w głowie, ale też w sercu. Wszyscy tutaj cierpią i każda decyzja Blanki sprawi, że któraś ze stron poczuje smak porażki. Widać, że szczęście uśmiecha się jedynie do ich bliskich znajomych, których związek układa się pomyślnie. Mama brunetki wygrała z tym rosołkiem, mega dobry człowiek, ciekawe co by doradziła córce? Czy przypadkiem po tej kłótni dziewczyna nie wybierze się do Tomasza? Żeby tylko nie wykorzystywała go w trakcie tych ciężkich chwil... Spadają wszyscy w dół i to jest bolesne. Z niecierpliwością czekam na więcej z moją ukochaną alergią. Pewna osóbka przesyła wenę i obiecuję, że jeszcze kilka razy namówię :D

      Usuń
    2. Mimo wszystko go okłamała, bo miała być na uczelni, więc chyba nie idzie się dziwić :/
      Wszyscy cierpią, a ona wybiera wśród nich dwóch non stop 😪
      Zobaczymy jak ten związek przyjaciół potoczy się dalej 😊 Niebawem może się dowiemy. Blanka działa pod wpływem impulsu, ale myślę, że tym razem skupi się na Mateuszu. Ja z oskrzelami, Ty z alergią, co tu się dzieje ? 🙄
      Hahaha no zobaczymy , może. Uda mi się zaprzeć 😁
      Dziękuję i pozdrawiam 😘

      Usuń