sobota, 25 maja 2019

Dziewiętnasty


  Pokręciłaś głową z niedowierzaniem nad postawą libero, który pognał do samochodu, pozostawiając na podłodze w salonie torbę treningową. Narzuciłaś na ramie pasek od niej i spryskałaś się ulubioną perfumą, przymykając za sobą drzwi mieszkania. Twarz bruneta momentalnie rozświetlił promienny uśmiech, gdy znalazłaś się w zasięgu jego wzroku z jego własnością. Odtworzyłaś tylne drzwi i ułożyłaś torbę na siedzeniu, aby po chwili zameldować się na miejscu pasażera obok fotelu kierowcy i wymienić z rzeszowianinem porozumiewawcze spojrzenie. Salwy twojego śmiechu przecinały mistyczną cisze wypełniająca wnętrze samochodu. Podziwiałaś chłopaka, który zwinnie manewrował pomiędzy autami, którymi zastawiony był parking przed waszym blokiem i włączył się do ruchu ulicznego. Lawirował pomiędzy sznurami samochodów, zerkając co jakiś czas na twoją twarz. Po powrocie od jego rodziców posadził cię sobie na udach i westchnął głośno, wypytując cię o motyw twojego upicia w Piekiełku. Jego troskliwy wzrok roztapiał twoje serce, które kochając go potrafiło mocniej zabić na widok jego najlepszego przyjaciela pozbawionego koszulki. Wmawiałaś mu wówczas, że uczyniłaś to bez większego powodu, aby się po prostu wyluzować, ale na początku odpierał twoje słowa, kręcąc uparcie głową. W końcu jednak ci uwierzył, a ty dziękowałaś w duchu za to, że nie wychwycił, iż od spotkania z Fornalem przed klubem często zdarzało ci się odpłynąć myślami gdzieś z dala od niego, po mimo, że spoczywałaś tuż obok niego. Zachichotałaś pod nosem, gdy oczekując na zmianę oświetlenia bębnił palcami do rytmu piosenki w skórzaną powierzchnię kierownicy i wcielił się w Pawła Domagałę, odśpiewującego swój hit. Nachyliłaś się nad fotelem kierowcy i musnęłaś jego pokryty kilkudniowym zarostem policzek, żegnając się z nim na dobre dwie może trzy godziny. Gdy ułożyłaś dłoń na klamce i miałaś już opuścić czarne BMW on owinął smukłe palce wokół twojego nadgarstka, przyciągając cię do siebie zamaszystym ruchem. Wyciskał na twoich miękkich wargach żarłoczne pocałunki, wodząc opuszkiem palca po linii twojej szczęki. Oderwałaś się od niego zdyszana i posłałaś mu psotny uśmiech, zamykając za sobą drzwi.  Przekroczyłaś próg jednego z rzeszowskich lokali i niemalże od razu rzuciła ci się w oczy postać szatynki, która wspierała się plecami o siedzenie usytuowane obok okna. Zsunęłaś z ramion kurtkę i położyłaś ją obok siebie, opadając na wolne obok dziewczyny miejsce.

-Po co ty to zrobiłaś, Blanka? Hmmm…-odezwała się Grabowska, przyglądając ci się z niezrozumieniem.

Wiedziałaś o czym mówiła. Westchnęłaś głośno, zdając sobie sprawę z tego, że Aneta zauważyła twoje czułe pożegnanie z 22-latkiem i ubolewała nad tym jak mogłaś niszczyć tak żarłoczną relacje. Nie miałaś zamiaru odpowiadać na jej pytanie, bowiem sama nie rozumiałaś motywu swojego działania. Skinęłaś głową w geście podziękowania w stronę kelnerki, która postawiła przed tobą wysoką szklankę i kolistymi ruchami mieszałaś trójwarstwowy napój.

-Waniliowe Latte.-oświadczyła z delikatnym uśmiechem 21-latka, przywołując ci pewne wspomnienie.-I po co ja cię nakłaniałam do przeprowadzki do Rzeszowa? Teraz muszę kursować z Krakowa na Podkarpacie.-sapnęła, krzywiąc się i mieszając swoją kawę.

