sobota, 18 maja 2019

Osiemnasty


   Wspierałeś się biodrami o kuchenną szafkę i wpatrywałeś tempo przed siebie, trzymając w dłoni szklankę wypełnioną sokiem pomarańczowym. Twoje myśli błądziły wokół osoby twojej ukochanej i motywu dla jakiego doprowadziła się do stanu nietrzeźwości. Nie byłeś w stanie uwierzyć, że zrobiła to tak po prostu, bez specjalnego powodu, choć tak naprawdę mogła to uczynić, bowiem miała do tego pełne prawo. Nie była ideałem. Była tylko człowiekiem, a ty czasami uznawałeś ją zbyt bardzo za nieskażonego złem anioła stąpającego przy twoim boku. Słowa przyjaciółki brunetki powodowały jednak narastający w twojej głowie mętlik. Według niej Wojciechowska tego potrzebowała, ale dlaczego? Chodziło jej o zwykłą potrzebę wyszumienia się czy może upicia się z przyczyny jakiegoś problemu? Pomasowałeś opuszkami palców pulsujące ci od natłoku interpretacji tej sytuacji skronie i zwilżyłeś wyschnięte na wiór gardło zimnym napojem. Wtem do twoich uszu dotarł odgłos kroków. Oblizałeś językiem dolną wargę i wtopiłeś wzrok stalowych tęczówek w sylwetkę dziewczyny, która nie promieniowała szczęściem jak zazwyczaj podczas każdego poranka. Mogłeś się założyć, że tuż po przebudzeniu miała ciężką głowę i problemy z opuszczeniem łóżka. Mimo to wykrzesała z siebie cząstkę energii bowiem jej drobne ciało skryte było pod materiałem twojej klubowej bluzy, a nie okryte przez  czarną, dopasowaną sukienkę, w której ułożyłeś ją na materacu późno w nocy, a raczej nad ranem. Jej twarz pokryta była pozostałościami makijażu i było od niej zbolenie. Ciemne włosy opadały na ramiona, będąc przy tym niezwykle potarganymi. Mimowolnie rozciągnąłeś kąciki ust w leniwym uśmiechu na widok twojej współlokatorki i zwróciłeś się do niej plecami, aby sięgnąć po szklankę w jednej z szafek znajdujących się nad twoją głową. Wypełniłeś ją wodą z kranu i położyłeś na wyspie, podsuwając w jej stronę Aspirynę.

-Dziękuję.-mruknęła z delikatnym uśmiechem, nagradzając cię za ten czyn pocałunkiem w policzek. –Gdzie Aneta, Mati i Łukasz?- zmarszczyła brwi.

Włożyła tabletkę do jamy ustnej i pośpiesznie upiła spory łyk przeźroczystej cieczy. Wdrapała się na wysokie krzesła i oparła głowę na ramieniu, przyglądając ci się mętnym wzrokiem. Kręciłeś głową, ubolewając nad jej stanem fizycznym po wczorajszym wypadzie do klubu.

-Aneta się zmyła rano, bo musiała wracać, a Łukasz spał u siebie w domu i przygarnął Kowalskiego.-odparłeś.- Powiedziałaś do mnie w nocy Tomek. Dlaczego?-uniosłeś pytająco brew.

-Śnił mi się.-wzruszyła ramionami.- Duńczyk dużo wypił?

-Skończył jak ty.- zaśmiałeś się.- Nie pamiętasz?

-Nie.- odparła roześmiana.- Boże, czuję się koszmarnie.-zawyła.

-Zmartwię cię, słońce.- zadarłeś na nią wzrok.- Moja mama zaprosiła nas dzisiaj na obiad. Musimy się stawić. Nie przyjmuje odmowy.-oświadczyłeś, bawiąc się palcami jej dłoni.

-Nie, Mateusz. Proszę, nie dziś!- popatrzyła na ciebie błagalnie.- Kiedy indziej.

-Musimy się stawić, bo zaraz zacznie mi mówić, że tak naprawdę cię zabiłem i trzymam twoje zwłoki w szafie.-roześmiałeś się.- Dawno cię nie widziała. Mnie z resztą też, więc pewnie chcę wypytać jak się nam żyje.

-Dobrze, że choć ciebie trzyma się humor.-poklepała cię po ramieniu, parskając śmiechem na twoje słowa.- Zjem śniadanko, wypiję kawkę i możemy się szykować.-posłała ci lekki uśmiech.- Będzie Patryś?- widziałeś tlącą się w jej oczach nadzieję, iż zaprzeczysz.

-Siadaj, ja się tym zajmę.-zatrzymałeś ją gestem dłoni, gdy poderwała się z miejsca.-Owszem.-skinąłeś głową, odpowiadając na jej pytanie.

