Zirytowany okładałeś pięści
wnętrze dębowych drzwi, fukając pod nosem siarczyste przekleństwa. Osunąłeś się
plecami po ich chłodnej nawierzchni i poczułeś przeszywającą twoje smukłe ciało
bezczynność. Wplotłeś długie palce w gęste, ciemne włosy i wypuściłeś powietrze
ze świstem, czując ogarniająca cię bezwładność wobec osoby Wojciechowskiej. Ta
kobieta niszczyła cię doszczętnie i gdybyś tylko zapewne wiedział wcześniej o
jej zjawieniu się w bełchatowskiej Energii nie ukończyłbyś żadnej z otrzymanych
piłek. Jej drobna sylwetka o idealnych proporcjach i wodzących na pokuszenie
kobiecych kształtach działała na ciebie jak płachta na byka. Od tej pamiętnej
listopadowej nocy skąpanej ciemnością hotelowego pokoju oraz płytkimi oddechami
unoszącymi się w powietrzu nie potrafiłeś ujarzmić pokładów łaknienia jej.
Oddałbyś wszystko, aby ponownie zatapiać się w niej i smakować rozkoszy jaką
wypełniała cię jej bliskość. Pragnąłeś kreślić mokre szlaki na jej ciele,
nagradzać jej usta gorącymi, zmysłowymi pocałunkami i wdychać woń jej szamponu
podczas osiągania z nią szczytu, gdy twoja twarz wtopiona była w jej długie,
ciemne kaskady. Chciałeś znów ujrzeć jej połyskujące, czarowne oczy wpatrzone w
ciebie niczym zahipnotyzowane i poczuć to napięcie w powietrzu, gdy wasze spojrzenia
spotykały się na jednej linii. Tak bardzo łaknąłeś ją adorować w każdy możliwy
sposób, okazywać jej jak ważna jest dla ciebie, ale nie mogłeś tego czynić
Tomaszu i to bolało cię najbardziej. Cierpiałeś z miłości do Blanki. Cierpiałeś
z miłości do dziewczyny twojego przyjaciela. Prychnąłeś pod nosem, zdając sobie
sprawę jak żałośnie to brzmi. Wyłowiłeś z kieszeni wibrujący telefon i
odblokowałeś go, aby odczytać treść otrzymanej właśnie wiadomości.
Od: Masełko
Gratulacje bro! Nie wiedziałem, że Blanka się do Ciebie wybiera…
Uśmiechnąłeś się blado, gdy
dotarło do ciebie, że Wojciechowska zataiła wyprawę do Bełchatowa przed swoim
chłopakiem. Nie odpisałeś, bowiem miałeś totalną pustkę w głowie. Co miałeś mu
powiedzieć? Może, że przyjechała tutaj, aby wyjaśnić niedomówione sprawy jakie
was ze sobą łączyły? Poderwałeś się z podłogi i podreptałeś do kuchni.
Rozwarłeś przed sobą drzwi lodówki i sięgnąłeś po przeźroczystą, oszronioną
butelkę. Gdy miałeś już przelać jej część do kieliszka usłyszałeś trzask drzwi,
a gdy zadarłeś spojrzenie z nad blatu szafki twoje siwo błękitne tęczówki
napatoczyły się twarz blondyna.
-Co do cholery robiła tu
Blanka?-jego pytanie przecięło nieskazitelną, wręcz mistyczną ciszę panująca w
mieszkaniu.
-Tutaj nic, ale na hali kibicowała
naszej drużynie w meczu z Jastrzębiem i gadała ze mną chwilę.-odparłeś
obojętnym tonem, kontynuując przerwaną wcześniej czynność.- Kielicha? –uniosłeś
brew.
-Bardzo zabawne, Tomku.-skitował,
przewracając oczami.- Czy ty do reszty zgłupiałeś?! Będziesz się przez nią
upijał?!-zbeształ cię Kochanowski, wyrywając ci z dłoni naczynie i odstawiając
je na blat.
