piątek, 3 maja 2019

Piętnasty



   Nachyliłaś się nad twarzą o ciemniejszej karnacji i musnęłaś przelotnie ustami policzek pogrążonego wciąż we śnie rzeszowianina. Nie dziwił cię fakt, że nadal spał. Wskazówki zdobiącego ścianę w kuchni zegara zbliżały się ku szóstej rano. Dziękowałaś Bogu w duchu, że wczoraj tuż po przekroczeniu progu waszego wspólnego mieszkania zmęczony podróżą opadł na wielkie łóżko w sypialni i zasnął. Uniknęłaś wówczas jego wszelkich pytań o domniemaną noc zakraplaną winem w lokum Grabowskiej, której nie było i nie byłaś zmuszona brnąć w dalsze kłamstwa. Zacisnęłaś mocniej kucyka uwiązanego blisko czubka twojej głowy i zerknęłaś z nikłym uśmiechem na libero przekręcającego się na drugi bok i mruczącego niezrozumiale pod nosem. Wsunęłaś na uszy białe, sporego rozmiaru słuchawki i przymknęłaś za sobą drzwi sypialni, a następnie mieszkania. Odnalazłaś ławkę przed blokiem i wyciągnęłaś przed siebie łydkę, wspierając ją o oparcie siedziska. Po chwili to samo uczyniłaś z drugą. Wykonałaś jeszcze kilka innych ćwiczeń rozgrzewających i wybierając wśród swojej biblioteki muzycznej odpowiednią playlistę wyruszyłaś przed siebie. Twoje stopy uderzały o chodnik, a miarowy oddech przeradzał się w zachłyśnięcia. Potrzebowałaś przebieżki. Musiałaś przemyśleć kilka rzeczy, które niegdyś wydawały ci się oczywiste. Chłód uderzający we wrażliwą skórę twojej twarzy skutecznie cię orzeźwiał, ułatwiając proces myślenia. Tomek z każdym spotkaniem coraz bardziej ci się podobał, a podczas ostatnich chwil spędzonych w jego towarzystwie zdecydowanie zabrnęliście za daleko. Nie mogłaś pozwolić, aby to wydarzyło się jeszcze raz, aby miało miejsce jeszcze kiedykolwiek. Zdawałaś sobie jednak sprawę, że nie będzie to takie łatwe. Czułaś, że Fornal za pomocą tej namiętnej nocy dostał bodziec do działania. Byłaś przekonana, że upojne chwile w krakowskim hotelu dodały mu skrzydeł. Zmotywowany Fornal jednak mógł zderzyć się z twoim murem. Mogłaś powstrzymać jego działania. Tylko pytanie czy tego chciałaś? Gdzieś w głębi czułaś do niego coś dziwnego. Coś pokroju pociągu fizycznego, ale nie do końca. W tym dziwnym uczuciu występowała jakaś domieszka. Może to fakt, że cię sobą intrygował? Ostatnio przecież wspomniał ci o dziewczynie, którą zabrał do tego samego lokalu. Może stał się tak pewnym siebie, aby uchronić się przed zranieniem? Może przybrał taką maskę, bowiem tamta kobieta go skrzywdziła i nie chciał okazywać swoich prawdziwych emocji, aby kolejna przedstawicielka płci pięknej nie wykorzystała ich przeciwko niemu? Przecież był zupełnie inny niż Mateusz, a mimo to coś cię do niego ciągnęło. Masłowski był twoim aniołem. Zawsze nadstawiał swoje ramie do wypłakania, chronił cię przed cierpieniem, krył przed niebezpieczeństwami tego świata, opiekował się, troszczył. A na dodatek tego był gorącym kochankiem, który tylko przy tobie odkrywał swoje oblicze spragnionego cielesnych zbliżeń. Dlaczego, więc okłamywałaś Mateusza i spędziłaś gorące chwilę u boku jego najlepszego przyjaciela?  Przecież z rzeszowskim siatkarzem było ci tak dobrze. A może w tym rzecz…? Może było zbyt monotonnie, zbyt sielankowo…?

-Bredzisz, Blanka.-mruknęłaś pod nosem oburzona na samą siebie, że w ogóle mogłaś tak pomyśleć.

Kochałaś Mateusza Masłowskiego. Kochałaś jego osobowość. Kochałaś jego stalowe tęczówki, czarujący uśmiech, ciemne włosy. Nawet nie zauważyłaś, kiedy pod wpływem irytacji twoje tempo zostało zwiększone, a stopy rytmicznie i mocno uderzały w asfaltową dróżkę rozciągającą się nad Wisłokiem. Ujrzałaś przed sobą rzeszowskie Podpromie i mimowolnie rozciągnęłaś usta w lekkim uśmiechu na myśl zbliżającego się meczu, na którym planowałaś się stawić. Gdy obiegłaś obiekt sportowy okręciłaś się na pięcie i uprzednio zerkając na zegarek na wyświetlaczu telefonu umieszczonego w nerce zdecydowałaś się zawrócić. Czułaś się jakby twój umysł został właśnie oczyszczony. Jakby twoja zdrada nie miała miejsca. Napawałaś się chłodnym, a zarazem orzeźwiającym porannym powietrzem, które wprawiało końcówki twoich włosów w kołysanie. Poczułaś lekki dreszcz atakujący całe twoje ciało. Wzdrygnęłaś się, gdy odczułaś po długim czasie temperaturę na dworze na swojej skórze. Odetchnęłaś z ulgą, bowiem przed twoimi oczami widniał znajomy budynek. Wstukałaś doskonale przyswojony kod i weszłaś do klatki. Po chwili zdyszana stawiłaś się w kuchni. Wsparłaś się dłońmi o szafkę i przymknęłaś powieki, próbując pozbyć się śladów wysiłku fizycznego. Wtem odczułaś na sobie czyjś wzrok. Momentalnie zadarłaś powieki ku górze i odnotowałaś świdrujące, przeszywające cię spojrzenie znajomych, szarych oczu. Nie było ono jednak pełne miłości, ciepła czy radości jaką twój współlokator darzył cię na co dzień.  W jego tęczówkach dało się wychwycić coś zupełnie innego.

-Zmieniłaś się.-szepnął w głąb mieszkania, przerywając ciszę, którą przecinało twoje dyszenie.

Przełknęłaś głośno ślinę. Ściągnęłaś brwi i wbiłaś zaintrygowany wzrok prosto w jego twarz. Pokryta była trzydniowym zarostem, co dodawało mu męskości. Miałaś ochotę podejść i pogładzić go po policzku, jednak najpierw chciałaś się dowiedzieć co miał na myśli.

- O co ci chodzi?- wydusiłaś z siebie po chwilowej ciszy jaka między wami zapadła.

- Biegasz. Coraz więcej nocy spędzasz u Anety. Coraz mniej dajesz znać co się z tobą dzieje. Więcej pijesz.-kontynuował wcześniej zaczęty temat, badając wzrokiem zawartość lodówki.

- To źle, że wróciłam do biegania?

-Nie, skarbie, ale nie koniecznie podoba mi się reszta rzeczy jaką ci powiedziałem.

-Mateusz, po prostu ostatnio mam jakiś gorszy okres w życiu.-rozłożyłaś bezradnie ręce.- Może chciałbyś mi poprawić humor i po meczu wybierzemy się do Piekiełka?-dźgnęłaś go łokciem pod żebrami.

-Dziwne, że mieszkam z tobą, a o tym nie wiem.-rzucił oburzony, ale widząc jak przewracasz oczami dodał: - No, ale dobra. Pomińmy to. 

-Nie musisz wiedzieć o wszystkim. Jakbyś zauważył mam kogoś takiego jak Anetę.-posłałaś mu lekki uśmiech.- To jak z tym Piekiełkiem?-poruszyłaś znacząco brwiami.

-A co jak przegramy?-uniósł pytająco brew libero, śmiejąc się.

-Wtedy spędzimy inaczej czas.- otarłaś się biodrem o jego bokserki, mijając go w drodze po wodę.

-Ty wiesz co? Ja wolę tą drugą opcję!-odparł uradowany, chłonąc wzrokiem twoje pośladki wciśnięte w materiał sportowych leginsów.

-Dlaczego mnie to nie dziwi?- zaśmiałaś się, wlewając przeźroczystą ciecz do szklanki.