-Chroń nas panie Boże!- wydarła się, zadzierając głowę ku górze.

Parsknąłeś śmiechem na jej słowa, kręcąc z niedowierzaniem głową. Po mimo, że twój brat nie przepadał za twoją dziewczyną, co było odwzajemnione z drugiej strony, nie zamierzałeś w to ingerować. Bawił cię sposób w jaki sobie dogryzali. Dopóki nie skakali sobie do gardeł nie zamierzałeś się w to wplątywać. Ich relacja była natomiast niewidoczna dla twoich rodziców, przy których starali się ograniczyć przedrzeźnianie do zera. W duchu nie mogłeś się już doczekać ich kolejnych słownych potyczek. Wolałeś to jednak zatrzymać dla siebie i zabrałeś się za przygotowanie śniadania dla swojej partnerki.


***

Przekręciłeś kluczyki w stacyjce i zgasiłeś silnik czarnego BMW, spoglądając wymownie na Blankę. Ta wygładziła dłońmi materiał białej koszuli, której pierwszy guzik został rozpięty, odsłaniając przy tym subtelnie niewielki obszar jej jędrnych piersi. Odpiąłeś pas i przytrzasnąłeś za sobą drzwi, aby otworzyć chwilę później te od strony pasażera. Mimowolnie zmierzyłeś wzrokiem biodra uwydatnione przez materiał jasnych dżinsów i objąłeś brunetkę w pasie, drepcząc przy jej boku w stronę wejścia do rodzinnego domu.

-Zdecydowanie przesadziłaś z tym dekoltem.- zamruczałeś jej do ucha, oczekując aż jeden z domowników przekręci zamek.

-Patryś i tak nie będzie patrzył, więc nie wiem o co się martwisz, kotku.-uśmiechnęła się do ciebie filuternie.

Zaśmiałeś się pod nosem. Zlustrowałeś ją uwodzicielskim wzrokiem i zsunąłeś dłoń z wcięcia w jej talii na jej pośladek, ściskając go solidnie. Brunetka momentalnie zwróciła głowę w twoim kierunku i skubnęła wargę zębami, patrząc na ciebie z pod firanki długich, czarnych rzęs. Nie wytrzymałeś. Zbyt bardzo cię prowokowała. Popchnąłeś ją na ścianę budynku i ujmując jej twarz w swe wielkie dłonie wpiłeś się zachłannie w jej wargi, delektując się ich aksamitnością. Miażdżyłeś jej usta bez opamiętania, czując wodzące po twoim karku opuszki palców. Twój kręgosłup atakowały dreszcze, twoje serce kołatało w klatce piersiowej, obijając się o żebra, a w nozdrzach wirował jej omamiający zapach. Ta dziewczyna wyzwalała w tobie wszelkie zmysły. Pobudzała je jak kofeina szare komórki. Oderwałeś się od niej i obserwowałeś jak pośpiesznie zerka w niewielkie lusterko, marszcząc z niezadowoleniem brwi.

-Rozmazałeś mi szminkę.-rzuciła oskarżycielsko w twoim kierunku.

-Oj, już przestań.- machnąłeś na nią dłonią. –Dobrze wiemy, że to najprzyjemniejszy sposób w jaki mogłaś się jej pozbyć. –posłałeś jej figlarny uśmiech.- A tych ciuszków pozbędziesz się tuż po tym obiedzie.-wyszeptałeś wprost do jej ucha, zahaczając koniuszkiem języka o jego płatek i muskając opuszkami palców skórę pod materiałem jej koszuli.

-Panie Masłowski, ależ pan dziś pełen pikanterii.-skwitowała ze śmiechem.

Nie odpowiedziałeś. Nie zdążyłeś, bowiem rozwarły się przed wami dębowe drzwi, a tuż za nich wyłoniła się twarz twojego brata. Ledwo co powstrzymałeś cisnący ci się na usta śmiech, gdy Blanka wywróciła oczami. Stukot jej obcasów rozniósł się echem po wnętrzu domu, gdy minęła sylwetkę rozgrywającego, a ty podążałeś tuż za nią.

-Dłużej się nie dało, szwagrze?-prychnęła.

-Byłem pod prysznicem, ale widzę, że wam to sprzyjało.-uśmiechnął się cwanie Patryk.- Gdzie się podziała twoja szminka, szwagierko? –uniósł zaintrygowany brew, wlepiając wzrok  w twarz twojej dziewczyny.

-Spytaj braciszka.-rzuciła.- Jestem w szoku, że używasz takich wynalazków jak prysznic.- udała zdumienie.

-A mnie nie dziwi, że nie możecie się odkleić od siebie  na chwilę i nawet przed domem musicie się obściskiwać.- przewrócił oczami.