-To już nie mogę opijać
zwycięstwa?
-Coś się stało. Pomiędzy wami coś
się wydarzyło.-mówił, opierając się biodrem o szafkę i sunąc badawczym wzrokiem
po twojej twarzy.- A ty w tej chwili powiesz mi co, bo jak nie to jeden ruch i
telefon do Maślaka.- wypowiedział stanowczo.
-Szantażujesz mnie?-nie kryłeś
swojego zdziwienia.- Kochanowski, jestem pod wrażeniem.
-Nie pierdol tylko gadaj co się
działo.
-Może sobie lepiej
usiądź.-posłałeś mu blady uśmiech, a on posłużenie opadł na jedno z krzeseł
przy kuchennym stole i zmarszczył brwi.- Ja i Blanka…Przespaliśmy się ze
sobą.-szepnąłeś, spuszczając głowę.
-Żartujesz, prawda? Żartujesz,
kurwa?!- poderwał się na równe nogi Kochan.- Fornal, jesteś… Nawet nie wiem co
powiedzieć.-prychnął pod nosem.
Podsunąłeś mu pod nos kieliszek i
w jednym momencie z nim wlałeś w gardło alkohol. Przenieśliście się na kanapę,
a twoja głowa wylądowała na jego barku. Westchnąłeś głośno i nakreśliłeś obecną sytuacje pomiędzy tobą a
Wojciechowską, powracając przy tym także do przeszłości. Obserwowałeś mimikę
twarzy blondyna zmieniająca się jak w kalejdoskopie oraz z chęcią przyjmowałeś
naczynie wypełniane przez niego przeźroczystą cieczą raz po raz. Ta noc była
wasza i nikt nie mógł wam tego odebrać, a ty w końcu czułeś się oczyszczony ze
smogu jaki sprowadziła a na ciebie Blanka Wojciechowska.
***
Kołysałaś biodrami do rytmicznej
melodii wydobywającej się z głośników wieży rozstawionej w salonie.
Nadzorowałaś smażącego się właśnie kurczaka na patelni, który skomponowany z
ryżem i warzywami miał pełnić rolę twojego obiadu. Mateusz rozgrywał dzisiaj
spotkanie z drużyną Zawiercia, więc byłaś zmuszona na własne umiejętności
kulinarne, a takowe zyskałaś choć w minimalnym stopniu przez czas związania się
z rzeszowianinem. Niesamowicie zadowalał cię fakt, że mieszkanie dzisiaj jest
wyłącznie do twojej dyspozycji. Miłym urozmaiceniem była nieskazitelna, wręcz
mistyczna cisza jaka otaczała cię z każdej strony. Zazwyczaj w lokum dzielonym
z Masłowskim roiło się od jego osoby, a co za tym idzie pełno było jego
discopolowych kawałków oraz salw jego
śmiechu obijających się od ścian mieszkania. Dzisiejszy dzień był inny. Delektowałaś
się samotnością w pełni. Tym bardziej po tym czego się dopuściłaś, a mianowicie
wizyty w bełchatowskim ulu oraz rozmowy z Tomkiem. Ciągle przed oczami miałaś
obraz twarzy przyjmującego, która kipiała złością, a jego oczy cisnęły w ciebie
niemalże błyskawice. Wzdrygnęłaś się na to wspomnienie i potrząsnęłaś głową,
aby odgonić od siebie natłok myśli i w pełni rozkoszować się brakiem
towarzystwa. Czasami każdy potrzebował chwili wyciszenia. Ty po ostatnich
wydarzeniach łaknęłaś jej, choć sama przed sobą się do tego nie przyznawałaś.
Nuciłaś pod nosem tekst roznoszącej się po wnętrzu mieszkania piosenki,
nakładając na talerz danie. Gdy powędrowałaś w stronę salonu do twoich uszu
dotarł charakterystyczny dźwięk. Odłożyłaś naczynie na niewielki stolik i
podreptałaś do drzwi. Przekręciłaś klucz w zamku i zdziwiona taksowałaś
spojrzeniem kobiecą sylwetkę. Szczerze powiedziawszy takiego gościa się nie
spodziewałaś.
-Będziesz tak stać i gapić się
jak ciele na malowane wrota? –odezwała się starsza kobieta, splatając ramiona
na piersi i unosząc pytająco brew.
-Wybacz, mamo.-zamrugałaś
kilkukrotnie wyrwana z szoku i rozwarłaś szerzej drzwi, osuwając się na bok.-
Po prostu się ciebie tutaj nie spodziewałam.
-Kontrola
rodzicielka.-zachichotała twoja rodzicielka.- Mmmm… Jak pięknie pachnie! Widzę,
że załapałam się na obiad!
Zaśmiałaś się i wskazałaś jej
gestem dłoni, aby powędrowała do salonu. Sama natomiast nałożyłaś jej porcję
posiłku na talerz i białą filiżankę wypełniłaś wrzącą cieczą. Z takim oto
zestawem zjawiłaś się w pomieszczeniu i opadłaś obok brunetki. Podziękowała ci
skinieniem głowy i pożyczyła smacznego. W ciszy spożywałyście obiad, wsłuchując
się w głos komentatorów sportowych twojej ulubionej stacji telewizyjnej, którzy
wprowadzali w meczowy nastrój widzów zgromadzonych licznie przed telewizorami.
-To prawda, że Aneta coś z
Łukaszem?- poruszyła znacząco brwiami pani Marta.
-Boże, skąd ty to
wiesz?-parsknęłaś, kręcąc z niedowierzaniem głową.
-Można powiedzieć, że plotki
szybko się rozchodzą.-zachichotała.
-Aneta ci nie powiedziała na
pewno, więc…-potarłaś brodę, zamyślając się na chwilę.- O nie! Naprawdę się
wygadał?!-ożywiłaś się nagle, dochodząc do wniosku, że rozgrywający mógł pisnąć
słówko na temat rozkwitającego związku z twoją przyjaciółką.
-Nie za darmo.-pokiwała palcem
twoja rodzicielka.- Wysłałam mu pocztą słoik rosołu.
-Mamo!-zawyłaś błagalnie, nie
wierząc w możliwości tej kobiety.-Co ci powiedział? To prawdą, jak mówią, że z
kim przestajesz takim się stajesz! Mateusz źle na niego wpływa!
Błękitnooka kobieta zaniosła się
śmiechem na twoje oburzenie i na dobre zagłębiła się w temacie pary, która
niedawno zaliczyła swój debiut. Słuchałaś jej z zaintrygowaniem, wlepiając
wzrok w plazmowy ekran i zaciskając mocno kciuki. Podkurczyłaś kolana pod brodę
i westchnęłaś głośno podirytowana, gdy kolejna akcja ekipy z Rzeszowa
zakończyła się klęską. Po zakończeniu obmawiania zagadnienia związku Anety i
Łukasza twoja rodzicielka uniosła dłonie ku górze, obiecując, że nie napomknie
już ani jednego słowa, bowiem doskonale
wiedziała, że podczas spotkań swojego chłopaka przeżywasz w zupełnie innym
świecie. Posłałaś jej jedynie pełen ciepła uśmiech i ponownie powróciłaś
wzrokiem na odbiornik. Zaklęłaś pod nosem, gdy Masłowski miał piłkę na rękach,
ale tak w ostatnim momencie mu z nich uciekła. Pierwsza partia zakończyła się
zwycięstwem gospodarzy. Poderwałaś się z sofy i z pięści uderzyłaś w jedną z
poduszek. Z jednej z półek w lodówce zgarnęłaś schłodzoną Warkę Radler i
skierowałaś zapytanie w kierunku rodzicielki, ale ta jednak odmówiła, tłumacząc
się prowadzeniem samochodu. Skinęłaś jedynie głową i opuszkiem palca wodziłaś
po oszronionej puszce, oczekując dalszego przebiegu meczu. Zmarszczyłaś brwi,
odnotowując w głowie fakt, że Mateusz jest dzisiaj przepełniony furią. Co rusz wgryzał
się w koszulkę lub parkiet obrywał od jego dłoni wymierzonej w niego z całych
pokładów siły. Nie biła od niego cierpliwość jak zazwyczaj. Był wręcz cholernie
impulsywny i wydzierał się na kolegów z zespołu, przeżywając najmniejsze błędy
jakby został przez nich stracony kolejny set.
-Nie wydaje ci się, że
Mateusz…?-wbiła w ciebie spojrzenie błękitnych tęczówek kobieta, a ty jej
przerwałaś.
-…jest dzisiaj jakiś taki
wkurwiony?-dokończyłaś za nią, zwracając głowę w jej kierunku i patrząc jej w
oczy. –Owszem.-dodałaś, gdy skinęła głową.
-O co chodzi? Poprztykaliście
się?- zmarszczyła brwi.
-Nie, co ty.-wzruszyłaś
ramionami.-Nie mam pojęcia o co chodzi.
Jeszcze wtedy Blanko nie
dopuszczałaś w zakamarkach swojego umysłu wiadomości, że to ty odpowiadałaś za
stan swojego chłopaka w obecnym spotkaniu. To ty byłaś powodem jego pulsującej
na czole żyłki i to na myśl o twoim kłamstwie buzował. Zwilżyłaś usta chłonnym
mixem piwa z lemoniadą i pustym wzrokiem wpatrywałaś się w osnutą smutkiem
twarz rzeszowskiego libero po wykorzystaniu przez zawiercian piłki meczowej.
Uśmiechnęłaś się blado, pocieszając się w myślach, że będziesz choć miała dobry
powód do poprawienia mu humoru w miły sposób spędzenia czasu w sypialni oraz,
że przybędzie do rodzinnego miasta znacznie szybciej niż oczekiwałaś.
Stawiałaś, bowiem na tie break, jednak rzeszowianie polegli na ziemi gości bez
ugrania choćby seta.
***
Naparłeś dłonią na powierzchnie
zimnego metalu, a malujące się przed tobą drzwi ustąpiły. Przekroczyłeś próg
mieszkania i pociągnąłeś za sobą walizkę, aby po chwili postawić ją obok szafy
na kurtki. Nim zdążyłeś zsunąć z ramienia pasek od torby sportowej przy twoim
boku pojawiła się drobna brunetka. Wyciągała dłonie w kierunku twojego karku
oraz wspinała się na palcach, aby dorównać ci wzrostem. Ty jednak delikatnym
ruchem odparłeś ją od siebie i beznamiętnym wzrokiem zmierzyłeś, gdy minąłeś
jej sylwetkę, aby dostać się do środka waszego lokum. Mimo frustracji na jej
osobę miałeś cholerną ochotę poczuć ciepło jej ciała i zapach wirujący w twoich
nozdrzach, ale dołożyłeś wszelkich starań, aby oprzeć się pokusie. Dreptała za
tobą do wnętrza kuchni, a gdy przystanąłeś, aby wybadać zawartość lodówki
wsparła się biodrami o kuchenkę i przyglądała ci się uważnie.
-O co chodzi?-westchnęła głośno,
mając dojść ciszy panującej pomiędzy wami.
-O nic.-odburknąłeś, nie
odrywając wzroku od jednej z półek.
-Mati, ja wiem, że przegraliście.
Oglądałam, ale to tylko jeden mecz. Jeszcze się odbijecie.-mówiła spokojnym
głosem.
-Wiem, że oglądałaś.-uraczyłeś ją
w końcu spojrzeniem.- Nawet zdołałaś być dzień wcześniej w Bełchatowie. Urocze
z twojej strony, że wspierałaś mojego przyjaciela. Tylko zapewniałaś mnie, że w
tym czasie musisz cos załatwić na studiach.-uraczyłeś ją sztucznym uśmiechem.-
Świetnie ci wyszło to kłamstwo. Naprawdę.
-Mateusz, to nie tak jak
myślisz.-przystanęła obok ciebie i dłonią pogładziła twój policzek.- Po prostu
bałam się ci powiedzieć, bo ostatnio mieliśmy spinę odnośnie Fornala i nie
chciałam powtórki.-oświadczyła łagodnym tonem głosu.
-Szczerze powiedziawszy nie wiem
czy mam ci wierzyć.-szepnąłeś niepewnie.- Co nie zmienia fakt, że kamera
pięknie uchwyciła moment pocałunku Tomka na twoim policzku i jego roześmiany
ryjek. Naprawdę gdybym cię nie znał pomyślałbym, że jesteście cudowną i
szczęśliwą parą.-mówiłeś głosem przesiąkniętym chłodem i jadem z dodatkiem
sarkazmu.
-Maślak!-krzyknęła za tobą, gdy
zniknąłeś z zasięgu jej wzroku.
Westchnąłeś głośno, opuszczając
się na miękki materac łóżka w sypialni. Przymknąłeś powieki i zdałeś sobie
sprawę, że koledzy z twojej drużyny za pewne zaznają teraz pocieszenia w
ramionach swoich ukochanych, a ty wszcząłeś kłótnie ze swoją partnerką o być
może drobiazg.
✭✭✭
Powrócił trzeźwo myślący Kochan, ale Tomkowi chyba udało się go udobruchać :D Blance na pewno tak łatwo nie pójdzie z Mateuszem, który jest naprawdę wściekły z powodu kłamstwa ukochanej, ale pożyjemy, zobaczymy ;) Drama time! :O Trochę ich tu jeszcze będzie XD Dodaję wcześniej dzięki namówieniu pewnej osóbki, znowu haha :D Całuję i do zobaczenia w weekend! ;*
Hello! ^^
No to pierwsza!
OdpowiedzUsuńTo nie taki drobiazg jak myślisz, Mateusz. Mega emocjonalnie reaguje na zwykłe spotkanie Blanki z Tomkiem, co będzie jeśli dowie się o tym krótkotrwałym romansie, w sumie tej jednej nocy? To zbyt wiele jak na niego. Biedaczek z Fornala, smutki zatapia w alkoholu i naprawdę pragnie panny Wojciechowskiej, która porządnie namieszała mu w głowie, ale też w sercu. Wszyscy tutaj cierpią i każda decyzja Blanki sprawi, że któraś ze stron poczuje smak porażki. Widać, że szczęście uśmiecha się jedynie do ich bliskich znajomych, których związek układa się pomyślnie. Mama brunetki wygrała z tym rosołkiem, mega dobry człowiek, ciekawe co by doradziła córce? Czy przypadkiem po tej kłótni dziewczyna nie wybierze się do Tomasza? Żeby tylko nie wykorzystywała go w trakcie tych ciężkich chwil... Spadają wszyscy w dół i to jest bolesne. Z niecierpliwością czekam na więcej z moją ukochaną alergią. Pewna osóbka przesyła wenę i obiecuję, że jeszcze kilka razy namówię :D
UsuńMimo wszystko go okłamała, bo miała być na uczelni, więc chyba nie idzie się dziwić :/
UsuńWszyscy cierpią, a ona wybiera wśród nich dwóch non stop 😪
Zobaczymy jak ten związek przyjaciół potoczy się dalej 😊 Niebawem może się dowiemy. Blanka działa pod wpływem impulsu, ale myślę, że tym razem skupi się na Mateuszu. Ja z oskrzelami, Ty z alergią, co tu się dzieje ? 🙄
Hahaha no zobaczymy , może. Uda mi się zaprzeć 😁
Dziękuję i pozdrawiam 😘