Masłowski usadowił się przy kuchennej wyspie i podparł głowę na ramieniu, prezentując ci swoje śnieżnobiałe uzębienie. Jego rozmarzone oczy powodowały, ze miałaś ochotę mu ulec i poddać swoje ciało jego dłoniom. Było jednak zbyt wcześnie na takie rzeczy. Poczułaś jak twoje policzki płoną. Zasiadłaś obok twojego chłopaka i obserwowałaś jak zatapia usta w białej filiżance, zachwycając się swoim ukochanym Espresso. Libero obdarował cię przelotnym spojrzeniem i musnął ustami twój policzek, oświadczając, że zaraz zasmakujesz umiejętności szefa kuchni. Roześmiałaś się na jego słowa i obserwowałaś jak przygotowuje dla ciebie jajecznicę. Błądząc wzrokiem po jego nagim torsie miałaś ochotę przebiec po nim opuszkiem palca i spojrzeć z nad wachlarzu rzęs na siatkarza, zagryzając przy tym wargi. Gdy pochłonęłaś przygotowany przez niego posiłek uległaś pokusie. Wodziłaś opuszkiem palca po zarysach jego mięśni, wbijając zęby w dolny płat wargi i patrzyłaś na niego z pod wachlarzu rzęs. Jego stalowe tęczówki zabłysnęły. Pojawił się w nich ogień, który sama wznieciłaś swoimi gestami. Odprowadził wzrokiem twój palec i uśmiechnął się cwanie. Wiedziałaś, że już nie ma odwrotu. Mateusz Masłowski został przez ciebie rozpalony do granic możliwości. Ujął w dłonie twoje pośladki, a ty zarzuciłaś dłonie na jego szyję, uśmiechając się do niego szeroko.

-Ale poczekaj, kochanie. Najpierw prysznic.-droczyłaś się z nim, przejeżdżając palcem po linii jego barku.

-Ty chyba sobie żartujesz!-oburzył się według oczekiwanego przez ciebie efektu.

-Ależ skąd! Biegałam.

Zeskoczyłaś z siatkarza i pośpiesznie zatrzasnęłaś za sobą drzwi łazienki. Parsknęłaś śmiechem, dostrzegając zawód w jego oczach i słysząc jego donośny jęk niezadowolenia. Pośpiesznie spłukałaś z siebie pot wywołany bieganiem i odziana w świeże ubrania pojawiłaś się w salonie. Wtem Mateusz z łobuzerskim uśmiechem przerzucił cię przez swoje prawe ramie i poklepał dłonią po pośladkach. Przestraszona pisnęłaś, na co on jedynie się zaśmiał.

-No to teraz możemy testować to nasze nowe łóżko.-wyszczerzył się, gdy przywarł twoje drobne ciało do miękkiej pościeli.

Odwzajemniłaś jego żarłoczny pocałunek i powędrowałaś dłońmi na jego tors, jednak on pośpiesznie chwycił je w swoje, umieszczając nad twoją głową. Zmarszczyłaś brwi, ale nie protestowałaś. Wyglądało na to, że Maślak miał już zarysy tego jak chcę przeprowadzić pierwszą namiętną chwilę w waszej sypialni. Obawiałaś się tylko czy po niej będzie w stanie w pełni poświęcić się na boisku. Refleksje na ten temat jednak szybko zostały wypędzone z twojej głowy, bowiem 22-latek pozbawił cię bluzki i poczułaś jego wargi pałaszujące twoją nagą skórę. Wyznaczał nimi szlak na twoim drobnym ciele, a tobie pozostało jedynie wzdychać głęboko na to co z tobą czynił. Dziś był jednak wyjątkowo niecierpliwy. Odnotowałaś to po jego gestach, mowie ciała. Nie dziwiło cię to. W końcu na jakiś czas zaserwowałaś mu odwyk od zbliżeń cielesnych z tobą w roli głównej. Zadarł głowę z nad twojego płaskiego brzucha i utkwił spojrzenie stalowych tęczówek głęboko w twoich oczach. Na jego ustach zabłąkał się cwany uśmiech, a chwilę później zamaszystym, gwałtownym ruchem zdarł z ciebie dżinsy wraz z koronkową bielizną i sam pozbawił się bokserek. Szaleńczy błysk rozjaśnił jego oczy, gdy pewnym, energicznym ruchem scalił wasze ciała w jedność, niczym pasującą do siebie idealnie układankę. Zawyłaś głośno zaskoczona jego posunięciem i chwyciłaś się dłońmi jego szerokich barków, po czym  odchyliłaś głowę do tyłu, czując pocałunki jakimi obsypywał twoje ciało. Wzdychałaś głośno na przemian wydając z siebie przeciągłe jęki, kiedy tempo jakie nadawał stawało się coraz większe. Błądziłaś przez chwilę dłońmi po architekturze jego torsu, czując jak przez jego kręgosłup przebiega dreszcz. Po chwili jednak cofnął twoje dłonie i przywiązał je do ramy łóżka za pomocą twojej bluzki. Popatrzyłaś na niego zdumiona, kręcąc z niedowierzaniem głową nad pragnieniem jakie go zalało i jedynie co ci pozostało to wić się pod koniuszkiem jego języka muskającym twoją skórę, na której pojawiła się gęsia skórka, co połączone z jego rytmicznym poruszaniem osiągało jego zamierzone ciele i doprowadzało cię do obłędu. Zawisł twarzą tuż nad twoja i owiewał twoje policzki ciepłym oddechem, podziwiając z satysfakcją stan w jaki cię wprowadził. Dyszałaś. Twój świszczący oddech go niebywale cieszył. Widziałaś to w jego oczach. Jego wzrok przeszyty był dzikością. Intensywność z jaką na ciebie patrzył powodowała, że kręciło ci się w głowie od nadmiaru emocji. Jego stalowe tęczówki hipnotyzowały cię. Czubkiem nosa sunął po zarysach twojej szczęki, przenosząc się sprawnie na linię twojego karku. Chwyciłaś go za włosy i przyciągnęłaś za pomocą dłoni jego twarz do swojej. Twój język toczył zacięty bój z jego. Pieściłaś nim jego podniebienie. Całowałaś go jakby to miały być wasze ostatnie tak skąpane namiętnością chwile. Twój krzyk przeszył jego gardło, a twoje dłonie mięły solidnie materiał prześcieradła. Wygięłaś się pod ciężarem jego ciała i poczułaś, że on także się napiął i skrył twarz w zagłębieniu twojej szyi, jęcząc ci do ucha.