-Popatrz Mati. Mieszkałeś pod jednym dachem z ninją!-zaśmiałeś się na jej słowa.

-Nie moja wina, że ty bracie tak nie możesz.-odparłeś na wcześniejsze słowa Patryka, przyciągając do siebie dziewczynę i rozkładając bezradnie ramiona.- Planujesz w ogóle dzieci?

-Kiedyś.-mruknął pod nosem starszy Masłowski.

Skinąłeś jedynie głową i wyruszyłeś za Patrykiem w kierunku kuchni. Scaliłeś palce dłoni twojej i Wojciechowskiej oraz pociągnąłeś ją za sobą. Twój brat wyjaśnił wam powód nieobecności waszych rodziców i przewrócił jedynie oczami, gdy przenieśliście się do salonu, a ty odsunąłeś przed 21-latką krzesło. Według niego nigdy nie byłeś dżentelmenem. Może i miał rację, ale Blanka zmieniła cię na lepsze, co sprawnie mu wytłumaczyłeś. Przyszedłeś z odsieczą osobie, z którą łączyły cię węzły krwi w nakrywaniu stołu, odpierając propozycje pomocy Blanki. W końcu do uszu twoich oraz pozostałej dwójki obecnej w pomieszczeniu dotarły odgłosy kroków oraz dźwięk przymykanych drzwi. Zwróciłeś twarz w owym kierunku i wzniosłeś znacznie kąciki ust na widok twarzy rodziców. Zamknąłeś starszą kobietę w swoich silnych ramionach, a ona nagrodziła cię przelotnymi pocałunkami w policzki. Twój ojciec także wykrzesał z siebie odrobinę czułości w stosunku do ciebie, a ty poklepałeś go po plecach z cichym śmiechem.

-Witaj synowo.-odezwała się z wesołością w głosie pani domu w kierunku towarzyszącej ci Wojciechowskiej.

-Mamo, nie zapędzaj się tak.-upomniał ją twój starszy brat, przewracając oczami.- Mateuszowi się do zaręczyn nie śpieszy. - ostudził jej zapał.

-Ja tam nie mam nic przeciwko by pani się tak do mnie zwracała.-obdarowała twoją rodzicielkę ciepłym uśmiechem Blanka.-Ależ nie obawiaj się, Patryk! Jak będę miała przejąć wasze nazwisko to przejmę.-puściła oczko rozgrywającemu.

-Dziecko, już myślałam, że mój syn cię poćwiartkował i wywiózł gdzieś do lasu.-oświadczyła z przejęciem pani domu.- Nigdy więcej nie odcinaj od mnie na tak długo.-pogroziła ci palcem.

Brunetka zachichotała pod nosem na słowa twojej matki i pognała wraz z nią do kuchni, aby pomóc jej dokończyć przygotowywać kremówkę, która przyszykowała z okazji waszego przybycia na obiad. Ty w międzyczasie toczyłeś konwersację z męską częścią domowników. Po kilkunastu minutach zagłębiałeś łyżkę w talerzu, rozkoszując się smakiem domowego rosołu, którego brakowało ci od czasu wyprowadzki. Zadarłeś głowę z nad naczynia i posłałeś rodzicielce pełen wdzięczności uśmiech za otrzymany posiłek. Odwzajemniła twój gest, odpowiadając ci sporym stężeniem serdeczności i rozpoczęła swoje przesłuchanie na temat życia z twoją ukochaną w centrum miasta. Rozwierałeś ust, aby udzielić odpowiedzi kobiecie, ale nagle usłyszałeś odgłos odsuniętego krzesła, a twoje szare oczy natrafiły na niemalże purpurową twarz Blanki, która podtrzymywała dłoń przy ustach. Nim się zorientowałeś, a do twoich uszu dotarł dźwięk zatrzaśniętych drzwi. Skrzywiłeś się na myśl o tym jakie przeżywa teraz katusze.

-Nie gadaj, że ją zaciążyłeś?- wytrzeszczył oczy twój brat, wlepiając w ciebie spojrzenie.

-Nie, matole.-oburknąłeś, uderzając z otwartej dłoni w czoło.- Może ja do niej zajrzę.-mruknąłeś i poderwałeś się z krzesła.

-Zostaw. Poradzi sobie.-ułożyła dłoń na twojej ręce rodzicielka.- Jesteś pewien, że na pewno nie jest w ciąży? Wiesz jesteście sami, młodzi, atrakcyjni…-rozpoczęła swój wywód.

-Mamo, proszę cię.- zaśmiałeś się, spoglądając na nią z pobłażaniem.- Jesteśmy odpowiedzialni i dorośli. –zapewniłeś ją, upijając łyk kompotu.

-Naprawdę?-splotła ramiona na piersi i wpatrywała się w ciebie powątpiewająco.- Iwona mi się chwaliła jak wparowała wam do mieszkania i nadziała się na sceny erotyczne. A raczej jak to ona określa kopulacje. Odpowiedzialni ludzie nie zamykają drzwi, synu?

-To była tylko niewinna gra wstępna w kuchni.-westchnąłeś, przewracając oczami.

-Byliście prawie nadzy.-podkreśliła.

-Zero przyzwoitości.-wzdrygnął się Patryk.- Że ci nie wstyd nosić krzyż, a potem takie rzeczy czynić? Ty bezbożniku ty! Babcia Frania to by cię raz dwa nawróciła.

-Lepiej sprawdzę co z Blanką.-oświadczyłeś i ulotniłeś się od stołu.

Odetchnąłeś z ulgą, gdy oparłeś plecy o wewnętrzną część drzwi łazienki. Wojciechowska spoczywała naprzeciwko ciebie, a odcień jej twarz niemalże stapiał się z tym widniejącym na płytkach. Oddychała płytko z przymkniętymi powiekami i siedziała pod ścianą z nogami podwiniętymi pod brodę, która oplotła ramionami. Taksowałeś ją zmartwionym wzrokiem, zarzucając sobie, że przecież mogłeś wczoraj powstrzymać tą lawinę alkoholu jaka osunęła się po ściance jej gardła. Przykucnąłeś przy niej i pogładziłeś opuszkiem kciuka jej blady policzek, przywołując tym samym spojrzenie jej miodowych tęczówek.

-Jak się czujesz?-wychrypiałeś, sunąc wzrokiem po jej twarzy.

-Bywało lepiej.-uśmiechnęła się blado.- Mogę tam wrócić, ale nie ma ochoty oglądać tej mendy, która zarzuca nam brak przyzwoitości.-roześmiałeś się na jej słowa.

-A ja mam pewien plan.

Utkwiła w tobie spojrzenie miodowych tęczówek, aby dowiedzieć się więcej. Jednak ty milcząc pociągnąłeś ją za rękę i wyprowadziłeś z pomieszczenia. Przystanąłeś przy schodach i znienacka wzniosłeś drobne ciało brunetki w swoich silnych ramionach. Ta zapiszczała donośnie nieprzygotowana na twoje posuniecie i instynktownie oplotła dłońmi twoją szyję, przylegając do ciebie szczelniej.

-Patryk, braciszku! Skoro już wyjechałeś z tematem dzieciaczków to…-oznajmiłeś i rozpocząłeś wspinaczkę po schodach na piętro, gdzie znajdował się twój stary pokój.

Wojciechowska zanosiła się błogim śmiechem, odczytując idealnie twoją strategie i spoglądając na podirytowanego blondyna. Twoi rodzice natomiast przyglądali się tej sytuacji zmroczeni, ale także jednocześnie rozbawieni. Z pomocą łokcia rozwarłeś przed wami drzwi twojego starego lokum i zamknąłeś je zamaszystym kopniakiem. Tak naprawdę nie miałeś zamiaru wziąć w obroty swojej dziewczyny, bowiem jej samopoczucie pozostawiało wiele do życzenia. Chciałeś jedynie pozwolić jej całkowicie dojść do siebie po zakraplanej dużą ilością alkoholu nocy. Łaknąłeś także utrzeć nosa starszemu bratu, aby odrobinę poprawić jej humor. Jak się po chwili okazało udało ci się to bowiem, gdy opuszczałeś sylwetkę 21-latki na miękki materac do środka twoich czterech ścian wparował starszy z rodzeństwa Masłowski. Zwróciłeś momentalnie głowę w jego kierunku i oczekiwałeś dalszego przebiegu wydarzeń.

-A kysz grzeszniku.-wypowiedział po czym zamoczył kropidło w szklance z przeźroczystą cieczą i sprawnym ruchem skropił cię.

-Czy ciebie do reszty pojebało?!-wrzasnąłeś, zdając sobie sprawę, że bezbarwny płyn to zapewne woda święcona i mierząc go pełnym politowania wzrokiem.

 ✭✭✭


                                                                                                                                    Hello! ^^

Tym razem weekend  witamy pełnym humoru i błogości rozdziałem :D Mam nadzieję, że relacje Patryka i Blanki przypadły Wam do  gustu, bo chciałam drobnego urozmajcenia, skoro Wojciechowska dobrze się dogaduje z kumplami Mateusza to by z braciszkiem miała nieco pod górkę ^^ Mamuśka jak zawsze znajdzie coś do czego można się przyczepić xD Ostatnia akcja rozdziału to mój ulubiony fragment haha :D Wasz także? :D Ogólnie mówiąc jestem zadowolona z tego rozdziału ;3 Całuję i do zobaczenia w piątek! ;*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz