Pokręciłaś głową z
niedowierzaniem nad postawą libero, który pognał do samochodu, pozostawiając na
podłodze w salonie torbę treningową. Narzuciłaś na ramie pasek od niej i
spryskałaś się ulubioną perfumą, przymykając za sobą drzwi mieszkania. Twarz
bruneta momentalnie rozświetlił promienny uśmiech, gdy znalazłaś się w zasięgu
jego wzroku z jego własnością. Odtworzyłaś tylne drzwi i ułożyłaś torbę na
siedzeniu, aby po chwili zameldować się na miejscu pasażera obok fotelu
kierowcy i wymienić z rzeszowianinem porozumiewawcze spojrzenie. Salwy twojego
śmiechu przecinały mistyczną cisze wypełniająca wnętrze samochodu. Podziwiałaś
chłopaka, który zwinnie manewrował pomiędzy autami, którymi zastawiony był
parking przed waszym blokiem i włączył się do ruchu ulicznego. Lawirował
pomiędzy sznurami samochodów, zerkając co jakiś czas na twoją twarz. Po
powrocie od jego rodziców posadził cię sobie na udach i westchnął głośno,
wypytując cię o motyw twojego upicia w Piekiełku. Jego troskliwy wzrok
roztapiał twoje serce, które kochając go potrafiło mocniej zabić na widok jego
najlepszego przyjaciela pozbawionego koszulki. Wmawiałaś mu wówczas, że
uczyniłaś to bez większego powodu, aby się po prostu wyluzować, ale na początku
odpierał twoje słowa, kręcąc uparcie głową. W końcu jednak ci uwierzył, a ty
dziękowałaś w duchu za to, że nie wychwycił, iż od spotkania z Fornalem przed
klubem często zdarzało ci się odpłynąć myślami gdzieś z dala od niego, po mimo,
że spoczywałaś tuż obok niego. Zachichotałaś pod nosem, gdy oczekując na zmianę
oświetlenia bębnił palcami do rytmu piosenki w skórzaną powierzchnię kierownicy
i wcielił się w Pawła Domagałę, odśpiewującego swój hit. Nachyliłaś się nad
fotelem kierowcy i musnęłaś jego pokryty kilkudniowym zarostem policzek,
żegnając się z nim na dobre dwie może trzy godziny. Gdy ułożyłaś dłoń na klamce
i miałaś już opuścić czarne BMW on owinął smukłe palce wokół twojego
nadgarstka, przyciągając cię do siebie zamaszystym ruchem. Wyciskał na twoich
miękkich wargach żarłoczne pocałunki, wodząc opuszkiem palca po linii twojej
szczęki. Oderwałaś się od niego zdyszana i posłałaś mu psotny uśmiech,
zamykając za sobą drzwi. Przekroczyłaś
próg jednego z rzeszowskich lokali i niemalże od razu rzuciła ci się w oczy
postać szatynki, która wspierała się plecami o siedzenie usytuowane obok okna.
Zsunęłaś z ramion kurtkę i położyłaś ją obok siebie, opadając na wolne obok
dziewczyny miejsce.
-Po co ty to zrobiłaś, Blanka?
Hmmm…-odezwała się Grabowska, przyglądając ci się z niezrozumieniem.
Wiedziałaś o czym mówiła.
Westchnęłaś głośno, zdając sobie sprawę z tego, że Aneta zauważyła twoje czułe
pożegnanie z 22-latkiem i ubolewała nad tym jak mogłaś niszczyć tak żarłoczną
relacje. Nie miałaś zamiaru odpowiadać na jej pytanie, bowiem sama nie
rozumiałaś motywu swojego działania. Skinęłaś głową w geście podziękowania w
stronę kelnerki, która postawiła przed tobą wysoką szklankę i kolistymi ruchami
mieszałaś trójwarstwowy napój.
-Waniliowe Latte.-oświadczyła z
delikatnym uśmiechem 21-latka, przywołując ci pewne wspomnienie.-I po co ja cię
nakłaniałam do przeprowadzki do Rzeszowa? Teraz muszę kursować z Krakowa na
Podkarpacie.-sapnęła, krzywiąc się i mieszając swoją kawę.