-Gruszka mnie zabije.-sapnęłaś, spoglądając mu głęboko w oczy.

-Daj spokój.-zaśmiał się pod nosem.- Nie doceniasz moich możliwości. Dojdę do siebie do czasu meczu.-zapewnił cię, odgarniając z twojego czoła wilgotne, ciemne kosmyki.

-To było cudowne.-mruknęłaś rozanielona, prezentując mu błogi uśmiech.- Nie wiem co zrobiłeś. Czy czegoś się naoglądałeś czy jak, ale jesteś coraz lepszy.-pocałowałaś go w kącik ust.

-Po prostu tego potrzebowałem.-szepnął.- Nigdy więcej nie rób mi takiego odwyku, bo zwariuję.

Skinęłaś machinalnie głową, trwając w amoku. Nie byłaś w stanie racjonalnie myśleć po przeżyciu czegoś takiego przy boku Masłowskiego. Niemalże zasmakowałaś nieba dzięki rzeszowianinowi. Wydęłaś zawiedziona usta, gdy przeturlał się na druga połowę łóżka i runął na plecy. Przymknął powieki, starając się przywrócić świszczący oddech do miarowego. Wsparłaś głowę o jego klatkę piersiową i także zamknęłaś oczy. Kreśliłaś bliżej niesprecyzowane wzory na muskulaturze jego brzucha za pomocą opuszka palca, wsłuchując się w bicie serca libero. Jego galopada przyprawiała cię o subtelny uśmiech. Z rozchylonych ust siatkarza wydobywał się pomruk zadowolenia spowodowany twoim dotykiem. Mogłabyś trwać przy nim tak wiecznie. Przyglądać się jego przystojnej twarzy, nagiemu, wyrzeźbionemu idealnie ciału, wpatrzonym w ciebie oczom z zapartym tchem. Wiedziałaś jednak, że za kilka godzin będzie zmuszony cię opuścić.
***
Przeczesałaś opadające swobodnie na ramiona włosy i spryskałaś się ulubioną mgiełką, mając nadzieję, że on wyczuje unoszący się w powietrzu znajomy zapach. Spojrzałaś wymownie na Anetę poprawiającą twarz przy lustrze i ciągnąc ją za rękę powędrowałaś przyswojoną doskonale drogą w kierunku wejścia na halę. Szerokim uśmiechem przywitałaś się z bratem twojego chłopaka znajdującym się po przeciwnej stronie obiektu i sprawnie pokonywałaś dystans dzielący cię od pierwszego rzędu ulubionego sektora.

-Myślałam, że go nie lubisz.-mruknęła pod nosem szatynka, kiwając głową w stronę Patryka i przyglądając ci się z uniesioną brwią.

-Bo tak jest, ale nie chcę grabić sobie u przyszłych teściów i żyję z nim w zgodzie, bo jest zdolny przysporzyć mi i Matiemu kilku kłopotów. –odparłaś, przewracając oczami na myśl o sobie swojego niedoszłego szwagra.

Grabowska parsknęła głośnym śmiechem, kręcąc głową z rozbawieniem nad twoimi słowami. Po chwili dźgnęła cię pod żebrami, przypominając ci sytuację o tym jak brat libero znalazł przypadkiem w rzeczach Maślaka twoje czerwone majtki i miał zamiar donieść o tym rodzicom rodzeństwa, ale Mateusz doszedł z nim do porozumienia. Mimowolnie zachichotałaś pod nosem na przytoczoną przez nią sytuację. Miałaś nadzieję, że kiedyś zaakceptujecie siebie nawzajem, bowiem od pierwszego dnia, gdy zawitałaś w rodzinne progi Masłowskich osobnik, z którym łączyły Mateusza węzły krwi był do ciebie uprzedzony. Bił od niego wyraźny dystans, a na twarzy znajdowała się niechęć, której nie umiał ukryć. Pamiętałaś to jakby wydarzyło się to wczoraj. Później doszły cię słuchy, że Patryk próbował wybić cię z głowy Mateuszowi, gdy ten opowiedział w jaki sposób się poznaliście. Wmawiał mu wówczas, że jesteś imprezowiczką i pustą lalunią, dla której liczy się ilość wypitego alkoholu i dobra zabawa. Puściłaś to w niepamięć, ale pozostało to gdzieś wewnątrz ciebie i pełniło rolę lampki ostrzegawczej z napisem STOP DLA PATRYKA MASŁOWSKIEGO. Pokręciłaś głową, chcąc odgonić od siebie te myśli i opadłaś na miejsce podane na bilecie. Po mimo, że Masłowski zapierał się odnośnie wyposażenia cię w karnet na strefę VIP ty zaprzeczałaś stanowczo, pragnąc pozostać w jak największym cieniu i nie przywoływać uwagi jego fanek. Było to jednak ciężkie i ich pewna część rozpoznawała cię bez najmniejszego problemu. Teraz także tego doświadczyłaś, napotykając się na kilka par oczu skierowanych na twoją osobę, gdy zajęłaś miejsce w pierwszym rzędzie sektora C3.

-W ogóle jak z Tomkiem?-zagaiła twoja towarzyska z utkwionym wzrokiem w osobie Łukasza, który właśnie wparował na boisko.


-Nie odzywamy się do siebie. Puściliśmy w zapomnienie tamte wydarzenia.- wzruszyłaś ramionami.-A ty? Umówiłaś się z nim po meczu?-szturchnęłaś ja ramieniem, uśmiechając się porozumiewawczo i wskazując głową na rozgrywającego.

-Czuję, że niebawem cię odwiedzi w tym Rzeszowie.-skwitowała temat Tomka.- Co ty. Jak mu zależy to sam zaproponuje spotkanie.

-No idiotka.-zaśmiałaś się.- No, ale okay. Zobaczymy czy twoja strategia zgrywania niedostępnej podziała.

-Twoja na Tytusa podziałała jak płachta na byka.

-Przestań.

Zamilkłyście, zwracając głowy w kierunku tego samego punktu. Z głośników popłynęła charakterystyczna dla rzeszowskiego zespołu nutka, a co oznaczać mogło tylko jedno. Wyznaczonym wejściem wybiegać zaczęli zawodnicy miejscowego klubu, a ty wypatrywałaś tego jedynego numeru złożonego z dwóch cyfr, jedynki i trójki, który dla wielu uznawany był za pechowy. Jednak dla ciebie jak i zarówno Mateusza był niezwykle ważny. Uradowana klaskałaś w dłonie z promiennym uśmiechem, wpatrując się w płytę boiska, na którym zameldowali się właśnie rzeszowianie. Nie musiałaś długo czekać na moment zauważenia przez Maślaka. Brunet podszedł w kierunku kosza z piłkami, a wtedy jego stalowe tęczówki napotkały na drodze swojego wzroku twoją sylwetkę. Kąciki jego ust momentalnie sięgnęły szczytów, a oczy rozbłysnęły radośnie.

-A mówiłaś, że masz coś pilnego na uczelni…-pokręcił z niedowierzaniem głową, przeskakując przez barierki i zjawiając się przy tobie.

-Widocznie mam inne priorytety.-zadarłaś głowę i spojrzała na niego roześmiana.

-Przyszłaś.-mruknął ci do ucha, przyciągając cię do siebie.- Dziękuję.

-Podziękujesz mi jak wygracie, a teraz leć, bo Piotruś gromi mnie wzorkiem i za chwilę mnie zabije, że zabrałam mu podopiecznego.-poklepałaś go po biodrach, dając tym znak, aby zmykał.

-Chrzanić Piotrusia.- rzucił libero.

Ułożył dłonie na twoich pośladkach i przyciągnął cię za nie do siebie, aby wpić się zachłannie w twoje wargi. Oplotłaś dłońmi jego szyję i odwzajemniłaś pieszczotę, chcąc tym samym nadać mu impuls do zwycięstwa nad zespołem Kozuba. Złożyłaś jeszcze buziaka na jego policzku i mruknęłaś cicho :

-Skop tyłek Kozubkowi.

-Hej, słyszałam!-oburzyła się Aneta, kiedy wróciłaś na swoje miejsce.-Swoją drogą te trzy laski z sektora F tak rozwarły japy, że myślałam, że się udławią muchami.-szepnęła ci na ucho, a ty mimowolnie zachichotałaś pod nosem.

-Nie moja wina, że Maślak musi się afiszować z tym, że jestem jego.- burknęłaś, wzruszając ramionami.
                                                                                                                                
                                                                                                                                        ✭✭✭

                                                                                                                                         Hello! ^^
Po chwilach przy boku Tomka Blanka zatęskniła za cielesnością Matiego :D  Zobaczymy w kolejnym rozdziale jak podziała na niego ta chwila w sypialni podczas meczu haha XD Wyszło, że Blanka nie przepada za swoim przyszłym szwagrem, a Aneta chcę zobaczyć na czym stoi z Łukaszem. Jak myślicie na tej linii coś się zadzieje czy oboje nadal będą milczeć na temat swoich uczuć? W kolejnym będzie się działo :3 Proszę trzymajcie mocno kciuki za mnie we wtorek, bowiem podchodzę po raz kolejny do matury z matmy, ale jak to mówią do trzech razy sztuka :D Liczę, że tym razem się uda :P Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*

6 komentarzy:

  1. Został mi tylko ten rozdział do przeczytania, ale zmęczenie wygrywa, do jutra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż chyba do każdego z nas zakrada się monotonność. Nie występuje to tylko w związku; często mamy dość tych samych czynności, miejsc itp. No cóż Blanka zdecydowała, że lepiej będzie, jeżeli zrezygnuje na chwilę z tego samego chłopaka, który jak widać szaleje za nią. Wiesz do tej pory jak Maślak jest nieświadomy, to jeszcze można to przetrwać, ale jak się dowie, to nie wiem czy będzie chciał udusić ukochaną czy przyjaciela. Szaleństwo, jednak ja dalej czekam na więcej tego pewnego siebie Fornala, awwwww <3 Jeżeli chodzi o Anetę i Łukasza, to niech w końcu się ruszą, bo w takim tempie to do epilogu nic się nie stanie xD Jejku te powroty na blogi są ciężkie, ale stopniowo się podnoszę.

      Usuń
    2. Masz rację.
      Lekko nie będzie dla całej trójki na pewno. Trochę go tutaj jesZcze będzie 😁
      Hahah na nich już są plany 😅
      Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam 😘

      Usuń
  2. Do Blanki chyba teraz tak na poważnie dotarło, co zrobiła. A zrobiła dużo, bo zdrada mówi sama za siebie. Kurczę, no sama nie wiem, co mam sądzić o jej zachowaniu... Pobiegała i zdecydowała, że będzie się zachowywać tak, jakby ta zdrada nie miała miejsca, a przecież tak się nie da. Tym bardziej, że chcąc nie chcąc Tomek nie jest jej obojętny i będzie skazana na jego towarzystwo przez wzgląd na to, że przyjaźni się z Mateuszem. A Mateusz głupi nie jest i już zauważa, że z jego ukochaną coś się dzieje, mimo że ta go zapewnia, że wszystko jest w porządku. Cóż, nie pochwalam zachowania Blanki i tego, że już uległa Mateuszowi, jego jestem w stanie zrozumieć, bo skoro przez jakiś czas Blanka się od tego wzbraniała, to w końcu dało to o sobie znać. Ech, skomplikowana sytuacja.
    A Aneta i Łukasz... ^^ To jest naprawdę urocze haha :) Ale mogliby coś konkretnego podziałać :D
    Czekam z niecierpliwością na nowość :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona chyba nie ma innego wyjścia, by Mateusz się nie domyślił :D
      Skomplikowana, skomplikowana, ale tu się jeszcze więcej wydarzy XD
      Zobaczymy jak to z nimi będzie :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń