Zablokowałaś ekran i przełknęłaś
głośno ślinę. Opuściła cię błogość, której dzisiaj miałaś pod dostatkiem,
ustępując miejsca ogromowi niepokoju i nerwów. Wiadomość od Fornala mogła
oznaczać tylko jedno. Zwiastować kłopoty i zważając na obecność twojego chłopaka
w klubie całkiem spore. Nie mogłaś dopuścić do tego, aby doszło do ich
spotkania. Obawiałaś się, że w stanie lekkiego upojenia alkoholowego rzucisz
jakimś tekstem na rozluźnienie atmosfery i wtem czar pryśnie tak jak twój
związek z libero. Jak nagle miałaś się
wymknąć z imprezy, nie przywołując na siebie jakichkolwiek podejrzeń? Co w
ogóle wyczyniał Tomasz Fornal? Dlaczego tutaj przyjechał? Nagle w twojej
pozbawionej zmartwień głowie rozpętała się prawdziwa trąba powietrzna
pożerająca wszystko co nawinie się jej na drodze. Mętlik w twoim umyśle
doprowadzał cię do szału. Westchnęłaś głośno i gmerałaś ręką w ciemnych,
gęstych włosach.
-Wszystko w porządku?-stalowe
tęczówki rzeszowianina niemalże wypalone były troską.
-Tak, tak.- skinęłaś ochoczo głową.-
Tylko muszę się przewietrzyć.-mruknęłaś, zeskakując z krzesła, a gdy widziałaś
jak już rozchyla usta, aby coś powiedzieć dodałaś stanowczo:- Sama.
-Jasne.-odchrząknął brunet.- To
ja zrobię wywiad ze świeżo upieczoną parką.- zatarł ręce.
-Ani mi się waż!-pogroziłaś mu
palcem.-To moja rola.-zaznaczyłaś.- Zaraz wracam.-musnęłaś ustami jego
policzek.
Roześmiał się jedynie na twoje
słowa i opadł na twoje miejsce, aby znajdować się bliżej swojego kumpla. Kątem
oka zauważyłaś jeszcze jak Aneta rozmarzonym wzrokiem biegnie po twarzy Łukasza
i mimowolnie się uśmiechnęłaś. Chciałaś jej oznajmić o tym co ma właśnie
miejsce, ale nie miałaś serca wyrywać ją w takim momencie od rozgrywającego.
Narzuciłaś na ramiona puchatą kurtkę i lawirowałaś pomiędzy spoconymi, wydzierającymi
się sznurami ludzi. Tuż po pchnięciu masywnych drzwi uderzyła cię fala
lodowatego powietrza, która przeszyła twoje drobne ciało i wzbogaciła je w
gęsią skórkę. Schowałaś drobne dłonie do kieszeni i omiotłaś wzrokiem
otoczenie. Chłód wtarł się do twoich płuc, sprowadzając na ciebie chwilowe
orzeźwienie. Wykonałaś kilka kroków w przód i twoje oczy napotkały na drodze
swojego wzroku wysoką, smukła sylwetkę. Zadarłaś głowę i ujrzałaś przed sobą
niemalże pokerową twarz Fornala.
-Co ty do cholery odstawiasz?! Skąd
w ogóle wiedziałeś, że tutaj jestem?! -zaatakowałaś go, czując przeszywającą
cię złość, którą spotęgował jego widok.
Przyjmujący skwitował twoje słowa
cichym śmiechem, co jeszcze bardziej wyprowadziło cię z równowagi. Co on sobie
w ogóle wyobrażał? Nagle chwycił cię za ramiona i przesunął. Po chwili poczułaś
coś twardego za swoimi plecami i zdałaś sobie sprawę, że przygniótł cię do
ściany budynku. Wlepił w ciebie intensywne, przeszywające spojrzenie siwo
błękitnych tęczówek i opuszkiem palca mknął po twoim policzku. Wzdrygnęłaś się
na ten gest. Wzdłuż twojego kręgosłupa przeszył cię dreszcz.
-Insta story, Blanko.-pstryknął
cię w nos, wznosząc kąciki ust w łagodnym uśmiechu.-Tęskniłem.-sapnął,
nawiązując z tobą kontakt wzrokowy. Jeden z tych niebezpiecznie
elektryzujących.
-Po co tu przyjechałeś? Wiesz, że
za ścianą znajduje się twój przyjaciel i jest niczego nieświadomy?-ton twojego
głosu był niesamowicie chłodny, a wręcz lodowaty.-Mieliśmy z tym skończyć,
Tomek.-warknęłaś.
Nie odpowiedział. Wpił się
żarłocznie w twoje wargi, nie siląc się nawet na pozwolenie. Nie musiał pytać.
Po mimo, że byłaś na niego cholernie wściekła, gdyż zachował się
nieodpowiedzialnie to nie potrafiłaś przejść wobec tego obojętnie.
Odwzajemniłaś pocałunek, ujmując jego twarz w swoje dłonie. Miażdżył zachłannie
twoje usta, pieszcząc językiem twoje podniebienie. Wlał w tą pieszczotę całą
pasję, namiętność na jaką tylko było go stać. Niespodziewanie jego wielkie
dłonie ulokowane zostały na twoich pośladkach, a chwilę później podniósł cię za
uda i oderwał od podłoża. Skrzyżowałaś łydki za jego pasem, a on przywarł do
ciebie jeszcze mocniej, chcąc zniwelować dzielący was dystans. Naparł na twoje
ciało przylegające do ściany i przegryzł dolny płat twojej wargi, powodując u
ciebie rozległy jęk. Drobne palce rozkoszowały się aksamitnością jego ciemnych
włosów, których kosmyki okręcałaś wokół opuszków. Wtem przyjmujący dysząc
ciężko oderwał się od ciebie i wsparł swoje czoło o twoje, owiewając swoim
oddechem twoją skórę.
-Przyjechałem, bo…-wysilił się w
końcu na wyjaśnienia- Cię kocham.- dokończył swoją wypowiedź tonem
przypominającym szept. –Fakt, mieliśmy
to zakończyć, ale to było za nim się w tobie zakochałem.-pokręciłaś głową,
chcąc jakby odeprzeć od siebie słowa 22-latka.
Zachłysnęłaś się powietrzem, gdy
całość jego wypowiedzi dotarła do twoich uszu, a następnie umysłu, który
dopiero po chwili przeanalizował co właśnie oznajmił ci Tomek. Twoje serce
zostało wprawione w palpitacje, a głowa niczym w amoku wykręcała się to w jedną
to w drugą stronę jakby chciała zaprzeczyć wyznaniu jakie padło z ust bruneta.
Problem w tym, że tylko on sam mógł temu zaprzeczyć. Nikt inny nie mógł tego
uczynić. Patrzył na ciebie w milczeniu z przerażeniem malującym się w
błękitnych oczach. Chłonął cię łapczywie wzrokiem jakby to miały być jego
ostatnie sekundy, kiedy jest mu dane cię
zobaczyć. Odtrąciłaś go od siebie jednym pchnięciem i z szokiem wymalowanym na
twarzy dreptałaś w przeciwnym kierunku, słysząc za sobą jego nawoływania. Nie
byłaś jednak w stanie się odwrócić. Twoje ciało odmawiało ci posłuszeństwa. Po
mimo, że szłaś wewnątrz zastygłaś niczym rzeźba. Byłaś sparaliżowana jego
słowami. Wysunęłaś z kieszeni kurtki telefon i mętnym wzrokiem omiotłaś treść
wiadomości otrzymanej od libero.
OD: Skarb <3
Gdzie jesteś?
Nie odpisałaś. Obejrzałaś się za
siebie i odetchnęłaś z ulgą, gdy nie dostrzegłaś podążającej za tobą sylwetki
przyjmującego. Po kilku minutach ponownie zjawiłaś się przy barze, odgrywając
rolę dziewczyny, która wchodząc do wnętrza lokalu miała wymalowany na twarzy
uśmiech i podekscytowanie zapowiadającą się cudownie nocą. Jak się okazało ta
nie była tak udana jak się spodziewałaś.
-Blanka! Cholera! On mnie
pocałował! Rozumiesz?!-podbiegła do ciebie rozemocjonowana szatynka, która
najwidoczniej wydostała się z towarzystwa Łukasza i wrzeszczała niemiłosiernie.
-Taaa, wiem.-odparłaś jedynie,
siląc się na uśmiech, ale wyszło ci coś pokroju grymasu.
-Co jest z tobą nie tak? Sama nas
swatałaś, a teraz zero entuzjazmu. Dziewczyno, ja cię…-zawiedziona twoją
reakcją Grabowska dała wyraz swojemu niezadowoleniu, a ty przerwałaś jej w
środku zdania.
-Aneta, ja naprawdę się cieszę
twoim i jego szczęściem, ale kurwa jeszcze nie ochłonęłam, okay?
-Po czym? Wyglądasz jakbyś
zobaczyła Lemana z jakąś laską.
-A ty jakbyś do kurwy nędzy
wyglądała, gdybyś się właśnie przed momentem dowiedziała, że Tomek Fornal cię
kocha?-szepnęłaś słabo i dopiero w tym momencie dotarło do ciebie jak bardzo
jesteś załamana prawdą.
-Stop! Stop! Stop! Wróć! Co
takiego?!-wrzasnęła donośnie, wpatrując się w ciebie oszołomiona.
-Przyjechał tutaj. Był przed
klubem, a ja do niego wyszłam. Wtedy powiedział mi, że tęskni. Później się
całowaliśmy i nagle wypalił, że przyjechał tutaj, bo mnie kocha.-wytłumaczyłaś
jej słabym głosem.
Zanikał zupełnie tak jak twoje
pokłady siły do tej sytuacji. Pomachałaś do Mateusza, aby odnotował twoje
przybycie i ponownie skupiłaś wzrok na twojej przyjaciółce. Odczuwając, że
jesteś na skraju załamania nerwowego skinęłaś głową na drzwi toalety i powędrowałaś
wraz z Anetką w jej kierunku.
-Nie zważając na to jak ta
sytuacja jest popaprana to jego zachowanie było naprawdę słodkie.-odezwała się
pieszczotliwie Aneta.
Osunęłaś się po ścianie pokrytej
beżowymi płytkami i skryłaś twarz w dłoniach. Twój imprezowy nastrój rozpłynął
się doszczętnie. Słona ciecz rzeźbiła tor w twoich policzkach, a ciałem
wstrząsał spazm, wprawiając je w drżenie. Tak jak sobie obiecałaś przed
rozpoczęciem zabawy puściłaś hamulce. Nie powstrzymywałaś swoich uczuć.
Pozwoliłaś tej lawinie nad tobą zapanować. Wtedy przypuszczałaś jednak, że to
będą jedynie pozytywne odczucia. Tymczasem najlepszy przyjaciel twojego
chłopaka zrujnował ci ten wieczór, ale ty także nie byłaś bez winy. Co chwila
odnotowywałaś na sobie wzrok pełen współczucia jakim lustrowała cię twoja
towarzyszka.
-Nie mam już siły do tej
sytuacji. -westchnęłaś bezsilnie.- To wszystko to moja pierdolona
wina!-uderzyłaś pięścią w ścianę.-Mogłam od razu odeprzeć zaloty Tomka. Nie
musiałam mu na to pozwalać…-mówiłaś załamana.
-Blanka, ale nie mogłaś
przewidzieć jak to się potoczy.-potarła twoje ramie Grabowska.
-Właśnie, że mogłam.
-Co teraz zamierzasz zrobić?
-Zapierdolić się w cztery
dupy.-mruknęłaś, zrywając się z podłoża.
-A tak na poważnie?-zaśmiała się szatynka.
-Nie wiem.-wzruszyłaś ramionami.-
Jak powiem mu prawdę to go stracę.
Papierowym ręcznikiem otarłaś
czarne smugi zastygnięte na twoich policzkach, za które odpowiadał tusz do rzęs
i doprowadziłaś swoją twarz oraz swój stan psychiczny do ładu. Krakowianka
chwyciła cię pod ramieniem i zaciągnęła w kierunku baru. Początkowo chłopaki
nawet nie odnotowali waszego przybycia, ale po chwili Mateusz zameldował się
obok ciebie i objął cię troskliwie ramieniem, przyciskając swoje wargi do
twoich ust. Zazwyczaj nie byłaś za okazywaniem sobie uczuć publicznie, ale twój
fatalny nastrój spowodował, że miałaś ochotę choć na chwilę rozkoszy.
Zacisnęłaś palce na jego szczęce i delektowałaś się jedwabistością jego warg,
pałaszując językiem jego podniebienie. Uśmiechnęłaś się cwanie, gdy dłonie
siatkarza ścisnęły twoje pośladki.
-Musisz być naprawdę wstawiona,
skoro pozwalasz mi na takie sceny przy takich tłumach.-mruknął ci do ucha,
chichocząc cicho.
-Maybe jestem.-pstryknęłaś go w
nos.
Po chwili spoczywałaś na udach
libero i odwdzięczałaś się szerokim uśmiechem za kolejkę szotów twojej
przyjaciółce, która dotrzymywała ci towarzystwa w upijaniu się. Łaknęłaś
zatracić się w alkoholowym świecie i ugasić wyrzuty sumienia, które dopadły cię
po nieoczekiwanym spotkaniu z bełchatowskim przyjmującym. Uradowana pisnęłaś
głośno, połykając mieszankę limonki z miętą i wtem przywołałaś na siebie uważny
wzrok libero, do którego jakby z tą chwilą dotarło w jak bardzo zaawansowanym
stanie upojenia alkoholowego się znajdujesz. Uniósł brew, zagryzając nerwowo
wargi.
-Cholera, Blanka.-rzucił pod
nosem, kręcąc z dezaprobatą głową.-Coś ty ze sobą zrobiła?
-Ja? Wciągnęłam się w picie i
świetnie się bawię.-odparłaś, wzruszając ramionami.-Prawda, Anetka?
-Si, seniorita.-uśmiechnęła się
głupawo szatynka.
-Nie no. Tej się hiszpański
włączył.-przewrócił oczami rozgrywający.- Czemu one się tak nawaliły?-dziwił
się.
-A bo ja wiem?- wzruszył
ramionami Masłowski.
-Koniec imprezy
dziewczynki.-pogroził ci oraz szatynce palcem blondyn.
Po chwili poczułaś jak Kowalski
zarzuca ci dłoń na kark, a gdy przechyliłaś głowę, aby znaleźć twojego chłopaka
zauważyłaś jak obejmuje ramieniem twoją przyjaciółkę. Chwiejnym krokiem wraz z
ową dwójką ruszyłaś w kierunku wyjścia z
lokalu. Świat sprawiał wrażenie wirującego i niestabilnego, a wszystko na co
napotykałaś się wzorkiem podwajało się lub potrajało. Parsknęłaś głośnym
śmiechem, w pewnym stopniu tracąc równowagę.
-Jeszcze żeby tego było mało to
ten pierdolec się najebał.-skwitował Łukasz, kręcąc z niedowierzaniem głową nad
postawą przyjaciela.
-Bez takich mi tu Łukaszku
fistaszku.-oburzył się środkowy.
-Matko boska! Za jakie
grzechy?!-zawył błagalnie Masłowski, zwracając twarz ku sufitowi konstrukcji.
***
Mocniej zacisnąłeś dłoń
spoczywającą nad biodrem brunetki, która oplatała swoimi rękami twoją szyję i
wtulała twarz w materiał twojej skórzanej kurtki. Starałeś się uchronić ją
przed upadkiem, zważając na jej niepewny sposób poruszania się. Nawet w tak
fatalnym stanie była dla ciebie urocza. Nie zmieniało to jednak faktu, że
niezmiernie irytowała cię swoim sposobem zachowania. Twoja złość sięgnęła
zenitu, kiedy ponownie parsknęła głośnym śmiechem, a jego salwy echem niosły
się po dzielnicy Rzeszowa pogrążonej w mroku. Pisnęła głośno, gdy znienacka
chwyciłeś ją pod udami i wziąłeś na ręce. Mocniej zacisnęła dłonie na twoim
karku i odchyliła głowę do tyłu, aby mieć dokonały punkt widokowy na twoją
oświetlaną przez blask księżyca twarz. Wyciągnęła rękę w jej kierunku i
pogładziła nią twój policzek, zanosząc się cichym chichotem. Byłeś zawiedziony
jej postawą. Nie przewidziałeś, że opęta ją nieokiełzane pragnienie alkoholu i
wlania w siebie jego jak największej ilości. Kiedyś taka nie była. To
utwierdzało cię jeszcze bardziej w stwierdzeniu, że uległa zmianie. Przynajmniej
widocznej dla twoich oczu.
-Mi jak widzisz nie jest do
śmiechu.-warknąłeś na nią, a ona momentalnie cofnęła dłoń.
-Jestem najgorszą dziewczyną jaką
miałeś.-odezwała się, a z jej ust zniknął błogi uśmiech.
-Nie jesteś.-zapewniłeś ją.-
Jesteś najlepszą kobietą jaką kiedykolwiek spotkałem.-wypowiedziałeś z łagodnym
uśmiechem.
-Nie, Maślak. Jestem okropną
dziewczyną.
-Co ona tak do cholery
biadoli?-wydarł się zza twoich pleców Łukasz.
-A chuj cię to obchodzi.-rzuciłeś
podirytowany tym, że zwraca uwagę na to o czym rozmawiacie.-Nie podsłu…Chuj!
-Aha. Okay.- skwitował
rozgrywający.- Będziesz coś jeszcze kiedyś chciał.-mruknął pod nosem.
-Zajmij się napalonym Duńczykiem,
bo ci Anetkę na sianku przeleci.-odgryzłeś się mu.
-Ja się nie dam!-zaparła się
szatynka uwieszona na ramieniu rozgrywającego.- Łukasz, I love you and only
you!-wydarła się na całe gardło.
-Wiem, wiem.-poklepał ją po
ramieniu Uksool.- Nie pij więcej, złotko, bo ci się tryb językowy włącza.
-A ty mnie nie love?-parsknęła
zaskoczona Grabowska, a ty zaniosłeś się śmiechem.
-Ryj Masło!-wykrzyknął twój
przyjaciel.
-A coś ty się taki agresywny
zrobił?
-Oczywiście, że cię kocham,
An.-odpowiedział na pytanie swojej towarzyszki siatkarz, ignorując twoje
zapytanie. –Cholera! Duńczyka zgubiłem!-złapał się za głowę brunet.
Momentalnie przystanąłeś i
westchnąłeś głośno nad postawą swojego kumpla. Łukasz obniżył się na kolanach i
złapał pod udami szatynkę, aby ta wdrapała się na jego plecy. Wtem zawrócił i
omiótł wzrokiem otoczenie. Znalezienie środkowego okazało się niewielkim
problemem, bowiem ten tulił się do koła BMW, opowiadając mu swoją historię
życia. Opanowałeś cisnący ci się na usta atak rozbawienia ostatkiem sił i
pośpiesznie uruchomiłeś nagrywanie w swoim telefonie. Blanka przyglądała się
zaintrygowana przedstawieniu jakie odstawiał Kowalski i chichotała pod nosem.
Po niespełna 40 minutach rozstałeś się z rozgrywającym, który przygarnął pod
swój dach Mateusza i wniosłeś do mieszkania brunetkę, a następnie wróciłeś po
niebędącą wcale w lepszym stanie Grabowską. Ułożyłeś swoją dziewczynę na
materacu w sypialni i okryłeś szczelnie kołdrą, muskając ustami pieszczotliwie
jej czoło. Przywarła policzkiem do materiału miękkiej, śnieżnobiałej poduszki i
przymknęła powieki. Powróciłeś wówczas do salonu, gdzie na kanapie spoczywała
krakowianka i przerzuciłeś ją sobie
przez ramie, po czym odstawiłeś ją do pokoju gościnnego i także okryłeś
pierzyną, aby nie zmarzła w nocy.
-Mateusz, nie bądź na nią
zły.-spojrzała na ciebie błagalnie 21-latka.- Ona tego potrzebowała.
-Dlaczego? –zmarszczyłeś brwi
zdezorientowany jej słowami.
-Bo…-rozpoczęła, ale nie
dokończyła bowiem zmorzył ją sen.
Podrapałeś się po karku
zakłopotany i przymknąłeś za sobą drzwi pokoju. Wsparłeś się o nie plecami i
wytężyłeś umysł, próbując rozgryźć o co mogło chodzić szatynce. Zrezygnowany
machnąłeś jedynie dłonią i wyczerpany opadłeś na wolne miejsce obok brunetki.
Mimowolnie kąciki twoich ust drasnęły wyżyny, gdy jej drobna dłoń wylądowała na
twoim brzuchu, a jej ciało przywarło do twoich pleców.
✭✭✭
Hello! ^^
Się porobiło! Blanka jednak postanowiła wyjść przed klub i wysłuchać Tomka, a potem załamana upiła się do nieprzytomności. Ktoś się spodziewał takiego scenariusza? Chłopaki zadbali o humor, Blanka i Tomek o rozwój akcji, także mam nadzieję, że ten rozdział Wam się spodobał! ;3 Będzie jeszcze ciekawiej :D Rozdział miał być dodany w piątek, ale jako, że Karo wróciła do świata blogów, a jej komentarz sprawił mi niewyobrażalną przyjemność to przekonałam samą siebie, aby jednak wrzucić Wam kolejną część dziś i nie torturować Was z czekaniem :D Także dziękujcie Karo haha :D Całuję i do zobaczenia w weekend! ;*
Hej, sorki że tak późno jestem, ale miałam bardzo dużo nauki. I może Blanka chciała być wredna do Tomka, ale znowu jakoś jej nie wyszło. Dosyć ładnie się z nim przywitała i szczerze to już siedziałam przed laptopem i takie w myślach "no jak nic zobaczy ich Mateusz i afera roku" Dobrze, że na koniec psiapsi się nie wygadała, a też malutko brakowało, chociaż może to wyznanie Masełko potraktowałby jak pijackie głupoty. Co innego zobaczyć to na żywo, a co innego słuchać osoby, która przesadziła z alkoholem. Jejku, ale mi miło, że dodałaś szybciej ze względu na mój powrót, przecież to nic szczególnego XD weny i miłego weekendu
OdpowiedzUsuńLuzik ;3
UsuńJednak nie jestem aż taka przewidywalna jak widzisz haha :D
Zapewne by tak było, ale może lampka z tyłu głowy by mu się zapaliła ;)
Jakie nic szczególnego?! Kobieto, to bardzo dobra wiadomość tej wiosny! ^^
Dziękuję i pozdrawiam ;*