-Pamiętałaś.-szepnęłaś z radością
malująca się w twoich miodowych oczach.- Za to ja nie narzekam na marzniecie w
nocy.- zachichotałaś.
Zatopiłaś wargi w ciepłej cieczy,
delektując się jej wyrazistym, ale zarazem delikatnym posmakiem, który docierał
coraz wyraźniej do twoich kubków smakowych. Jego przyjemny aromat otulił twoje
nozdrza, przywołując ten jesienny klimat, gdy smakowałaś go po raz pierwszy. Przymknęłaś
powieki i mimowolnie teleportowałaś się do września dwa tysiące osiemnastego
roku. Kuliłaś się wtedy na kanapie w krakowskim mieszkaniu szatynki i
zapierałaś, że nie wyjdziesz z salonu dopóki Masłowski nie opuści granic dawnej
stolicy Polski. Aneta przygotowała ci wtedy waniliowe Latte, abyś się odprężyła
i odpędziła od siebie choć na moment obawy dotyczące pierwszej randki z
brunetem. Histeryzowałaś wtedy, że wytknie ci wasze pierwsze spotkanie i uzna,
że zachowałaś się jak skończona idiotka, a nawet bałaś się, że znowu cię
sprowokuje do obsypania go siarczystymi przekleństwami i całe spotkanie szlag
trafi. Mimo nerwów Grabowskiej jakoś udało się wykopać cię z mieszkania, co jak
się później okazało było odpowiednim krokiem, bowiem przez najbliżej kilka dni
rozwodziłaś się na tym jakie wrażenie wywarł na tobie Mateusz, porywając cię na
rejs statkiem na terenie krakowskiej ziemi.
-Takiej to dobrze.-skwitowała
twoja przyjaciółka.- Jednak do rzeczy… W jakiej sprawie mnie tutaj ściągnęłaś?-
wbiła w ciebie uważne spojrzenie.
-Chciałam pojechać na mecz
Fornala i z nim pogadać.-mruknęłaś ze spuszczoną głową, czując się jak dziecko,
które coś przeskrobało. –Mogłabyś mnie kryć?
-Blanka, do cholery. –warknęła
podirytowana szatynka. – Zdajesz sobie sprawę, że na meczach są kamery i
pokazują kibiców? To raz, a dwa nie upieczesz dwóch pieczeni na jednym ogniu.-tłumaczyła
ci zawzięcie.
-Zapewniam cię, że on nie będzie
oglądał.-odparłaś lekko sfrustrowana jej reakcją na twoją prośbę.- Ja tylko
chcę to wyjaśnić. Aneta, ja spierdoliłam z pod tego klubu po tym jak mi
powiedział, że mnie kocha. Nie sądzisz, że zasługuje na wyjaśnienia?
-Sądzę, że zaliczycie kolejny szybki
numerek i to pod nosem Kochanowskiego i Droszyńskiego.-mruknęła pod nosem. –
Brawo za kreatywność, Blanko. –posłała ci wredny uśmieszek.
-Ochłoń.-rzuciłaś stanowczo,
łapiąc ją za ramie.- Będziemy tylko rozmawiać.- podkreśliłaś ostatnie słowo.
–Po za tym to nie był numerek. To było coś…-próbowałaś odnaleźć odpowiednie
określenie, ale zbyt bardzo się rozmarzyłaś.
-Boże, ty się w nim
zakochałaś.-szepnęła oniemiała szatynka.
-Co?!-wrzasnęłaś, odkładając
raptownie naczynie z napojem na stolik.
-Zakochałaś się w
Tomku.-powtórzyła, wpatrując się w ciebie z przerażeniem.
***
Pustym wzrokiem wpatrywałaś się w
przednią szybę samochodu Anety, analizując w głowie strukturę swoich zachowań w
obecności młodego przyjmującego. Słowa szatynki dudniły ci w głowie, siejąc
spustoszenie w twoim umyśle. Jednak nie mogłaś kochać dwóch osób jednocześnie.
Na zbyt krótkim dystansie czasu znałaś Fornala, by móc się w nim zakochać. Nie można było tego powiedzieć o Masłowskim,
bowiem we wrześniu wybiło wam równe dwanaście miesięcy znajomości. Przez ten
okres czasu byłaś świadkiem wszystkich jego zachowań i w pełni pokochałaś go za
całokształt. Po mimo, że wielokrotnie ludzie darzyli was ciekawskimi
spojrzeniami głownie właśnie z powodu jego dziwnych reakcji na różnorakie
bodźce to ty ubóstwiałaś w nim tą nutkę zwariowania i nieprzewidywalności.
Przyciągała cię do niego jak magnes, a w połączeniu z jego atrakcyjnym wyglądem
oraz urokiem osobistym tworzyła mieszankę wybuchową i jakże intrygującą.
Pogrążona we własnych myślach nawet nie zauważyłaś, gdy Grabowska zaparkowała
pod obiektem sportowym. W ramach wdzięczności zaserwowałaś jej przytulenie i
obiecałaś skontaktować się z nią, gdy odbędziesz już rozmowę z Tomkiem.
Dziewczyna poruszyła znacząco brwiami, zaznaczając, abyś się nie śpieszyła, a
ty jedynie roześmiałaś się na głos, zatrzaskując za sobą drzwi. Zaczerpnęłaś
dużej ilości powietrza do płuc, po czym wypuściłaś je sprawnie i wparowałaś do
wnętrza budynku. Podążałaś za odgłosem donośnej muzyki oraz wiwatem kibiców,
którzy zapewne w ten sposób witali na parkiecie zawodników, którzy zameldowali
się tam, aby odpowiednio przygotować się do spotkania rozpoczynającego się
dokładnie za 60 minut. Chwyciłaś w dłoń bilet i ukazałaś go odpowiedniej osoby.
Rozdziawiłaś usta, omiatając wzrokiem sporej wielkości halę i wędrując nim po
kibicach, którzy już tak wcześnie wypełniali licznie trybuny. Gdy szok minął
stawiłaś się w odpowiednim miejscu i opadłaś na chłodną powierzchnie krzesełka,
pozbywając się kurtki oraz komina ciasno przylegającego do twojej szyi.
Oczarowana klimatem panującym w tym miejscu śledziłaś uważnie rozgrzewających
się zawodników stołecznego klubu oraz przeciwnika, którym dzisiaj okazała się
drużyna z Jastrzębia Zdrój. Parsknęłaś głośnym śmiechem, gdy zauważyłaś
zdezorientowanie malujące się na twarzy środkowego w szeregach bełchatowian. Rozciągnęłaś
usta w szerokim uśmiechu i pomachałaś do niego roześmiana. Ten odpowiedział ci
machnięciem koniuszkami palców, udając modelkę, co zwiększyło twoje
rozbawienie. Nim jednak spostrzegłaś a
zmagania na parkiecie zostały zapoczątkowane. Kąciki twoich ust drgnęły
znacznie, gdy zawodnik z numerem 19 na koszulce otrzymał idealnie dobraną pod
niego piłkę i wzbił się nad boisko, kończąc dynamicznym atakiem z szóstej
strefy pierwszą partię. Uradowany napiął całe swoje ciało i przybił piątki z
graczami znajdującymi się na parkiecie. Chwycił w dłoń plastikową butelkę i
przywarł wargami do jej gwintu, zwilżając suche gardło i przechodząc na
przeciwną stronę boiska. Zmierzył śnieżnobiałym ręcznikiem wilgotne odrobinę
włosy i powrócił na parkiet. Cieszyłaś się, że nie odnotował twojej obecności
na widowni, bowiem mogło by go to rozproszyć. Podrygiwałaś stopą do rytmu
energicznej piosenki, oczekując wznowienia meczu. Po chwili ściskałaś mocno kciuki,
wpatrując się z napięciem w płytę boiska. Zachichotałaś pod nosem na
Kochanowskiego, który chwycił za ramiona
bruneta i przewrócił oczami nad zbyt dużym wybuchem złości
przyjmującego. Przywołał go do porządku i już po chwili wrzeszczał na całe
gardło, uderzając się torsem o klatkę piersiową przyjaciela po skutecznej
akcji. Od tego momentu Tomek jakby dostał impuls do działania i wygrywał
wszelkie pojedynki z blokiem jastrzębian. Z podziwem sunęłaś wzrokiem za jego
sylwetką, gdy wyłaniał się zza sylwetek kolegów i plasował piłkę w parkiecie
przeciwnika z pipe’a z ogromną siłą.
Uradowana zaklaskałaś w dłonie, piszcząc na całe gardło, gdy Artur
odrzucił mocnym serwisem przyjmującego rywali i zakończył tym samym kolejną
partię na korzyść bełchatowian. Wraz z klubem kibica miejscowej drużyny
zdzierałaś gardło w trzeciej odsłonie meczu, bowiem procent skuteczności w
ataku miejscowych spadł drastycznie. Zacisnęłaś mocno kciuki, nie zwracając
uwagi na niebezpiecznie blednące knykcie i wtopiłaś spojrzenie miodowych
tęczówek w sylwetkę Kochanowskiego widniejącą za linią dziewiątego metra.
Dwadzieścia trzy do dziewiętnastu dla ekipy z Jastrzębia Zdroju. Twoje nerwy
sięgały zenitu, ale wierzyłaś, że pszczoły odwrócą losy tego seta. Kuba uderzył
w żółto-błękitną Mikasę, która runęła pomiędzy dwójką przyjmujących wpatrzonych
w siebie z pretensją widoczną na twarzy. Wraz z bełchatowskimi siatkarzami
krzyknęłaś wypełniona euforią, obserwując jak Kochan szczerzy się w kierunku
Tomka. Kolejne dwie zagrywki także nie zostały odebrane przez gości. 23:22
widniało na tablicy wynikowej w bełchatowskiej Energii. Tym razem serwis
środkowego zahaczył o górną taśmę siatki, co ujęło na prędkości lotu piłki
dzięki czemu przeciwnik w końcu przyjął i mógł rozegrać akcje. Przypatrywałaś się
jak Szalpuk wyciągnął się w przyjęciu, dostarczając piłkę do Łomacza, który
przerzucił ją na lewe skrzydło. Tytus kiwnął sprytnie za blok, odprowadzając
wzrokiem piłkę aż do miejsca upadku. 23:23. Bohaterem kolejnych dwóch akcji był
Mariusz Wlazły, który atakiem po prostej ukończył spotkanie. Adrenalina
przeszyła twoją drobną sylwetkę na wylot, przysłaniając na chwilę myśl o
czekającej cię rozmowie. Wreszcie mogłaś dać upust swoim emocjom, nie martwiąc
się o reakcję otoczenia oraz o złośliwe komentarze z jego strony. Mateusz
zawsze szydził z twojej miłości do bełchatowskiej drużyny. Uważał, że
kibicujesz jemu największemu wrogowi. Dlatego też nie zbyt często zdarzało ci
się dać wyraz swojemu zadowoleniu po udanej akcji czy spotkaniu. Często też
droczył się z tobą i sprzątał pilot ze stolika, abyś nie mogła odpalić
telewizora. Podziękowałaś wraz z kibicami obfitymi oklaskami drużynie i
podeszłaś do band reklamowych, żywiąc nadzieję, że Kochanowski czy Fornal cię
dostrzegą, dzięki czemu będziesz mogła się do nich trochę zbliżyć. Tomek
uderzył swoją dłonią o twoją, przybijając piątkę. Zagryzłaś policzki od
wewnątrz, aby nie wybuchnąć mu śmiechem w twarz, gdy nagle zmarszczył brwi i
cofnął się.
-Blanka!-wykrzyknął tonem głosu
przeszytym radością.-Jejku, chciało ci się tutaj tyle tłuc?- roześmiał się.
Momentalnie nachylił się na
żelazną barierką i powolnym ruchem musnął twój policzek w geście przywitania.
Skwitowałaś to nikłym uśmiechem i obserwowałaś narastającą wokół jego oczu
pajęczynę zmarszczek spowodowaną rozmiarem jego uśmiechu, który z każdą chwilą
przybierał na sile. Jego siwo błękitne tęczówki taksowały cię przeszywającym
spojrzeniem. Twoje drobne ciało co rusz nawiedzał dreszcz. Wplótł smukłe palce
w ciemne, gęste włosy, czochrając je, aby nadać im odrobiny życia. Zagryzłaś
wargę i dopiero po chwili zdałaś sobie sprawę, że zrobiłaś to mimowolnie.
-Cześć.-wykrztusiłaś z siebie w
końcu.-Przyjechałam pogadać.-oświadczyłaś, bawiąc się palcami i unikając jego
wzroku.
-Chodźmy stąd.-chwycił cię za
dłoń i pociągnął kawałek dalej.
Przystanął naprzeciw ciebie,
splatając ramiona na klatce piersiowej. Jego ciepły oddech owiewał twoje
policzki, owocując gęsią skórką na całym twoim ciele. Nie pojmowałaś dlaczego
przyjmujący działała na ciebie w taki sposób. Z jednej strony było to uciążliwe
i deprymujące, z drugiej natomiast przyjemne. Odprowadzałaś wzrokiem kropelki
potu, którymi ociekało jego czoło, siląc się na wymyślenie sensowej wypowiedzi.
-Tomek, zakończmy to za nim ktoś
ucierpi. –wypowiedziałaś, spoglądając na niego błagalnie.
-Za późno. Ja już
ucierpiałem.-szepnął siatkarz, zaciskając dłonie w pięści, a w jego oczach
dostrzegłaś szklące się łzy.- Przecież najlepiej udawać, że nic się nie
wydarzyło. Masz rację. Nic takiego. Tylko się w tobie zakochałem, ale co to
takiego jest. Nawet nie raczyłaś mi na to odpowiedzieć. –warknął, zaciskając
usta w kreskę.
-A co miałam ci powiedzieć? Że to
chujowa sytuacja? –podniosłaś ton głosu, gromiąc go spojrzeniem.-Przecież
dobrze o tym wiesz. Kocham Mateusza, rozumiesz?! Nie chcę rujnować mu, sobie
życia.
-Ależ oczywiście, że
rozumiem.-odparł z delikatnym uśmiechem.-Dobrze ci się bawiło moim
kosztem?!-syknął przez zaciśnięte zęby wprost w twoją twarz.
***
Przymknąłeś powieki, a twoje
ciało ogarnęła błogość. Rozkoszowałeś się czuciem pod plecami miękkiego
materaca po podróży do Zawiercia i przylgnąłeś policzkiem do aksamitnego
materiału poduszki. Czułeś, że od snu dzieli cię cienka granica. Wtem do twoich
uszu dotarł dźwięk zatrzaśnięcia drzwi. Westchnąłeś głośno, wznosząc powieki ku
górze i ujrzałeś przed sobą twarz Lemańskiego. Przeniosłeś ciężar ciała na
łokcie i podniosłeś się do pozycji siedzącej, spoglądając na środkowego z
fałszywym uśmiechem:
-Czego Bartuś chcesz?
-Oglądałem właśnie mecz Skry z
Jastrzębiem i patrz kogo wypatrzyłem na trybunach.-mówił rozemocjonowany,
wskazując dłonią na ekran laptopa.
-Ja rozumiem, że masz słabość do
kobiet, ale do cholery chcę spać i nie interesują mnie te twoje zajebiste
dupy!- zbeształeś go, dając wyraz swojej frustracji.
-Maślak, kurwa! Każe ci tylko
spojrzeć.- wywrócił oczami Lemański.
Wykonałeś posłusznie jego
polecenie i wbiłeś stalowe tęczówki w obraz wyświetlany na komputerze.
Momentalnie poprawiłeś się na łóżku i przejąłeś laptop od kolegi, układając go
na kolanach, aby lepiej widzieć. Zastygłeś, gdy kamera najechała swoim
obiektywem na niską sylwetkę brunetki, która przystawała obok barierki, a tuż
przy jej boku po chwili pojawił się przyjmujący, który wyraźnie rozpromienił
się na twarzy na jej widok. Po chwili już muskał wargami jej policzek. Oddałeś
sprzęt właścicielowi i pośpiesznie chwyciłeś w dłoń duże słuchawki wraz z
telefonem. Minąłeś sylwetkę środkowego bez słowa i używając wszelkich pokładów
swojej siły trzasnąłeś drzwiami, pozostawiając osłupiałego Bartka w pokoju.
Hello! ^^
Ostatnio było zabawnie, ale na długo być nie mogło :D Blanka nie próżnuje i wyjaśnia niezręczną sytuację z Fornalem, jednak chyba nie wszystko poszło po jej myśli. Sądzicie, że Tomek odpowiednio zareagował na słowa dziewczyny? Mateuszowi chyba nie przypadła do gustu wycieczka Blanki do Bełchatowa, ale cóż.. Pożyjemy, zobaczymy :D Napisałam kilka części na zapas tej historii i prawdopodobnie losy tej trójki rozciągnę do około 30 części ;) Mam nadzieję, że zarówno ja jak i Wy nie chcecie się z nimi rozstawać za szybko, haha :D Pozdrawiam z zapaleniem oskrzeli i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Jutro kadra Kochane! <3
Ehhh Blanka to już za daleko poszło, aby nikogo nie ranić. Mogłabyś takie słowa powiedzieć, gdybyś nie poszła do łóżka z Fornalem. A tak chłopak naprawdę mógł źle odebrać te sygnały i być może czekał na rozstanie Blanki z Mateuszem, a ona teraz mu mówi, że kocha tylko jego przyjaciela. Smutno mi bardzo, przecież to serduszko boli. Znajdź mu kogoś, aby się na niej odebrał, bo coś czuję, że naważyła piwa, a nie będzie chciała go wypić. I teraz jeszcze czekają ją pretensje ukochanego. Co innego jechać na mecz, a co innego witać się z taką radością z Tomkiem. Przepraszam za nieobecność pod poprzednim, ale dużo się dzieje, aż za dużo. Może dasz szybciej rozdział? Będę na pewno jak coś i życzę dużo zdrówka ;*
OdpowiedzUsuńNarobiła nadziei, a teraz je brutalnie odebrała, ale czy to jej ostatnie słowa? Się okaże.
UsuńStarcie z Mateuszem na pewno nie będzie łatwe, bo jak mówisz co innego jechać a co innego witać się z taką radością, choć to Tytus ją powitał tak wesoło, ona go niekoniecznie :D
Na Twoją prośbę zawsze :3
Dziękuję i pozdrawiam ;*
Aneta jednak uległa i dała się namówić na krycie Blanki. Przyjaciółka niezbyt pochwala jej zachowanie, czemu się nie dziwię. Wydaje mi się, że Blanka utknęła i sama nie wie, co robić. Mówi i przekonuje Anetę i samą siebie, że kocha Mateusza, a jednak nie potrafi przestać myśleć o Tomku. Zjawiła się na jego meczu, kibicowała, a później odważyła się na rozmowę o wyznaniu chłopaka. Cała ta sytuacja zaszła za daleko i ktoś będzie musiał cierpieć. Teraz cierpi Tomek po usłyszeniu tych słów od Blanki... Gdyby Blanka tak naprawdę kochała Mateusza, nie zdradziłaby go. Takie jest przynajmniej moje zdanie, dlatego nie dziwi mnie reakcja Fornala. Ugh, skomplikowane to wszystko. I kurczę Blanka naprawdę myślała, że nie wyda się jej wyjazd na mecz? Mateusz się wściekł i pytanie, co teraz zamierza zrobić?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na nowość i przepraszam za brak odzewu pod dwoma poprzednimi rozdziałami!
Pozdrawiam i weeeny! ;*
I zdrowia! <3
Obaj się w pewien sposób dla niej ważni, co nie raz jeszcze pokaże :D
UsuńW jej życiu czegoś wyraźnie zabrakło, co było owocem zdrady dokonanej z najlepszym przyjacielem Mateusza :P
Chciała być przebiegła, ale coś ewidentnie poszło nie tak :D
Dowiesz się we wtorek :D
Dziękuję i pozdrawiam ;*