-Pamiętałaś.-szepnęłaś z radością malująca się w twoich miodowych oczach.- Za to ja nie narzekam na marzniecie w nocy.- zachichotałaś.

Zatopiłaś wargi w ciepłej cieczy, delektując się jej wyrazistym, ale zarazem delikatnym posmakiem, który docierał coraz wyraźniej do twoich kubków smakowych. Jego przyjemny aromat otulił twoje nozdrza, przywołując ten jesienny klimat, gdy smakowałaś go po raz pierwszy. Przymknęłaś powieki i mimowolnie teleportowałaś się do września dwa tysiące osiemnastego roku. Kuliłaś się wtedy na kanapie w krakowskim mieszkaniu szatynki i zapierałaś, że nie wyjdziesz z salonu dopóki Masłowski nie opuści granic dawnej stolicy Polski. Aneta przygotowała ci wtedy waniliowe Latte, abyś się odprężyła i odpędziła od siebie choć na moment obawy dotyczące pierwszej randki z brunetem. Histeryzowałaś wtedy, że wytknie ci wasze pierwsze spotkanie i uzna, że zachowałaś się jak skończona idiotka, a nawet bałaś się, że znowu cię sprowokuje do obsypania go siarczystymi przekleństwami i całe spotkanie szlag trafi. Mimo nerwów Grabowskiej jakoś udało się wykopać cię z mieszkania, co jak się później okazało było odpowiednim krokiem, bowiem przez najbliżej kilka dni rozwodziłaś się na tym jakie wrażenie wywarł na tobie Mateusz, porywając cię na rejs statkiem na terenie krakowskiej ziemi.

-Takiej to dobrze.-skwitowała twoja przyjaciółka.- Jednak do rzeczy… W jakiej sprawie mnie tutaj ściągnęłaś?- wbiła w ciebie uważne spojrzenie.

-Chciałam pojechać na mecz Fornala i z nim pogadać.-mruknęłaś ze spuszczoną głową, czując się jak dziecko, które coś przeskrobało. –Mogłabyś mnie kryć?

-Blanka, do cholery. –warknęła podirytowana szatynka. – Zdajesz sobie sprawę, że na meczach są kamery i pokazują kibiców? To raz, a dwa nie upieczesz dwóch pieczeni na jednym ogniu.-tłumaczyła ci zawzięcie.

-Zapewniam cię, że on nie będzie oglądał.-odparłaś lekko sfrustrowana jej reakcją na twoją prośbę.- Ja tylko chcę to wyjaśnić. Aneta, ja spierdoliłam z pod tego klubu po tym jak mi powiedział, że mnie kocha. Nie sądzisz, że zasługuje na wyjaśnienia?

-Sądzę, że zaliczycie kolejny szybki numerek i to pod nosem Kochanowskiego i Droszyńskiego.-mruknęła pod nosem. – Brawo za kreatywność, Blanko. –posłała ci wredny uśmieszek.

-Ochłoń.-rzuciłaś stanowczo, łapiąc ją za ramie.- Będziemy tylko rozmawiać.- podkreśliłaś ostatnie słowo. –Po za tym to nie był numerek. To było coś…-próbowałaś odnaleźć odpowiednie określenie, ale zbyt bardzo się rozmarzyłaś.

-Boże, ty się w nim zakochałaś.-szepnęła oniemiała szatynka.

-Co?!-wrzasnęłaś, odkładając raptownie naczynie z napojem na stolik.

-Zakochałaś się w Tomku.-powtórzyła, wpatrując się w ciebie z przerażeniem.


***

Pustym wzrokiem wpatrywałaś się w przednią szybę samochodu Anety, analizując w głowie strukturę swoich zachowań w obecności młodego przyjmującego. Słowa szatynki dudniły ci w głowie, siejąc spustoszenie w twoim umyśle. Jednak nie mogłaś kochać dwóch osób jednocześnie. Na zbyt krótkim dystansie czasu znałaś Fornala, by móc się w nim zakochać.  Nie można było tego powiedzieć o Masłowskim, bowiem we wrześniu wybiło wam równe dwanaście miesięcy znajomości. Przez ten okres czasu byłaś świadkiem wszystkich jego zachowań i w pełni pokochałaś go za całokształt. Po mimo, że wielokrotnie ludzie darzyli was ciekawskimi spojrzeniami głownie właśnie z powodu jego dziwnych reakcji na różnorakie bodźce to ty ubóstwiałaś w nim tą nutkę zwariowania i nieprzewidywalności. Przyciągała cię do niego jak magnes, a w połączeniu z jego atrakcyjnym wyglądem oraz urokiem osobistym tworzyła mieszankę wybuchową i jakże intrygującą. Pogrążona we własnych myślach nawet nie zauważyłaś, gdy Grabowska zaparkowała pod obiektem sportowym. W ramach wdzięczności zaserwowałaś jej przytulenie i obiecałaś skontaktować się z nią, gdy odbędziesz już rozmowę z Tomkiem. Dziewczyna poruszyła znacząco brwiami, zaznaczając, abyś się nie śpieszyła, a ty jedynie roześmiałaś się na głos, zatrzaskując za sobą drzwi. Zaczerpnęłaś dużej ilości powietrza do płuc, po czym wypuściłaś je sprawnie i wparowałaś do wnętrza budynku. Podążałaś za odgłosem donośnej muzyki oraz wiwatem kibiców, którzy zapewne w ten sposób witali na parkiecie zawodników, którzy zameldowali się tam, aby odpowiednio przygotować się do spotkania rozpoczynającego się dokładnie za 60 minut. Chwyciłaś w dłoń bilet i ukazałaś go odpowiedniej osoby. Rozdziawiłaś usta, omiatając wzrokiem sporej wielkości halę i wędrując nim po kibicach, którzy już tak wcześnie wypełniali licznie trybuny. Gdy szok minął stawiłaś się w odpowiednim miejscu i opadłaś na chłodną powierzchnie krzesełka, pozbywając się kurtki oraz komina ciasno przylegającego do twojej szyi. Oczarowana klimatem panującym w tym miejscu śledziłaś uważnie rozgrzewających się zawodników stołecznego klubu oraz przeciwnika, którym dzisiaj okazała się drużyna z Jastrzębia Zdrój. Parsknęłaś głośnym śmiechem, gdy zauważyłaś zdezorientowanie malujące się na twarzy środkowego w szeregach bełchatowian. Rozciągnęłaś usta w szerokim uśmiechu i pomachałaś do niego roześmiana. Ten odpowiedział ci machnięciem koniuszkami palców, udając modelkę, co zwiększyło twoje rozbawienie. Nim jednak spostrzegłaś  a zmagania na parkiecie zostały zapoczątkowane. Kąciki twoich ust drgnęły znacznie, gdy zawodnik z numerem 19 na koszulce otrzymał idealnie dobraną pod niego piłkę i wzbił się nad boisko, kończąc dynamicznym atakiem z szóstej strefy pierwszą partię. Uradowany napiął całe swoje ciało i przybił piątki z graczami znajdującymi się na parkiecie. Chwycił w dłoń plastikową butelkę i przywarł wargami do jej gwintu, zwilżając suche gardło i przechodząc na przeciwną stronę boiska. Zmierzył śnieżnobiałym ręcznikiem wilgotne odrobinę włosy i powrócił na parkiet. Cieszyłaś się, że nie odnotował twojej obecności na widowni, bowiem mogło by go to rozproszyć. Podrygiwałaś stopą do rytmu energicznej piosenki, oczekując wznowienia meczu. Po chwili ściskałaś mocno kciuki, wpatrując się z napięciem w płytę boiska. Zachichotałaś pod nosem na Kochanowskiego, który chwycił za ramiona  bruneta i przewrócił oczami nad zbyt dużym wybuchem złości przyjmującego. Przywołał go do porządku i już po chwili wrzeszczał na całe gardło, uderzając się torsem o klatkę piersiową przyjaciela po skutecznej akcji. Od tego momentu Tomek jakby dostał impuls do działania i wygrywał wszelkie pojedynki z blokiem jastrzębian. Z podziwem sunęłaś wzrokiem za jego sylwetką, gdy wyłaniał się zza sylwetek kolegów i plasował piłkę w parkiecie przeciwnika z pipe’a z ogromną siłą.  Uradowana zaklaskałaś w dłonie, piszcząc na całe gardło, gdy Artur odrzucił mocnym serwisem przyjmującego rywali i zakończył tym samym kolejną partię na korzyść bełchatowian. Wraz z klubem kibica miejscowej drużyny zdzierałaś gardło w trzeciej odsłonie meczu, bowiem procent skuteczności w ataku miejscowych spadł drastycznie. Zacisnęłaś mocno kciuki, nie zwracając uwagi na niebezpiecznie blednące knykcie i wtopiłaś spojrzenie miodowych tęczówek w sylwetkę Kochanowskiego widniejącą za linią dziewiątego metra. Dwadzieścia trzy do dziewiętnastu dla ekipy z Jastrzębia Zdroju. Twoje nerwy sięgały zenitu, ale wierzyłaś, że pszczoły odwrócą losy tego seta. Kuba uderzył w żółto-błękitną Mikasę, która runęła pomiędzy dwójką przyjmujących wpatrzonych w siebie z pretensją widoczną na twarzy. Wraz z bełchatowskimi siatkarzami krzyknęłaś wypełniona euforią, obserwując jak Kochan szczerzy się w kierunku Tomka. Kolejne dwie zagrywki także nie zostały odebrane przez gości. 23:22 widniało na tablicy wynikowej w bełchatowskiej Energii. Tym razem serwis środkowego zahaczył o górną taśmę siatki, co ujęło na prędkości lotu piłki dzięki czemu przeciwnik w końcu przyjął i mógł rozegrać akcje. Przypatrywałaś się jak Szalpuk wyciągnął się w przyjęciu, dostarczając piłkę do Łomacza, który przerzucił ją na lewe skrzydło. Tytus kiwnął sprytnie za blok, odprowadzając wzrokiem piłkę aż do miejsca upadku. 23:23. Bohaterem kolejnych dwóch akcji był Mariusz Wlazły, który atakiem po prostej ukończył spotkanie. Adrenalina przeszyła twoją drobną sylwetkę na wylot, przysłaniając na chwilę myśl o czekającej cię rozmowie. Wreszcie mogłaś dać upust swoim emocjom, nie martwiąc się o reakcję otoczenia oraz o złośliwe komentarze z jego strony. Mateusz zawsze szydził z twojej miłości do bełchatowskiej drużyny. Uważał, że kibicujesz jemu największemu wrogowi. Dlatego też nie zbyt często zdarzało ci się dać wyraz swojemu zadowoleniu po udanej akcji czy spotkaniu. Często też droczył się z tobą i sprzątał pilot ze stolika, abyś nie mogła odpalić telewizora. Podziękowałaś wraz z kibicami obfitymi oklaskami drużynie i podeszłaś do band reklamowych, żywiąc nadzieję, że Kochanowski czy Fornal cię dostrzegą, dzięki czemu będziesz mogła się do nich trochę zbliżyć. Tomek uderzył swoją dłonią o twoją, przybijając piątkę. Zagryzłaś policzki od wewnątrz, aby nie wybuchnąć mu śmiechem w twarz, gdy nagle zmarszczył brwi i cofnął się.

-Blanka!-wykrzyknął tonem głosu przeszytym radością.-Jejku, chciało ci się tutaj tyle tłuc?- roześmiał się.

Momentalnie nachylił się na żelazną barierką i powolnym ruchem musnął twój policzek w geście przywitania. Skwitowałaś to nikłym uśmiechem i obserwowałaś narastającą wokół jego oczu pajęczynę zmarszczek spowodowaną rozmiarem jego uśmiechu, który z każdą chwilą przybierał na sile. Jego siwo błękitne tęczówki taksowały cię przeszywającym spojrzeniem. Twoje drobne ciało co rusz nawiedzał dreszcz. Wplótł smukłe palce w ciemne, gęste włosy, czochrając je, aby nadać im odrobiny życia. Zagryzłaś wargę i dopiero po chwili zdałaś sobie sprawę, że zrobiłaś to mimowolnie.

-Cześć.-wykrztusiłaś z siebie w końcu.-Przyjechałam pogadać.-oświadczyłaś, bawiąc się palcami i unikając jego wzroku.

-Chodźmy stąd.-chwycił cię za dłoń i pociągnął kawałek dalej.

Przystanął naprzeciw ciebie, splatając ramiona na klatce piersiowej. Jego ciepły oddech owiewał twoje policzki, owocując gęsią skórką na całym twoim ciele. Nie pojmowałaś dlaczego przyjmujący działała na ciebie w taki sposób. Z jednej strony było to uciążliwe i deprymujące, z drugiej natomiast przyjemne. Odprowadzałaś wzrokiem kropelki potu, którymi ociekało jego czoło, siląc się na wymyślenie sensowej wypowiedzi.

-Tomek, zakończmy to za nim ktoś ucierpi. –wypowiedziałaś, spoglądając na niego błagalnie.

-Za późno. Ja już ucierpiałem.-szepnął siatkarz, zaciskając dłonie w pięści, a w jego oczach dostrzegłaś szklące się łzy.- Przecież najlepiej udawać, że nic się nie wydarzyło. Masz rację. Nic takiego. Tylko się w tobie zakochałem, ale co to takiego jest. Nawet nie raczyłaś mi na to odpowiedzieć. –warknął, zaciskając usta w kreskę.

-A co miałam ci powiedzieć? Że to chujowa sytuacja? –podniosłaś ton głosu, gromiąc go spojrzeniem.-Przecież dobrze o tym wiesz. Kocham Mateusza, rozumiesz?! Nie chcę rujnować mu, sobie życia.

-Ależ oczywiście, że rozumiem.-odparł z delikatnym uśmiechem.-Dobrze ci się bawiło moim kosztem?!-syknął przez zaciśnięte zęby wprost w twoją twarz.


***

Przymknąłeś powieki, a twoje ciało ogarnęła błogość. Rozkoszowałeś się czuciem pod plecami miękkiego materaca po podróży do Zawiercia i przylgnąłeś policzkiem do aksamitnego materiału poduszki. Czułeś, że od snu dzieli cię cienka granica. Wtem do twoich uszu dotarł dźwięk zatrzaśnięcia drzwi. Westchnąłeś głośno, wznosząc powieki ku górze i ujrzałeś przed sobą twarz Lemańskiego. Przeniosłeś ciężar ciała na łokcie i podniosłeś się do pozycji siedzącej, spoglądając na środkowego z fałszywym uśmiechem:

-Czego Bartuś chcesz?

-Oglądałem właśnie mecz Skry z Jastrzębiem i patrz kogo wypatrzyłem na trybunach.-mówił rozemocjonowany, wskazując dłonią na ekran laptopa.

-Ja rozumiem, że masz słabość do kobiet, ale do cholery chcę spać i nie interesują mnie te twoje zajebiste dupy!- zbeształeś go, dając wyraz swojej frustracji.

-Maślak, kurwa! Każe ci tylko spojrzeć.- wywrócił oczami Lemański.

Wykonałeś posłusznie jego polecenie i wbiłeś stalowe tęczówki w obraz wyświetlany na komputerze. Momentalnie poprawiłeś się na łóżku i przejąłeś laptop od kolegi, układając go na kolanach, aby lepiej widzieć. Zastygłeś, gdy kamera najechała swoim obiektywem na niską sylwetkę brunetki, która przystawała obok barierki, a tuż przy jej boku po chwili pojawił się przyjmujący, który wyraźnie rozpromienił się na twarzy na jej widok. Po chwili już muskał wargami jej policzek. Oddałeś sprzęt właścicielowi i pośpiesznie chwyciłeś w dłoń duże słuchawki wraz z telefonem. Minąłeś sylwetkę środkowego bez słowa i używając wszelkich pokładów swojej siły trzasnąłeś drzwiami, pozostawiając osłupiałego Bartka w pokoju.


 ✭✭✭

Hello! ^^
Ostatnio było zabawnie, ale na długo być nie mogło :D  Blanka nie  próżnuje i  wyjaśnia niezręczną sytuację z Fornalem, jednak chyba nie wszystko poszło po jej myśli. Sądzicie, że Tomek odpowiednio zareagował na słowa dziewczyny? Mateuszowi chyba nie przypadła do gustu  wycieczka Blanki do Bełchatowa, ale cóż.. Pożyjemy, zobaczymy :D  Napisałam kilka części na zapas  tej historii i prawdopodobnie losy tej trójki rozciągnę do około 30 części ;)  Mam nadzieję, że zarówno ja jak i Wy nie chcecie się z nimi rozstawać za szybko, haha :D Pozdrawiam  z zapaleniem oskrzeli i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Jutro kadra Kochane! <3

4 komentarze:

  1. Ehhh Blanka to już za daleko poszło, aby nikogo nie ranić. Mogłabyś takie słowa powiedzieć, gdybyś nie poszła do łóżka z Fornalem. A tak chłopak naprawdę mógł źle odebrać te sygnały i być może czekał na rozstanie Blanki z Mateuszem, a ona teraz mu mówi, że kocha tylko jego przyjaciela. Smutno mi bardzo, przecież to serduszko boli. Znajdź mu kogoś, aby się na niej odebrał, bo coś czuję, że naważyła piwa, a nie będzie chciała go wypić. I teraz jeszcze czekają ją pretensje ukochanego. Co innego jechać na mecz, a co innego witać się z taką radością z Tomkiem. Przepraszam za nieobecność pod poprzednim, ale dużo się dzieje, aż za dużo. Może dasz szybciej rozdział? Będę na pewno jak coś i życzę dużo zdrówka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narobiła nadziei, a teraz je brutalnie odebrała, ale czy to jej ostatnie słowa? Się okaże.
      Starcie z Mateuszem na pewno nie będzie łatwe, bo jak mówisz co innego jechać a co innego witać się z taką radością, choć to Tytus ją powitał tak wesoło, ona go niekoniecznie :D
      Na Twoją prośbę zawsze :3
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Aneta jednak uległa i dała się namówić na krycie Blanki. Przyjaciółka niezbyt pochwala jej zachowanie, czemu się nie dziwię. Wydaje mi się, że Blanka utknęła i sama nie wie, co robić. Mówi i przekonuje Anetę i samą siebie, że kocha Mateusza, a jednak nie potrafi przestać myśleć o Tomku. Zjawiła się na jego meczu, kibicowała, a później odważyła się na rozmowę o wyznaniu chłopaka. Cała ta sytuacja zaszła za daleko i ktoś będzie musiał cierpieć. Teraz cierpi Tomek po usłyszeniu tych słów od Blanki... Gdyby Blanka tak naprawdę kochała Mateusza, nie zdradziłaby go. Takie jest przynajmniej moje zdanie, dlatego nie dziwi mnie reakcja Fornala. Ugh, skomplikowane to wszystko. I kurczę Blanka naprawdę myślała, że nie wyda się jej wyjazd na mecz? Mateusz się wściekł i pytanie, co teraz zamierza zrobić?
    Czekam z niecierpliwością na nowość i przepraszam za brak odzewu pod dwoma poprzednimi rozdziałami!
    Pozdrawiam i weeeny! ;*
    I zdrowia! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obaj się w pewien sposób dla niej ważni, co nie raz jeszcze pokaże :D
      W jej życiu czegoś wyraźnie zabrakło, co było owocem zdrady dokonanej z najlepszym przyjacielem Mateusza :P
      Chciała być przebiegła, ale coś ewidentnie poszło nie tak :D
      Dowiesz się we wtorek :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń